Rozdział 5: Żarcie!

80 9 8
                                    

- Mówisz serio czy...? - popatrzyłam w jej stronę. Delta spojrzała na mnie i nic nie powiedziała.

- Moim zdaniem mówi prawdę - odezwała się Elyssa. - Nie wydaje mi się, by kłamała.

- A skąd możesz to wiedzieć? - TT odwróciła się w jej stronę.

- Bo... czasem po prostu wiem, kiedy ludzie kłamią... Nie wiem jak to wyjaśnić, to skomplikowane.

Okej...

- Ej, to skoro już tu jesteśmy... To może coś zjemy? - zaproponowałam. - Mówiłaś, że będzie taka możliwość, a tak się śpieszyłam na spotkanie, że nic nie zjadłam wcześniej...

- Pewnie. Nemesis, idziesz z nami? - Autorka odwróciła się w jej stronę.

- Dziękuję za propozycję, ale nie jestem fizycznie w stanie się przyłączyć do was - odparła. - Udam się na rozmowę z innymi androidami, jeśli nie macie nic przeciwko.

- O... okej. No to zobaczymy się później, nie?

- Zgadza się - Nemesis odwróciła się i poszła w swoją stronę.

- Delta... Czy ty... chciałabyś pójść z nami?

- No pewnie! - uśmiechnęła się w taki sposób, że nie wiedziałam, jak zareagować. Wygląda słodko i niewinnie... Zupełnie inaczej niż przed momentem! To się nazywa gra aktorska...

- W takim razie chodźmy - odezwała się TT.

Poszliśmy do innej części pomieszczenia, gdzie był rozstawiony stół z jedzeniem. Było tam dużo rzeczy do wyboru, a inne osoby już jadły - między innymi ci, z którymi gadałam wcześniej.

- Mmmmm, ale dobre! - Karolin objadała się jakąś karpatką, podczas gdy inni skupiali się na innym jedzeniu. Ja oczywiście sięgnęłam po serowe tosty.

- Łał, cieplutkie! - zachwyciłam się. - Magia to jednak zajebista rzecz.

- Ta, do jednego się nada - nawet nie zauważyłam gdy Delta stanęła obok mnie i nałożyła sobie na talerz makaronu z serem. DUŻO makaronu z serem. Dosłownie kurwa górę. Jak ona to zje i nie przytyje to się zrobię zazdrosna.

- Mhm. Co jak co, ale magiczne jedzenie wymiata - zarówno Autorka, jak i TT chwyciły po kawałku pizzy. - Cieszę się, że z tym nie ma problemu.

- Tak... I jaki wybór! Aż nie wiem, co wybrać... - Elyssa rozglądała się po stoło-bufecie.

- Bierz naleśniki kobieto. Serio, lepsze niż mojej narzeczonej.

- A ty tu skąd, Alter?! - krzyknęłam, gdy nagle przede mną pojawił się Alter z talerzem wspomnianych placków.

- Cicho, głodny jestem! Ostatnio nie mam czasu na jedzenie ani spanie! - usprawiedliwił się. - Masakra, mały co chwila płacze i nas budzi...!

- Alter? - Elyssa popatrzyła na niego. - To ty jesteś tym pół-demonem, o którym mi mówiono? Miło mi cię poznać.

- Mi również. Zwłaszcza, że w teorii powinniśmy się znać, co nie Autorka?

Co on znowu...?! To jego łamanie czwartej ściany kiedyś mnie wykończy.

- Alter, do cholery... - westchnęła. - Jeszcze tego do końca nie opracowałam, a ty już mi mieszasz...

- To silniejsze ode mnie! Sory!

- Co on miał na myśli? - zainteresowała się Technet.

Widziałam, jak Autorka wzdycha.

- Ogólnie miałam projekt, że Elyssa i Alter/Alan mają tą samą prababcię czy coś, więc są tak jakby kuzynostwem, ale nie zdążyłam tego dokładnie ogarnąć... Dzięki kurwa!

- Sekundę... Ja i on jesteśmy spokrewnieni? - Elyssa zaczęła jeść naleśniki.

- Ta... Nawet macie to samo znamię, tylko ty na klatce piersiowej, a on z tyłu na szyi, ukryte pod włosami.

- Okej, o tym to nawet ja nie wiedziałem!

- Dobra, stary, daj się w końcu najeść, co? - przerwałam im. - Pogadacie sobie później, teraz to ja chcę kurwa zjeść te tosty!

[✔] Endergirl: Ostateczne starcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz