Rozdział 20: Starcie

65 8 12
                                    

(Alter pov)

No w końcu... Ja to nigdy nie mogę nic opowiedzieć, co? Co książka, to albo perspektywa kogoś innego, albo narracja trzecioosobowa. No cóż... Mam okazję, to w końcu opowiem coś sam ;)

Wracając po przerwie...

Dziewczyny odwróciły się. Ja nie musiałem - doskonale wiedziałem, że Obsidian i pozostałe demonice są za nami, a wolałem mieć Itled'a na widoku frontalnym.

- No hej - mruknąłem. - Co tam? Słyszałem, że ostatnio nie chciało ci się walczyć osobiście...

- Z̶a̕m͏knij̕ ́mo͜rdę.͘.͠.͏ - usłyszałem jej głos. - Mam̛ ̕cieb̕ie ser̛d̨ec͞zn͞i̵e ̀do̸ś͡ć̵,̀ Al͝tèr.͜ W͜ sùm͏ie̵ ͞mam wa͝s͜ ws̢zyśt̡ḱi͢ch ͝doś͜ć.́

- To może pomińmy zwyczajowy monolog na start i przejdźmy do klepania tyłków? - spytała Oliwka.

- T̀ò ̛c͠h͞y̡ba ͘jedyna ro͞z͠s͏ądn͡a ̛r͞z͡ec̕z, ̛j͟ąką̵ ̛ki͜edy͜ķo̡lwi̢ek p͢ơwie̶dz̶ia͝łaś - warknęła Ania. Zaraz, czy mi się wydaje, czy zmieniła fryzurę? Chwila, strój też... Zaraz, co mnie to?!

- No to przestańmy gadać... Bo jakbyśmy mieli robić tylko to, to wolałbym już zostać w domu i zająć się małym - chwyciłem mój nóż. Heh... Za bardzo pamiętam to ostrze. Miałem je od zawsze... To właśnie je użyłem w tamtym rytuale...

- No t̸o̡ ̸skończ͏ ̡w̸ ́końc̛u̡ pierdolić!!͟!

Wiedziałem, że Furia, Nieznana, Ania i Obsidian rzuciły się na dziewczyny, ale wiedziałem, że sobie poradzą z nimi. Postanowiłem pomóc im później... Najpierw wolałem zająć się nim.

- Tó co.̷.͡.̵ W k̸ońcu ͠ch̨c̸esz s̸ię̀ z̡ręw͜a͝nżowa̢ć z̷a tąmt͡e l̀a͞t̀a̢?̢ ͝Po̴k͘aż,̧ na̛ ̴c͏o ͠c͏ię sta͏ć͢, ͘Al̛te͡r̢..̢.͢ ̛Z̸ ̨c͟h͞ę͡c͏i͝ą ͘t͢o̶ zo͏bacz̷ę.

- Nie musisz mnie namawiać - rzuciłem się na niego.

Mój nóż walnął w jego broń, którą zmaterializował w dłoni. Przez dłuższą chwilę walczyliśmy tak ze sobą. Musiałem przyznać, pojedynek był bardzo wyrównany... Itled był znacznie szybszy niż kiedykolwiek, a nawet jako pół-demon nie byłem w stanie dorównać mu siłą i szybkością... Mogło być więc ryzykownie.

Ale jak to mówią, bez ryzyka nie ma zabawy.

- Có...͡ Ḑa̸le̸j..͜.͟ ͞n͝ie c̛hces͏z̢ si͘ę͝ p͞ód̴dàć.̀..?͜!̸ - wysapał, gdy starliśmy się nożami.

- Zapomnij... - uśmiechnąłem się i wyskoczyłem w powietrze. Udało mi się go kopnąć i odrzucić w tył. Itled upadł na ziemię, ja ruszyłem do niego uniosłem nóż i-

TRACH!!!

W tym momencie na kilka sekund straciłem kontakt z rzeczywistością. 

Jak przez mgłę pamiętam, jak upadam na ziemię... Przez moment kompletnie nic nie widziałem... Czułem tylko ból... Ból i krew lejącą się z tyłu głowy tuż nad moim karkiem.

Chyba... Chyba ktoś mnie uderzył... I połamał mi czaszkę...

Dopiero po momencie zacząłem widzieć cokolwiek... I pierwsze co zobaczyłem, to jakąś sylwetkę w szarej bluzie, unoszącą Itled'a za gardło.

- Jeff͏ri...̷ ͏Co..̡.͞ ty.͜..͠

- Ten... dupek... jest mój... Wypieprzaj - rzuciła go gdzieś daleko, po czym obróciła się w moją stronę i uniosła mnie za szyję swoją magią, zaczynając mnie dusić.

Miała na twarzy jakąś maskę... Jak z jakiejś creepypasty...

- No hejo... - powiedziała psychicznie. - Heh... Aż szkoda ci niszczyć oczy... No dobra... Są inne sposoby na przejęcie energii z czyjejś duszy.

I właśnie wtedy zacisnęła dłoń.

Momentalnie poczułem taki ból, że miałem wrażenie że coś mi miażdży organy wewnętrzne... Czułem, jak z oczu i ust leje mi się krew, i jak zaczyna brakować mi tlenu... Chciałem walczyć, ale... Nie byłem w stanie nawet wziąć wdechu ani tym bardziej wołać o pomoc.

Zupełnie jakby... odbierała mi duszę i życie.

 odbierała mi duszę i życie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak naprawdę... Myślałem, że to mój koniec...

Już czułem, że po mnie...

Już...

Nagle jednak upadłem na ziemię. Desperacko próbowałem złapać oddech i zorientować się, co się stało.

- ZOSTAW GO, KURWA!!! - okazało się, że Pati rzuciła się na Jeffri i zaczęła z nią walczyć... Uratowała mi życie...

Ale... bałem się, że... Że ona zabije Patrycję... Byłaby do tego zdolna...

Próbowałem wstać, ale całe moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Wiedziałem już... Jeśli nie ona, to krwotok wewnętrzny mnie zabije... Nie pomogę już nikomu...

Chociaż nie... Mam jedną opcję.

Cholernie ryzykowną...

Ale muszę to zrobić.

[✔] Endergirl: Ostateczne starcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz