POV VIVIENNE
Siedziałam przy zawalonym dokumentami biurku, a mój mózg już prawie eksplodował... Dzień jak co dzień... praca w dziale prawnym nie należał do łatwych i każdą sprawę tutaj trzeba było załatwiać na „już". Bywały niekiedy dni, że nawet na lunch z Sorą i Deki nie mogłam sobie pozwolić... Mój telefon wibrował nieubłaganie, a ja starałam się nie zwracać na niego uwagi. Mój chłopak od początku dnia próbuje mnie wyrwać na obiad poza biurem, ale wątpię bym się wyrobiła.
Istny kosmos... Gdy przesiedziałam w skulonej pozycji na fotelu kolejną godzinę powiedziałam sobie „dość". Ból pleców przy wstawaniu dał mi znak, że to był bardzo dobry wybór. Potrzebowałam rozprostować kości i kawy... Nim jednak sięgnęłam po mój kubek zauważyłam na korytarzu błąkającego się bruneta...
Wyglądał jakby czegoś szukał, ale na każdą oznakę pomocy ze strony moich koleżanek z działu ewidentnie odtrącał.
Domyśliłam się, że dziewczyny zamiast mu pomóc, niczym pszczoły do miodu, lgnęły do niego z innego powodu... Odkąd dołączył do naszego działu w biurze panowało niesamowite podniecenie. Był przystojny, owszem... ale nie wiem co tak naprawdę widziały w nim kobiety... nie dorastał mojemu ukochanemu do pięt.
Nie mogłam jednak dłużej patrzeć jak się męczy, więc podeszłam. Na mój widok jakby poczuł ulgę
- Co tam ważniaku... Zgubiłeś się? – zapytałam z uśmiechem
- Można tak powiedzieć – odpowiedział o dziwo też się uśmiechając. Nie znałam go zbyt dobrze, ale sądziłam że jest typem ponuraka.
- Nikt cię nie oprowadził po budynku?- byłam bardzo zdziwiona, bo w naszej firmie była to podstawa.
Bez znajomości rozkładu nie miało się szans odnaleźć w tym labiryncie. Zamiast odpowiedzi na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech. Ale nie do mnie... uśmiechał się jakby coś wspominał...
- Nie ważne – kontynuowałam- czego szukasz?
- Mam przekazać dokumenty niejakiemu Jirayi, bo Itachi nie chciał już męczyć ciebie. Zaoferowałem swoją pomoc, ale nie pamiętam z jakiego działu on jest. Chciałem zapytać ale...
- Moje koleżanki tak jakby cię nie słuchały – dokończyłam za niego ze śmiechem – wybacz im. Na Itachiego reagują tak samo. Chodź za mną, zaprowadzę cię. To kierownik Deki – wyjaśniłam, a on posłusznie za mną ruszył.
Jednak pomiędzy piętrami stało się coś... okropnego.
Przed nami stała jego żona z wnerwioną miną. Nie wiedziałam co mogło ją tak zdenerwować, ale po chwili mi to wyjaśniła podchodząc do mnie i krzycząc na mnie... Na całe szczęście pomoc była blisko.
............................................................................
POV DEKASHI
Gdy zauważyłam te różowe pukle postanowiłam ruszyć za nimi w ślad. Miałam jakieś złe przeczucia. Sora zapewne poparłaby mnie w tym, ale miała teraz ważniejsze rzeczy na głowie. Idąc w pewnej odległości za Sakurą zwróciłam uwagę jak jest ubrana... Mini odsłaniające długie, ale niezbyt zgrabne i blade nogi... do tego ta kretynka założyła baletki co dawało efekt „kaczych nóg".
CZYTASZ
Gdy miłość przychodzi zbyt późno [ Sasuke x Oc ]
FanfictionCzasami miłość pojawia się nie tylko niespodziewanie, ale także za późno. Przekonała się o tym Dekashi, która pewnego dnia trafia na przystojnego brata swojej przyjaciólki Sasuke, który nie tylko jest nazbyt pewny siebie, ale także żonaty. Co w taki...