Rozdział 5 Felerny dzień...

673 62 5
                                    

Gdy dojechałam do domu wreszcie mogłam odetchnąć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy dojechałam do domu wreszcie mogłam odetchnąć. A właściwie tak myślałam... niestety powracający obraz jego spojrzenia w mojej głowie nie dawał mi spokoju. Dopiero Zimna kąpiel złagodziła mój stan i wiadomość od przyjaciela, który wyrażał moc skruchy:

Deki

Takumi

[Takumi] Deki, skarbie wybacz! Vivi mi wszystko wyjaśniła... jestem idiotą

[Deki] I tak nie żyjesz... – odpisałam uśmiechając się przy tym. Nie miałam mu tego za złe, ale chciałam go troszeczkę podręczyć

[Takumi] Gdybym wiedział niby bym tego nie robił... - szybko odpowiedział

[Deki] Jasne... tym bardziej byś do tego dążył – znałam mojego przyjaciela na wylot

[Takumi] Też fakt... Za długo się znamy...Ale z drugiej strony popatrz na to inaczej

[Deki] ?

[Takumi] Twój pierwszy pocałunek miałaś z najlepszym mężczyzną jakiego poznasz kiedykolwiek w życiu

[Deki] Hahahahaha co racja to racja – odpisałam – mam nadzieję, że Vivi odwiozłeś bez dodatkowych ekscesów...?

[Takumi] – Po tym jak kupiłem jej bajgla dała się trochę pomacać...lekko się opierała, ale w końcu każda mi zawsze ulega...

[Deki] Zbok – zaśmiałam się wiedząc, że czuwał nad nią i obchodził się jak z jajkiem.

Co jak co, ale nasza Vivi we wszystkich wzbudzała instynkt opiekuńczy. Była niczym rodem z bajki. Drobna, delikatna i wrażliwa... chociaż też potrafiła tupnąć nóżką...

[Takumi] Ja próbuje tylko za wami nadążyć – odpisał - Kładź się spać słoneczko i śnij o moich cudownych wargach – pożegnał się, a ja zrobiłam jak kazał... wolałam myśleć o tym niż o czarnowłosym, żonatym mężczyźnie, który był nie dla mnie.

.............................................

Następnego dnia uczyłyśmy się z Sorą u mnie... a właściwie przegadałyśmy cały dzień... to Vivi zawsze najbardziej motywowała nas do pracy, bez niej nauka często schodziła na dalszy plan... Niestety nasza gwiazdka miała weekend na uczelni na drugim kierunku i nawet kontakt z nią był ograniczony. Gdy wpadała w wir nauki nic się dla niej nie liczyło...

W poniedziałek natomiast z zapałem ruszyłam do pracy. Miałam za dużo atrakcji jak na jeden weekend...

- Hej Ten-Ten – przywitałam się z koleżanką w biurze, która z oznakami okropnego przeziębienia siedziała przy biurku

- Hej – odparła markotnie

- Chyba powinnaś iść do domu odpocząć – stwierdziłam z troską zajmując swoje stanowisko

Gdy miłość przychodzi zbyt późno  [ Sasuke x Oc ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz