Rozdział 24

298 40 12
                                    

Wyjście było tylko jedno

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyjście było tylko jedno. Wyjeżdżamy.

Spakownie się nie zajęło dłużej niż kwadrans, więc już po tych kilku minutach byliśmy gotowi. Założyliśmy buty, kurtki, a w ręce wzięliśmy torby.

Zaczęliśmy kierować się do bardziej zaludnionej części miasta w akompaniamencie nieznanej mi melodii nuconej przez Clinta. Oprócz muzyki, która dziwnie kłuła mnie w uszy, ogromnym minusem był też fakt, że samochód, którego potrzebujemy dalej nie był do naszej dyspozycji. Kiedy dotarło to do naszego głównego kierownika wycieczki, Pana Bartona, szybko zabrał ode mnie torbę i  zarzucił ją na swoje ramię.

Nie było to konieczne, więc po pół godzinie marszu oczywiście odzyskałam bagaż.

I to wcale nie dlatego, że blondyna zaczęły boleć plecy.

Mhm.

Cała podróż zajęła nam może z cztery godziny, ale wydawała się zbyt nużąca i monotonna, by mogło to być prawdą. Gdyby nie niefortunny brak aut na drodze już dawno bylibyśmy na miejscu.

Jest na co narzekać.

__________ ____ __  _ _   _   _      _


Księżyc już wschodził gdy dochodzilisny do centrum. Po drodze zatrzymaliśmy się na posiłek, więc głód nas nie męczył. Teraz trzeba było tylko znaleźć odpowiednio usytuowany hotel, który posłuży nam za miejsce noclegu.

Niestety po godzinach marszu byłam zbyt zmęczona, żeby w jakikolwiek sposób zabraniać Clintowi dogadzania mi, więc zwyczajnie się poddałam ponownie przekazując mu torbę. Razem z nią w gratisie poleciała całkowita kontrola nad kierunkiem wędrówki i moja własna - prawie bezgraniczna - ufność do tego mężczyzny.

To dziwne, że na każde pytanie dotyczące mojego poziomu zmęczenia odpowiadałam "nic mi nie jest".

Weszliśmy do prawdopodobnie najbardziej odpowiadającego nam hotelu i blondyn "odstawił" mnie na sofie razem z całym bagażem każąc na siebie poczekać. Jak w przeciągu ostatniej godziny - nie zaprotestowałam.

Po kilku minutach transakcji podszedł do mnie z kluczem w ręce i usiadł obok.

— Kocham Cię — Wyszeptał cicho, z nadzieją, że tego nie usłyszę, a ja tylko uśmiechnęłam się delikatnie. Widząc to zaśmiał się niepewnie i pocałował mnie w czoło, klucz wylądował w mojej ręce. Dalej miałam co do tego wszystkiego wątpliwości. — Idziemy?

Kiwnęłam głową łapiąc mężczyznę za rękę. To on zajął się bagażem, więc pozostawało mi tylko dziecięco  wlec się za nim na góre.

Winda, oczywiście.

Pierwsze, drugie, trzecie i czwarte piętro.

Wysiadla z windy, klucz w drzwiach.

Przekręcamy.

Drzwi otworzyły się, a moim zaspanym zielonym oczom ukazało się przestronne, jasne i nowoczesne wnętrze o minimalistycznym dekorze. Niewiele dodatków czy zdobień. Wyniosły styl służbowego hoteliku takiego na około cztery gwiazdki. Dominującym elementem całego mieszkania była zaszklona ściana, czyli okna, z których widok obejmował całe oświetlone nocne miasto. Po prawej stronie zauważyć można było równie oszkloną łazienkę, również w takim samym stylu. Strefę tą od salonu oddzielała gruba warstwa nieprześwitującego szkła służąca za matujący parawan.

A salon?

Salon był cudowny.

Sofa, biały dywan, zmodernizowana biblioteczka i telewizor. Gdzieniegdzie stały też rośliny w równie eleganckich doniczkach.

Z lewej strony natomiast znajdowały się drzwi.

Prawdopodobnie do sypialni.

Clint objął mnie w pasie i pocałował w szyję przytulając. Położyłam swoje chłodne dłonie na jego i pogładziłam kciukiem.

— I jak? — Zapytał w momencie, w którym znowu chciałam wykrzyczeć swoje uczucia. Zagłuszyłam to jednak mrugajac wolno.

— Dziękuję — Uśmiechnęłam się opierając swoją głowę na jego. Kocham jego włosy. Są takie miękkie i idealnie pasują do moich. Uwielbiam przeczesywać je palcami i robić z nich warkoczyki, gdy udaje, że tego nie widzi.

— Zapamiętajmy dzień, w którym wielka Czarna Wdowa dziękuję Clintowi Bartonowi - zwykłemu śmiertelnikowi.

Zaśmiał się, za co szybko ode mnie oberwał. I wy wciąż zastanawiacie się dlaczego go kocham?

Bo ja nie...

𝘽𝙪𝙙𝙖𝙥𝙚𝙨𝙩 | clintasha auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz