(Karolin pov)
Łał... Walczyłam już na arenach Beyblade, ale to coś zupełnie innego.
Nigdy wcześniej nie walczyłam na śmierć i życie z demonami, a tu właśnie miałam okazję...
- Hej, Karolin, nie gap się tylko się przygotuj, bo te skurwiałe dupki zaraz tu będą! - nagle usłyszałam, jak Autorka... Znaczy, jak Coru do mnie mówi.
- Coru, ona ma 12 lat! - zwróciła jej uwagę Elyssa. - Możesz nie przeklinać?
- E tam, mi bez różnicy - odparłam i chwyciłam w dłonie Tornado Leone - mojego bey'a. Zanim jeszcze to całe zebranie się zaczęło i poznałam innych, Autorka ulepszyła go nieco, dzięki czemu mogłam wykonywać nim znacznie więcej ataków - nawet takich, które wymagały pomocy innego beybladera (a Tornado Leone i tak już był potężny, więc...). - Mi też się zdarzy.
- Idą - nagle powiedziała TT i wyjęła swoje pistolety (łał, wygląda z nimi jak Lara Croft...). - Zaczynamy zabawę.
- Z chęcią - Uma chwyciła minigun'a (jak ona go tu przyniosła to ja nie wiem) i wycelowała w demony, po czym zaczęła strzelać. - WOOOOOOOOOOOHOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!! Ale jazda!!!
No nieźle...
- 3, 2, 1, LET IT RIP!!! - krzyknęłam (jak na rozpoczęciu każdej walki Beyblade), po czym wypuściłam Tornado Leone. - Leone, Taniec Przeciwnego Wiatru!
Mój bey wybił się w górę, po czym zaczął kręcić się w powietrzu i ruszył w dół, tworząc tornado, które zaczęło zmiatać demony z powierzchni ziemi! MEGA!!!
- Nieźle! - pochwalił mnie Jack, po czym strzelił obok mnie i trafił jakiegoś. - Ale uważaj, żeby jakiś się za ciebie nie zakradł!
- O-okej... Dzięki!
- No problemo. YOLO BITCHES!!!
Nie wiem jak on to zrobił, ale jego krzyk odrzucił kilka demonów w tył, co dało jemu i Bijuu (dwóch zielonych... ale się dobrali) szansę na zestrzelenie ich. No nieźle...
Odwróciłam się w stronę mojego bey'a, który nadal przedzierał się przez tłumy demonów. Dobra, dopóki się kręci, wszystko jest okej...
- Dobra Leone, Atak Królewskiego Lwa!!! - rozkazałam, a po chwili koło niego powstał 5 wirujących tornad, które uderzyły w nich. Okej, bez innych bey'ów walczy się zupełnie inaczej...
- W dół, Karolin! - nagle usłyszałam. Schyliłam się i zobaczyłam, jak coś przelatuje tuż nade mną i trafia w jakiegoś demona.
Odwróciłam się i zobaczyłam, jak Coru formuje w dłoniach jakieś pociski (które w sumie wyglądały jak słowa), którymi strzelała w tych złych.
- Czy ty strzelasz w nich słowami?! - spytałam, zaskoczona.
- Autorka może słowami kształtować rzeczywistość, to ja mogę nimi rozwalić komuś ryj! - odparła, rzucając kolejnym. Zauważyłam widoczny na nim napis "GTFO". Okej... Nie mam pytań.
- Bez obrazy, ale preferuję normalne pociski - powiedziała TT, cały czas strzelając. Gdy skończyły jej się naboje, wyrzuciła pistolety w powietrze (magazynki wyleciały same), po czym podrzuciła nowe magazynki, wrzucając je do broni, po czym złapała je i zaczęła strzelać. NIIIICE!!!
- Bez obrazy, ale ja mam dwoje oczu.
- Możecie przestać się kłócić? - spytała Elyssa, biczując przeciwników wokół niej. - To nie najlepszy moment.
- O czym ty mówisz? To najlepszy moment.
Uroczo, nie powiem... No cóż... Chyba muszę to jakoś znieść.

CZYTASZ
[✔] Endergirl: Ostateczne starcie
RastgeleUWAGA: TO OSTATNIA CZĘŚĆ ENDERGIRL!!! Zalecana znajomość dwóch poprzednich części oraz moich poprzednich książek! Hejka... To znowu ja, Endera Crystal AKA Endergirl! Dobra, słuchajcie, nie mam wiele czasu, więc opowiem to najkrócej jak umiem: dostał...