Kochani jak już informowałam w opisie to opowiadanie zostało dawno zakończone i opublikowane. Dodaje je ponownie, liczę że spodoba się wam tak samo jak za 1 razem.
Miłego czytania!
Wasza/Twoja
Juri/Deki
- Zaraz wyjdę z siebie i stanę obok! - zawołałam wchodząc do gabinetu przyjaciółki i siadając na jej biurku
- „Ero- kierownik" znowu nie trzyma rączek przy sobie? - zapytała śmiejąc się jak zwykle z mojej sytuacji
- Okazałabyś chociaż raz trochę współczucia Sora... tylko mój dział w całej korporacji jest najbardziej molestowany przez tez tego zboczeńca - podsumowałam, wyjadając jej herbatniki leżące obok
- Bo jako jedyny składa się z samych kobiet. Mówiłam byś przeszła do mojego i byłby spokój - odezwała się rozbawiona - nawet Vivi ci to doradzała
- Mowy nie ma... rachunkowość nie jest dla mnie. Nienawidzę matmy - powiedziałam z pełną buzią - za to marketing i reklama to mój konik. Gdyby tylko nie ten cholerny Jiraya... - zacisnęłam pięści na wspomnienie zboczonego kierownika, który nie dość, że ciągle sypał spaczonymi żartami to jeszcze potrafił poklepywać niektóre z pracownic po tyłku. Sora jednak zawsze była rozbawiona jego zachowaniem. Od roku pracowałyśmy w jednej z czołowych korporacji. Poznałyśmy się na studiach i momentalnie się zaprzyjaźniłyśmy. Sora była moją bratnią duszą, podobnie jak Vivi, która pracowała na 4 piętrze w dziale prawnym. Po zakończonym licencjacie brat Sory, Itachi załatwił nam tu staż dzięki temu mogłyśmy rozwijać swoją karierę i dokończyć studia zaocznie. Bez znajomości można było pomarzyć o posadzie w tym miejscu. Na szczęście Itachi Uchiha był jednym z kierowników działu prawnego i przeprowadzał większość rekrutacji. Ktoś z boku mógł posądzić go o zwykły nepotyzm, ale nie było w tym prawdy. Musiałyśmy mieć dobre wyniki i odpowiednie predyspozycje. Na szczęście razem z Sorą i Vivi byłyśmy czołowymi studentkami naszej uczelni. Mimo że każda z nas kochała inną dziedzinę nauki, znalazłyśmy tu miejsce dla siebie.
- Nie narzekaj Deki - blondynka o niebieskich jak niebo oczach odezwała się po chwili- Twój kierownik w odróżnieniu od mojego chociaż jest normalny
- Słuchałaś ty mnie w ogóle? - zapytałam nie dowierzając w to co słyszę i prawie dławiąc się herbatnikiem
- Ojej, źle się wyraziłam. - zaśmiała się widząc tę akcję - Chodzi mi o to, że Twój chociaż zajmuje się swoją pracą. Mój natomiast ciągle gdzieś śpi po kątach i zrzuca na nas większość pracy. A jakby tego było mało ciągle się do mnie podwala - potarła skronie ze zrezygnowaniem
- Nie wiedziałam, że z naszego Shikamaru taki Casanova - teraz to ja się zaśmiałam. Dobry nastrój jednak nie trwał zbyt długo
- A co to za pogadanki!? To nie przerwa na Lunch i o ile mi wiadomo to nie pracujecie w jednym dziale! - do Gabinetu Sory weszła żona szefa. Nienawidziłyśmy jej z wzajemnością. Ciągle coś jej nie pasowało. Nie miała zupełnego pojęcia o firmie, ale we wszystkie sprawy zawsze chciała się wtrącać.
- Już Pani Hatake. Weszłam do Sory tylko na chwilę - powiedziałam przepraszająco, ale z godnością.
- Pamiętaj, że w odróżnieniu od niej dalej jesteś na stażu - jej jadowitość przyprawiała mnie o mdłości. Mimo że pracę zaczęłyśmy w tym samym czasie nasze działy rządziły się swoimi prawami. U mnie okres próbny był znacznie wydłużony
- Tak jest - odparłam prawie zagryzając zęby i dając znak oczami Sorze by siedziała cicho. Znając jej temperament gotowa by była rzucić się na naszą szefową z pazurami
- Mam was na oku - powiedziała Rin Hatake i wyszła.
- Następnym razem ją uduszę... - powiedziała Sora rozgniatając opakowanie herbatników - czemu nie chciałaś bym się odezwała?
- Bo miałybyśmy przez to jeszcze więcej kłopotów. Wiesz, że jest mściwa - odarłam - z resztą powinnam faktycznie wracać. 3 piętro nie jest dla mnie - zanim wyszłam z jej pokoju odezwała się:
- Wpadnij dzisiaj do nas o 20. Mamy małą imprezkę
- Itachi znowu chce zagrać w scrabble? - zaśmiałam się przypominając sobie ostatnią „imprezę" w jego wydaniu.
Sora mieszkała ze swoim bratem w ogromnej posiadłości, którą odziedziczyli po zmarłych rodzicach. Nadopiekuńczy braciszek nie mógł sobie wyobrazić by jego 21 letnia siostrzyczka mogła mieszkać sama. Był naprawdę świetnym facetem, ale jeśli chodzi o rozrywkę był strasznie sztywny pod tym kątem
- Nie tym razem. Sasuke wraca do domu i to na stałe - powiedziała wyjaśniając
- To ten brat co ożenił się z jakąś głupią landryną? - zapytałam przypominając sobie opowieści Sory o drugim bracie studiującym prawo za granicą
- Taaa...
- Mniemam, że przyjeżdża z żoną - dodałam
- Niestety. Ta ośmiornica nigdzie go samego nie puszcza...
- Widać jemu musi to odpowiadać skoro są razem - podsumowałam - a ty jako dobra siostra powinnaś ją zaakceptować
- Nie wiesz co mówisz... z resztą jak ją poznasz to zrozumiesz
- Ha ha ha... ty moja pesymistko. Niestety moja Yumi też dziś wraca więc odpadam. Ale zabierz Vivi. Ona chętnie pomoże ci w robieniu na złość bratowej
- Mówiłam jej, ale poznała jakiegoś kolesia i idą na randkę...- westchnęła i dodała - w takim razie z Takumim musimy sobie jakoś poradzić
- Głowa do góry - zawołałam na odchodne - z waszą dwójką i tak nie ma szans.
Gdy schodziłam na 1 piętro w oddali dostrzegłam mojego kierownika, który radośnie gestykulował jakimś papierami. Nie pozostało mi nic innego jak wrócić do pracy i nie dać wyprowadzić się z równowagi
CZYTASZ
Gdy miłość przychodzi zbyt późno [ Sasuke x Oc ]
FanficCzasami miłość pojawia się nie tylko niespodziewanie, ale także za późno. Przekonała się o tym Dekashi, która pewnego dnia trafia na przystojnego brata swojej przyjaciólki Sasuke, który nie tylko jest nazbyt pewny siebie, ale także żonaty. Co w taki...