Rozdział 16

387 46 8
                                    

— Znajdź sobie nocleg Clint

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Znajdź sobie nocleg Clint. Robi się ciemno. — Powiedziała stanowczo, ale z troską. Popatrzyłem na nią pytająco i zamrugałem kilkakrotnie. Zmarszczyłem brwi, nie wiedząc co o tym wszystkim sądzić.

Nie wygląda na to, żeby dziewczyna mnie wyganiała, ale co innego może być wytłumaczeniem?

— Posłuchaj mnie uważnie i nie zrozum źle... — zaczęła wreszcie wzdychając niecierpliwie. Chyba wiedziała o co mi chodzi. — Już teraz siedzimy w tym gównie razem, ale kiedy przebywamy razem w jednym pomieszczeniu wszystko idzie się ... 

Nie dokończyła, nie musiała.

— Nie możesz tu spać. Nie chcę, żeby kolejny dom uległ destrukcji i wyleciał w powietrze tylko przez to, że jesteśmy przy sobie.

Podeszła do mnie. W jej oczach nie widać było żadnych emocji. Ani grama. Znowu je ukrywała. Jakby jej dusza już dawno opuściła to piękne ciało.

Nie rozumiem tylko dlaczego.

Poczułem jak zimne powietrze z frontowych drzwi wpada do mieszkania otulając moje ciało. Zamknęła je na kilka centymetrów i westchnęła przepraszająco.

Ma w sobie zbyt wiele dumy, żeby wypowiedzieć te słowa na głos.

Nie została nauczona.

Spojrzałem w te szmaragdowe, ale puste zamglone oczy doszukując się dodatkowych informacji.

To koniec.

Albo świetnie je ukrywała albo faktycznie ich tam nie było.

Może Natasha pierwszy raz powiedziała coś szczerze?

Może wyczytałem już wszystko?

Następnie mój wzrok wylądował na jej pełnych, popękanych i sinych ustach zaciśniętych w jedną kreskę. Były wysuszone, a w jednym miejscu widniały nawet ślady krwi. Prawdopodobnie dawnej i nie jej własnej. Tash jest silna. Nie dałoby się jej zranić.

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak to jest pocałować swojego wroga?

Czy zareagowałby krzykiem?

Przemocą?

A może stałby jak wryty i po chwili odwzajemnił tę piękną rzecz?

Właśnie w tamtym momencie zacząłem się nad tym intensywnie zastanawiać.

Natasha - piękna kobieta, która jednocześnie była maszyną do zabijania, a jej celem byłem ja. To był ten krótki moment, kiedy zapragnąłem posmakować jej ust. Wiedziałem, że tym samym przyspieszę swoją egzekucję z jej strony, ale moja natura była silniejsza ode mnie.

Dobra, Clint.

Raz kozie śmierć, jak to mówią.

Wziąłem wolny i głęboki wdech, dostarczając powietrze do płuc, które następnie wypuściłem z głośnym gwizdem, tym samym zwracając na siebie uwagę dziewczyny. Patrzyła na mnie jak na największego idiotę na świecie, gdy uczyniłem znak krzyża i wcale się jej nie dziwiłem, ponieważ w tamtym momencie musiałem wyglądać naprawdę idiotycznie.

— Może kiedyś mi to wybaczysz — oznajmiłem nagle, czego na pewno się nie spodziewała. To był zaledwie moment, kiedy przyparłem ją do najbliższej ściany, przy której stała. Nie pozwoliłem jej uciec, pomimo jej szarpanin i wierzgania nogami.

— Clint? — warknęła przez zaciśnięte zęby, lecz nie zwracałem na to uwagi. Uciszyłem ją, złączając nasze usta w motylim pocałunku.

Odnosiłem wrażenie, że tańczę z wiatrem wśród śpiewających ptaków i kwitnącej wiśni. Wszelkie negatywne emocje odeszły ode mnie precz, a zostały one zastąpione ukojeniem, szczęściem i pożądaniem. Muskałem jej malinowe usta, aby tym samym przekazać dziewczynie wyjątkowe uczucie, które zdążyło się we mnie narodzić. Uczucie, którym ją obdarzyłem.

Tak bardzo chciałem w tamtej chwili wpleść swoje palce w jej gęste, ognistorude włosy. W jej piękne włosy, które pomimo tylu przeżyć, nadal pachniały dojrzałymi brzoskwiniami i wiatrem. Lecz wiedziałem, że kiedy to uczynię, Natasha mnie odepchnie i może nawet zabije.

Nie, nie mogę jej na to pozwolić. Nie teraz.

Trzymając mocno jej chude nadgarstki, moje pocałunki stawały się coraz bardziej agresywne, zachłanne i pragnące więcej. Więcej przyjemnego ciepła. Więcej tych idealnych ust zielonookiej.

I właśnie wtedy poczułem, jak gorąc oblewa moje ciało dwa razy szybciej.

Gorąc, który był dwa razy cieplejszy.

Musiałem kompletnie zatracić się w tej cudownej przyjemności, że nawet nie zauważyłem, kiedy Natasha również zaczęła nieśmiało poruszać ustami. Odwzajemniła mój pocałunek i z sekundy na sekundę coraz bardziej go pogłębiała. Zaryzykowałem i puściłem jej nadgarstki, od razu wplatając palce w jej idealne włosy, do których miałem ogromną słabość.

Natomiast dziewczyna zarzuciła swoje ręce na mój rozpalony od nadmiaru emocji kark i przejechała językiem po mojej dolnej wardze, domagając się pozwolenia na dostęp.

Nie musiała długo czekać.

Spragniony jej ust rozchyliłem nieco wargi i niemalże od razu poczułem, jak jej język przyjemnie drażni moje podniebienie. Mruczałem cicho z przyjemności, a moja prawa dłoń nieświadomie znalazła się na jej zaokrąglonym biodrze. Nasze języki połączyły się w cudownym tańcu, którego nie mogłem przerwać. Złapałem Natashę pod kolanami, aby móc ją podnieść i zaraz oboje znaleźliśmy się na kanapie.

I mogę Wam przysiąc, że żadne z nas nie miało zamiaru przerywać tej pieszczoty.

Mijały kolejne sekundy, a ja wciąż żyłem, i to w jak najlepszym porządku.

Zimne powietrze, które zdążyło nalecieć do pokoju zderzyło się teraz z gorącem jej rozgrzanego ciała.

To sprawiło, że tylko przywarłem do niej, bardziej pogłębiając pocałunek. Kilka razy musiałem przerwać, żeby nabrać powietrza, ponieważ ta karuzela pożądania sprawiła, że zupełnie zapomniałem jak się oddycha.

Uniosłem jej nogę i przejechałem dłonią po udzie. Mimo zamkniętych oczu mogłem poczuć, jak się uśmiecha.

Zagryzła moją wargę zmniejszając odległość dzielącą nasze osoby. Pocałunki nie miały końca, ale bezsłownie się zrozumieliśmy.

Poduszki, jak i ubrania, znalazły się na ziemi. Wydawały się po prostu zbędne. Natomiast na szyi Natashy powstawały coraz to nowsze malinki.

Ciszę tego klimatycznego miejsca wypełniły głośne nierównomiernw oddech splecione z cichymi jękami w idealną melodię.

DNI 6






__________ ____ __ _ _ _ _ _

Opis pocałunku: Joanna Reizen


𝘽𝙪𝙙𝙖𝙥𝙚𝙨𝙩 | clintasha auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz