Rozdział 9 Uciec czy podjąć wyzwanie...?

599 57 17
                                    


Normalnie nie wierzyłam, że przytrafiło się to właśnie mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Normalnie nie wierzyłam, że przytrafiło się to właśnie mnie... Jeszcze czułam dreszcze na karku, po jego ciepłym oddechu... Gdy wreszcie się ocknęłam, pierwsze co pobiegłam do Sory – sprawczyni całego tego wydarzenia.

- Musimy pogadać! – weszłam do jej gabinetu marszcząc brwi. Nawet nie zauważyłam w pierwszej chwili, że Vivi, Eri i Shikamaru siedzą razem z moją przyjaciółką.

- Stało się coś Skarbie? – Zaniepokojona Viv spojrzała na mnie zmartwiona

- Owszem... - wycedziłam powstrzymując złość, którą dodatkowo potęgował okres

- W takim razie my przyjdziemy kiedy indziej – Eri uśmiechnęła się, ale jej chłopak dale siedział na swoim miejscu

- Shika...? – popatrzyła na niego wyczekująco

- Ja chętnie posłucham co trapi Dekashi – powiedział ziewając i rozlążając się na fotelu

Myślałam, że go ukatrupię... jednak nasz leń trafił na bardzo konkretną i obrotną dziewczynę. Eri westchnęła tylko i złapała go za ucho, że aż zasyczał z bólu.

- Przykro mi kochanie... Nie dzisiaj – powiedziała i wyprowadziła go w takiej pozycji z gabinetu. Widok nie tylko był niezwykły, ale i przekomiczny. Minęło trochę czasu nim uspokoiłyśmy nasze napady śmiechu... To pozwoliło mi się trochę rozluźnić

- Co tam się dzieje Deki? Gdy weszłaś miałaś żądze mordu w oczach – zapytała Sora

- Dalej mam... Jak mogłaś skompletować mnie do takiego zespołu???

- Wiem, że Shika nie jest super kompanem, ale nie szło tego inaczej rozłożyć – powiedziała spokojnie, a Vivi w tym czasie położyła ukradkiem przede mną ciasteczka, które automatem zaczęłam jeść

- Nie chodzi mi w tym momencie o Shike – powiedziałam z pełnymi ustami, a obie zdziwione popatrzyły na mnie

- Nie sądziłam, że towarzystwo mojego brata będzie ci przeszkadzać... Myślałam, że jesteście w przyjacielskich stosunkach

- No tak...- zaczęłam – ale... - nie wiedziałam, jak jej to wyjaśnić. Przecież nie mogłam powiedzieć wprost, że czujemy do siebie jakiś dziwny pociąg, a ja chce tego unikać... - wolałabym jechać z Itachim... przy nim nie boję się popełnić żadnej gafy...

Do tej pory pamiętam, jak będąc na jednym ze spotkań z zagranicznym klientem, dla rozluźnienia rozmowy powiedziałam co właśnie jadłam na obiad, a okazało się że w jego języku nazwa tej potrawy jednocześnie oznacza męskie przyrodzenie... Itachi do tej pory uśmiecha się szczerze na to wspomnienie, a ja miałam ochotę się wtedy zastrzelić.... Dalej mam...

- Spokojnie kochanie... wystarczy, żebyś nie mówiła co jadłaś i będzie wszystko dobrze – Vivi o mało nie spadła z krzesła najwidoczniej przypominając sobie to co ja...

Gdy miłość przychodzi zbyt późno  [ Sasuke x Oc ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz