Rozdział 19: Na tyłach

47 8 3
                                    

(Karolin pov)

Łał... Walczyłam już na arenach Beyblade, ale to coś zupełnie innego.

Nigdy wcześniej nie walczyłam na śmierć i życie z demonami, a tu właśnie miałam okazję...

- Hej, Karolin, nie gap się tylko się przygotuj, bo te skurwiałe dupki zaraz tu będą! - nagle usłyszałam, jak Autorka... Znaczy, jak Coru do mnie mówi.

- Coru, ona ma 12 lat! - zwróciła jej uwagę Elyssa. - Możesz nie przeklinać?

- E tam, mi bez różnicy - odparłam i chwyciłam w dłonie Tornado Leone - mojego bey'a. Zanim jeszcze to całe zebranie się zaczęło i poznałam innych, Autorka ulepszyła go nieco, dzięki czemu mogłam wykonywać nim znacznie więcej ataków - nawet takich, które wymagały pomocy innego beybladera (a Tornado Leone i tak już był potężny, więc...). - Mi też się zdarzy.

- Idą - nagle powiedziała TT i wyjęła swoje pistolety (łał, wygląda z nimi jak Lara Croft...). - Zaczynamy zabawę.

- Z chęcią - Uma chwyciła minigun'a (jak ona go tu przyniosła to ja nie wiem) i wycelowała w demony, po czym zaczęła strzelać. - WOOOOOOOOOOOHOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!! Ale jazda!!!

No nieźle...

- 3, 2, 1, LET IT RIP!!! - krzyknęłam (jak na rozpoczęciu każdej walki Beyblade), po czym wypuściłam Tornado Leone. - Leone, Taniec Przeciwnego Wiatru!

Mój bey wybił się w górę, po czym zaczął kręcić się w powietrzu i ruszył w dół, tworząc tornado, które zaczęło zmiatać demony z powierzchni ziemi! MEGA!!!

- Nieźle! - pochwalił mnie Jack, po czym strzelił obok mnie i trafił jakiegoś. - Ale uważaj, żeby jakiś się za ciebie nie zakradł!

- O-okej... Dzięki!

- No problemo. YOLO BITCHES!!!

Nie wiem jak on to zrobił, ale jego krzyk odrzucił kilka demonów w tył, co dało jemu i Bijuu (dwóch zielonych... ale się dobrali) szansę na zestrzelenie ich. No nieźle...

Odwróciłam się w stronę mojego bey'a, który nadal przedzierał się przez tłumy demonów. Dobra, dopóki się kręci, wszystko jest okej...

- Dobra Leone, Atak Królewskiego Lwa!!! - rozkazałam, a po chwili koło niego powstał 5 wirujących tornad, które uderzyły w nich. Okej, bez innych bey'ów walczy się zupełnie inaczej...

- W dół, Karolin! - nagle usłyszałam. Schyliłam się i zobaczyłam, jak coś przelatuje tuż nade mną i trafia w jakiegoś demona.

Odwróciłam się i zobaczyłam, jak Coru formuje w dłoniach jakieś pociski (które w sumie wyglądały jak słowa), którymi strzelała w tych złych.

- Czy ty strzelasz w nich słowami?! - spytałam, zaskoczona.

- Autorka może słowami kształtować rzeczywistość, to ja mogę nimi rozwalić komuś ryj! - odparła, rzucając kolejnym. Zauważyłam widoczny na nim napis "GTFO". Okej... Nie mam pytań.

- Bez obrazy, ale preferuję normalne pociski - powiedziała TT, cały czas strzelając. Gdy skończyły jej się naboje, wyrzuciła pistolety w powietrze (magazynki wyleciały same), po czym podrzuciła nowe magazynki, wrzucając je do broni, po czym złapała je i zaczęła strzelać. NIIIICE!!!

- Bez obrazy, ale ja mam dwoje oczu.

- Możecie przestać się kłócić? - spytała Elyssa, biczując przeciwników wokół niej. - To nie najlepszy moment.

- O czym ty mówisz? To najlepszy moment.

Uroczo, nie powiem... No cóż... Chyba muszę to jakoś znieść.


[✔] Endergirl: Ostateczne starcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz