9

1.2K 82 13
                                    

Pov Claudia

Harry prowadzi mnie na szczyt schodów. Na dole w salonie widzę dwóch napakoanych ciemnowłasych mężczyzn i Matta, który klęczy przed nimi. Mój chłopak chociaż nie wiem czy mogę go tak nazwać nie wygląda najlepiej. Jego twarz jest pokryta mnóstwem siniaków i jestem praktycznie pewna, że na innych częściach ciała także ma zasinienia. Nagle nasze spojrzenia na siebie wpadają. Na mój widok on lekko się uśmiecha.

- Miałem ochotę od razu wydać polecenie zabicia go, ale stwierdziłem, że nie będzie wtedy zabawy - mówi do mnie Styles cichym tonem. Można w nim jednak zauważyć rozbawienie. Ta straszna sytuacja go śmieszy.

- To twój syn, nie masz dla niego nawet grama litości? - to co się teraz dzieję po prostu nie mieści mi się w głowie. Harry Styles nie jest złym człowiekiem tylko prawdziwym potworem. Inaczej go nazwać nie można.

- Nie - odpowiada jak gdyby nigdy nic. - Całkowicie sobie na to wszystko zasłużył. Bez żadnego zaproszenia wtargnął do mojego życia i zdecydował się poprzewracać je do góry nogami. Do roboty tam! - krzyczy do tych facetów. - Tylko tam nie przesadzcie, ma się trochę pomęczyć, a nie umrzeć od razu!

Patrzę na niego zaszokowana, spodziewałam się, że każe go pobić, nawet ciężko, ale w najgorszym śnie nie przyszło mi do głowy że on rozkaże go zamordować. Przecież tak nie można!

- Harry przemyśl jeszcze, to jest zabójstwo. Kiedyś będziesz musiał za to odpowiedzieć - próbuję przemówić mu do rozsądku.

Zaczyna się śmiać na moje słowa.

- Jesteś bardzo naiwna skarbie. To nie będzie moje pierwsze zabójstwo. A można by nawet powiedzieć, że drugie w tym domu. Umrze w tym samym miejscu co jego siostra, tylko, że śmierć Carli spowodowałem niechcący. Można by powiedzieć, że ją kochałem - nogi w kolanach mi miękno i spadłabym ze schodów gdyby Harry w porę mnie nie złapał. Nie mogę uwierzyć, że zabił on swoje dziecko i jest w stanie dalej z tym żyć. A póżniej wykorzystał to żeby mnie do siebie ściągnąć, to jest chore.

Podnoszę wzrok i widzę jak ci dwaj zwyrodnialcy wyżywają się na brunecie. Styles trzyma mnie w pasie, więc nie mogę zbiec i mu pomóc. Spoglądam, więc w inną stronę by nie patrzeć już na tę masakrę. Harry jednak gdy to zauważa to wolną ręką chwyta moją szczękę i kieruję ją na to całe widowisko.

Nie znam się na medycynie, ale skoro Matt już pluje krwią to nie może być już dobrze.

- Błagam cię skończ już to - proszę słabym głosem, bo nie umiem wydobyć głośniejszego dzwięku z mojego gardła. - Mam już dość tego, że inni płacą za moje błędy. Ukarz mnie, to ja jestem winna, a nie on.

- Ale ja nie chcę cię zabijać, straciłbym wtedy moją zabaweczkę - to już jasne, sam przyznał, że jestem dla niego jedynie zabawką.

Obraz zaczyna mi się zamazywać i to tym razem nie przez te łzy, które znajdują się w moich oczach. Wszelkie siły opuszczają moje ciało i pozwlam sobie na zamknięcie oczu.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Wróć do mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz