Rozdział 25

295 39 7
                                    

Odeszłam od niego na odległość kilku kroków kierując się w stronę naszej tymczasowej sypialni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Odeszłam od niego na odległość kilku kroków kierując się w stronę naszej tymczasowej sypialni.


Tak jak myślałam.

Modernizm, elegancja i minimalizm.

Na środku stało wielkie i jasne hotelowe łóżko, jednak to nie ono najbardziej przyciągało wzrok. Jak w salonie rolę tę pełniły okna zajmujące cała powierzchnię frontowej ściany. Pomiędzy nią, a łóżkiem stał mały czarny stolik nocny, a na nim kilka niezapalonych świeczek.

Nie lubię świeczek.

Są tak sztucznie klimatyczne.

Atmosferę tworzą ludzie, a nie przedmioty, więc to na tych pierwszych powinniśmy się skupiać.

Ale wróćmy do pokoju.

To samo znajdowało się po drugiej stronie materaca. Na przeciwko łóżka, na ścianie wisiał dość duży telewizor plazmowy. Obok, na ścianie przyczepione były jeszcze trzy piloty. Do telewizora, rolet i oświetlenia.

— Clint, idę się myć. Nie zajmuj łazienki. — Stwierdziłam wciąż nie odwracając głowy od pokoju sypialnianego. Chyba dzisiaj się wyśpię.

— Mhm

Usiadłem na sofie i włączyłem komputer

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Usiadłem na sofie i włączyłem komputer. Zostało mi równe dwanaście godzin. Stuknąłem w "Enter" na klawiaturze i zawiesiłem wzrok na wyłączonym telewizorze przede mną. Zamyśliłem się.

– Mhm — Szepnąłem dość głośno gdy tylko usłyszałem swoje imię. Nie mam zielonego pojęcia co do mnie powiedziała, ale chyba lepiej potwierdzić. W sumie w chwili obecnej nie docierało do mnie nic ze świata zewnętrznego, a jej jakoś udało się tego dokonać. Potrafiła wybić mnie z tego stanu tak samo jak wybić z rytmu, przekrecając moje życie o 180 stopni. Kto by pomyślał, że z superbohatera w kilka nocy zmienię się w zbiegłego kryminalistę.

Szybko oderwałem wzrok od szyby powracając do świata śmiertelników, gdy bezceremonialnie weszła do łazienki w samym cienkim hotelowym szlafroku. Nabrałem powietrza do ust, a moje brwi lekko posuneły się ku górze. Jak zahipnotyzowany obserwowałem sposób poruszania się jej zgrabnych nóg po tej zimnej podłodze.

Zanim zasłoniła ją nieprzepuszczalna warstwa szkła zdążyłem zauważyć jak pozbyła się jedynej części ubrania.

Teraz widziałem tylko rozmazany kształt jej ciała, ale wystarczający, by na nowo się zakochać.

Znowu tak jakby temperatura się podniosła. Odłożyłem laptop i podszedłem do okna otwierając je.

Natychmiast ogarnęła mnie fala chłodnego powietrza otulająca niczym zbawienny koc. Wpatrywałem się w ciemną przestrzeń złożoną z nocnych parków i budynków, która po chwili przetransformowała się w czarną bezkształtną plamę. Tkwiłem tak przez dobre naście minut zanim coś, a raczej ktoś, do mnie dotarł.

— Clint? — Zapytała wychodząc z łazienki. — Wszystko w porządku?

— Tak... — Wymamrotałem i zamrugałem kilkakrotnie. Odwróciłem głowę w jej kierunku dopiero gdy stanęła obok szybko łapiac z nią kontakt wzrokowy. Martwiła się. O mnie. — Po prostu jesteś taka gorąca, że musiałem się przewietrzyć.

Zamknęła powoli oczy starając się nie wybuchnąć śmiechem, choć jej klatka piersiowa szybko zaczęła się poruszać na kształt chichotu. Na moją twarz wpłynął uśmiech.

— To był najgorszy tekst na podryw jaki w życiu usłyszałam....

To smutne, bo bardziej rzeczowo i prawdziwie nie dało się nazwać sytuacji.

— Jestem zaszczycony! — Odparłem wybuchając śmiechem i w zamian otrzymałem krótkiego buziaka, jej ręka znowu znalazła się na moim policzku.

— To nie był komplement agencie Barton — Skwitowała klepiąc mnie w policzek.

𝘽𝙪𝙙𝙖𝙥𝙚𝙨𝙩 | clintasha auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz