𝙋𝙊 𝙆𝙊𝙍𝙀𝙆𝘾𝙄𝙀 𝟮𝟬𝟮𝟭/𝟮𝟬𝟮𝟮
Co wydarzyło się w Budapeszcie?
Natasha Romanoff - a może Natalia Alianovna Romanova? - sowiecki szpieg, antagonistka superbohatera Iron Mana. Stworzona na wzór Steva Rogersa i powstała, by go znisz...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
DNI 5
Było może w okolicach godziny 13, a słońce zdecydowanie świeciło w pełnej okazałości. Jego promienie okrywały mnie jak ciepła warstwa nieistniejącego koca albo zbroja niczym z rodu wielkich królów, która nieustająco sprawiała, że ciągle miałem jakieś nadzieje.
Siedziałem na kanapie trzeźwiejąc po, jeśli można to tak nazwać, cieżkich czy też słabych chwilach. Mimo zamkniętych oczu i totalnej niejasności sprawy w głowie miałem jasno. A przynajmniej przed powiekami.
Co za różnica.
To nie zmienia faktu, że wypiłem dużo, a powiedziałem jeszcze więcej.
Jak pod Niebieskim Sądem i tu przyjdzie czas na konsekwencje i odpokutowanie.
Czułem się bardzo źle, a dodatkowa cisza, pulsujący ból w głowie i susza w gardle były dla mnie zabójcze.
Powiedziałbym, że czuję się jakbym umarł, chociaż w sumie nie jestem tego taki pewien.
Bo czy można zabić człowieka już martwego?
W środku?
Wstałem wreszcie z miękkiego materaca i uprzednio ubierając się stosownie do chłodnych dni wyszedłem na dwór.
O framuge drzwi oparty był mój łuk, więc zdążyłem go jeszcze złapać przed wyjściem.
Wciąż pogrążony w dołującym myśleniu usiadłem na trawie z dala od budynku pusto spoglądając w niebo.
Przejrzyste, niebieskie, nieskazitelne.
Delikatnie i powoli położyłem się wśród opdnietych z drzewa liści, które teraz posłużyły mi za swego rodzaju posłanie. Jedyną pozostałą mi strzałę wybiłem w powietrze obserwując jak wzbiją się na dziesiątki czy setki metrów.
Minęła już punkt zwrotny.
Teraz zmierza ku ziemi.
Ku końcowi.
Ku mojej głowie.
Wystrzelona prosto w górę leciała z taką prędkością, że przebiłaby mnie na wylot. W sumie czemu nie?
Co mam do stracenia?
Nie wiem dlaczego, może z powodu alkoholu albo dołujących myśli, ale moje ciało ani drgnęło.
W głowie rozpętała się prawdziwa wojna tłukąc coraz to szybsze przemyślenia i wnioski. Strzała spadała coraz niżej.
Naprawdę nic nie stracę.
Przecież nie może być już gorzej.
Nikomu nie będzie nawet szkoda.
Trzeba to wreszcie powiedzieć.
Śmierć.
A jeśli Natasha by-
A jednak.
Te ostatnie niewypowiedziane przeze mnie słowa sprawiły, że głowa osunęła się w lewą stronę powodując, że pocisk wbił się się tuż obok niej.
Świdrującemu dźwięku przecinanego powietrza towarzyszyło tylko ciche przekleństwo, które mogłoby być nazwane westchnieniem.
Gdy wreszcie nabrałem powietrza w płuca uniosłem się i odwróciłem do tyłu spoglądając na wygnieciony ślad po mojej głowie.
Przejechałem po nim dłonią odsuwając niektóre liście, aż w końcu moje palce zetknęły się z chłodnym metalem grotu strzały.
Boże... Ja naprawdę potrzebuję pomocy...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nie ma go już od 10 minut, a gdy widziałam go ostatnim razem go widziałam wyglądał na mocno podłamanego.
Wniosek był tylko jeden i to znany każdemu człowiekowi w tym wszechświecie.
Tam jest za cicho.
Wyszłam narzucając na siebie jedną z jego kurtek, a gdy tylko otworzyłam drzwi zobaczyłam jak siedzi na trawie z łukiem i strzałą wbitą w ziemię.
Uśmiechnęłam się delikatnie podchodząc w jego kierunku.
Gdy wzięłam łuk w dłonie spojrzał na mnie pytająco, ale nie zaprotestował. Uznałam to jako pozwolenie, bo przecież milczenie znaczy "tak".
Bardzo słodko marszczy czoło.
Spojrzałam na niego pogodnie, ale on tylko uparcie obserwował moją osobę jakby doszukując się podstępu.
Drugą dłonią chwyciłam za końcówkę strzały wyciągając ją z ziemi, a on jak na warcie odwrócił głowę w jej kierunku.
Nigdy nie strzelałam z łuku, to pistolet był moją odwieczną bronią.
Czerwony Pokój uznał pewnie łucznictwo jako staromodne, ale ja myślę, że to klasyk, który warto opanować.
Wzięłam głęboki wdech i przygotowałam się nieudolnie po chwili celując w drzewo obok.