7

1.2K 83 14
                                    


Pov Claudia

Harry wyprowadził mnie z domu i kazał wejść do swojego samochodu, z okna zauważyłam, że inni ludzie tam wszedli, podejrzewam, że ich zadaniem jest obezwładnienie Matta. Chcę wierzyć, że brunetowi nic się nie stanie, ale to musiałby być cud.

- Miałem zamiar jeszcze trochę poczekać, widząc, że masz wyrzzuty sumienia sądziłem, że sama zdecydujesz się ze mną skontaktować albo chociaż spróbujesz się dowiedzieć jak się mam. Ale nie, ty wolałaś udawać, że nie istnieję. Po tym co się stało nie mogłem już dłużej czekać - komunikuje mi jak jedziemy do jego domu. Poznaję to drogę pomimo tego, że jest ciemno.

- Jakim cudem się dowiedziałeś, że zaczęłam być z Matt'em - wiem, że powinnam rozmawiać z nim o czymś zupełnie innym, ale po prostu muszę poznać odpowiedź na to pytanie.

- Miałaś rację z tym podsłuchem - cholera, czyli on wie o wszystkim co zostało powiedziane w moim domu. - Dodatkowo jeszcze kazałem zamontować wam kamery. Trzy tygodnie temu wykorzystałem fakt, że oboje opuściliście dom.

Czyli ja od dwudziestu jeden dni żyłam w jak jakimś programie o celebrytach, którzy pozwalają filmować każdy swój ruch. Przecież to jest chore.

- Skoro dosłownie obserwowałeś każdy mój krok to musisz wiedzieć, że dopiero od kilku dni zaczęłam dopuszczać do siebie twojego syna. Wcześniej mieszkał ze mną tylko dlatego, że nie chciałam być sama.

- To nie jest mój syn. Po tym jak mnie postrzelił nie obchodzi mnie jego los.

- Wcześniej też tak było, a tak naprawdę to obchodzi cię tylko to by tobie było dobrze.

- Mylisz się, to ty jesteś dla mnie najważniesjsza - mam ochotę się głośno roześmiać jak słyszę jego słowa. Zaprzeczją one wszystkim jego czynom.

- Jeśli tak mnie kochasz jak twierdzisz, to jak mogłeś zabić moją mamę. Ona była dla mnie wszystkim! - wyraźnie podnoszę głos, w moich oczach pojawiają się także łzy.

Wjeżdzamy na posesję Harry'ego. Gasi on silnik i wychodzi z auta, ja pozostaje w tym samym miejscu. Po chwili jednak i moje drzwi zostają otworzone.

- Wychodź - podaje mi rękę, ale ją otrącam i sama wychodzę. Następnie kieruję się do tego znienawidzonego domu.

- I co znowu będziesz mnie tu więził? Może tym razem nie będę mogła opuszczać pokoju, który mi wyznaczysz? - może się wydawać, że mówię ironicznie, ale ja właśnie czegoś takiego się po nim spodziewam. Szczerze to nie zdziwiłabym się jakby mnie jeszcze na dodatek związał.

- Na pewno twoja sytuacja się pogorszy, bo nie dam ci tyle luzu co poprzednio. Już wiem, że nie mogę ci zaufać, a przynajmniej na razie. Tak jak wcześniej będziesz spała razem ze mną. Chcę cię mieć na oku - czyli znowu dzwudziestocztero godzinna obserwacja. - Idź do mojej sypialni.

Idę na górę, ale zatrzymuję się w połowie schodów.

- A co takiego stanie się z Matt'em - jestem stuprocentowo pewna, że nie puści go wolno. Niestety.

- Nie interesuj się już nim. Lepiej martw się o swój los.

Czyli jeszcze ze mną nie skończył.

Im więcej waszych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Wróć do mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz