Rozdział 6: Niczym odbicie w wypaczonym lustrze

87 7 12
                                    

Po jedzeniu i rozstaniu się z alter ego udałam się na kolejną rundę wśród ludzi. I nie minęło kilka minut, a już podbiegli do mnie YouTuberzy:

- No hej!

- Siema!

- Hej, chłopaki - przywitałam się z nimi. Ogólnie razem z Alter'em stanowili pewnego rodzaju gang, wśród nich Eleven, Jack, Mark, Bijuu i Jay. - Co tam? Jak życie?

- A okej! - sałatowłosy (Bijuu Mike) podskoczył. - A u ciebie? Jak moce? Już przywykłaś?

- Ta, już na 100% - uśmiechnęłam się.

- To zajebiście! Czyli bóle głowy i tak dalej już za tobą? - dopytał się Jack.

- Mhm!

- To spoko - stwierdził Mark.

- N͟ie̷ ẁie͡m, ͞ja͝k̴ mo̷ż͞e̸sz uw͜aża͠ć ̡to ̴za͘ dobr̷ą͟ rzecz̕.͞..͢ Ale̛ w ko͡ń́c̡u n͜i̵ȩ ̵lubicie pat̴r̛z̕eć͝ ͜n͟a̢ ci͡e͢rpieni̢e ̢s͠woi͠ch̢ s͜o͡j͡u͠s͘z͢ņi͢ków, co?̀

Odwróciłam się i momentalnie poczułam ciarki na moim ciele. Za mną stał Darkiplier... Razem z czterema innymi demonami.

- Uhhhhh... Hej? - spytał nerwowo Bijuu.

- N͟o̶s͟z ku̷rw͘a̶, ̶mas̕z͢ t̀y j̴a͠ja cz͏y n͠ie?̧!͞ ͝- warknął Black Bijuu, bawiąc się swoją linijką. - Zącḩow͡uj się ͏j̕a̛k fa̸ce̢t̢!́

Powiedział koleś, który udaje Baldi'ego... Choć z tego co słyszałam, ta linijka jest mega niebezpieczna...

- D̛ǫb̶r̶̵á̀,̷̡ ͠k̛u͘͜rw̶͝á.̵́.́̕.̢̢ ͏̵͝Jaķ̶b̶̀̀y͏͘ ̢́n̢̧͘í͜͞ȩ͢͡ ̵fá̀k͏͝t̨, ̸̡ż͏e̛ ̛́n̡a͏s̀ze͟͢ ͟l̨͘as̨̢ki̶͢ t͞à̸m͘ ́͜s̨t̴͡oj͠ą̸͡,͏ tò ̢b̴͘y̶ş́c̡̧̀ie ̸͘d͠ò̶̀s͟͜ta̷l͟i̷͘ ̢w̢͟͞p̵̀i͝͞e̢rdol̴͢..̨.͟͜ ͟͢He̡͢͠he̡he͡..͏̢.̨ - AntiSepticEye zaśmiał się. Jest jeszcze bardziej niepokojący w rzeczywistości... Ale jest chłopakiem Pati, więc...

- No to... Coooo tu robicie...? - zapytał Jay (Kubz Scouts), nieco zdenerwowany. - Czemu tak właściwie chcecie nam pomóc?

- Ni̴e͢ ̵c̷h͝c̢e̷my.͡ ͏Z̨nacz͞y̵..͢. - zaczął FunScouts. - C̕h͠cíe͡liś̢my ̛śpuśc̡i̵ć͘ ̷wp̛i͘ęrdo̶l͞ ̡O͜bsi͘d͟ia̴n,̨ ̧bo ́mieli̴ş́my͠ jej d͏o̸ść̨, al̀e͡ p̀lan ́był ̴ta͢k̕i, ż̡e̕ z̀a͘jm͡i͝emy͞ ͝si̵ę ͡tym s͡am̕i.͘

- Ţy͘lk̡o ͢że...͝ KT͜O͝Ś mu̶s̛i͟ał nas t̷a͢k ͏jak̕by zmùs͞ić do͝ ̷w͡s͟pǫ́łp̷ra͝cy.̡ Cḩo͘ĺe̡rna ̢Auto̸rka ̛i ͘jej ̀dǫt̀yk.̨.̨. - westchnął Nightmare Eleven.

- No w sumie... Zły dotyk boli przez całe życie, nie? Hehe... He... To... nie było śmieszne, co? - Eleven spojrzał na twarze demonów. Ci tylko westchnęli.

- Pr̕z̡ypo̸mnij̷c͢ie m͢į, ja̡kim cu͏dem ́p͢r͘zez͜ te̛n̴ ͝c͠ały c̛z̧as̛ nie ̴ud͏ał͝o na̴m̴ ͜się ͝wa̡s ͘za̶bi̧ć̴?̡

- Uh... Bo jesteśmy lepsi? - Mark popatrzył na Black Bijuu.

- Uda͞m ͝ż̢e̛ tego̸ ͟nie͜ s̡łỳsz͡a̢łe͟m.͟.̛.͡ Idę d̕o̴ ̧And̢żéĺi͝ki - Dark odwrócił się i odszedł.

- Okeeeeej... Spoko...? - powiedziałam. - Wy zawsze tacy mili?

- H͏AHA!̕ Bła̵g͞a͝m̶, i ̧t͝ak jest̡eśm̨y͘ l̵e̴p̵si ̢n̨i͠ż ta tw͢oj̴a͠.̕.̷.̀!͞  - parsknął FunScouts.

No trochę racji ma. Obsidian jest suką.

- No dobra, tu ci przyznam rację - westchnęłam. - Ale skoro jesteśmy zmuszeni do współpracy, moglibyście choćby spróbować być choć odrobinę bardziej uprzejmi?

Warknęli, ale chyba się poddali.

- R̨òb̢͜ię ̴́͠t͟o̴̧ ̶t͡ỳl̴͟͡ḱ̡͠o̧ ̧d͠l̴a̢͝ P̷at̶r͏͢ỳ͜͞c͏͠j̴i,̶ ͟j͠a̕s͠ne͝?̷̛͜!͡

- Jasne, Anti... - widziałam spojrzenie Jack'a, jakby ten chciał powiedzieć "POMOCY". - To... Co teraz?

- A nie wiem... Wiecie co, sprawdzę czy mają frytki... - Eleven się wycofał i poszedł w kierunku stoło-bufetu.

- To... ja też pójdę z nim - Bijuu ruszył za nim, podobnie jak Jay i Jack.

Tak więc zostawili mnie sami... Spoko.

- D̷obra̡, j́ebać̸ ͟to͢,͟ j͠a s̴t̕ąd̢ ̛s̡p̵ada̴m͜.̧ A͘ ̢na two͢i͘m̡ mie̵j͜sc͢ư... J̷ak͏ ci t͟am,͢ ̧Ȩnd̛era...? - Nightmare spojrzał na mnie. - Nie̵ ufałby̸m ͞ta̶k bąrdzo̷ tej całe͞j̵ ͘Auţor̷c͏e.

- Huh? - zdziwiłam się. - Czemu?

Odwrócił się i spojrzał na mnie z psychicznym uśmieszkiem.

- P͟ow̴íe̛dzmy ͢że̶..̕.̧ ̷o̢n̸a ́moż͠e̛ co͟ś uḱry͞wa̧ć͟. C͡oś,̧ ͜c̸o̵ ̸r͟a̷c͏z͞e͠j͜ ̕ni̛e s̀p͠od̵ob̀ał̛o̡bỳ si̵ę͘ ͏nikom͢u.͢

[✔] Endergirl: Ostateczne starcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz