Rozdział 27 Żyć bez powietrza

508 58 17
                                    

Rok później...

POV SORA

- To chyba ostatnie pudło – powiedział Takumi zamykając ogromny kontener, który wynajęła Yumi. Po ślubie z Itachim i przeprowadzce do nas, postanowiła pozbyć się starego domu... który był pełny tylu wspomnień o Dekashi...

- Dalej nie mogę uwierzyć, że już nie spędzę w tym domu miłego wieczoru – powiedziałam z rozczuleniem przypominając sobie ile razem z Deki rzucałyśmy się poduszkami w jej sypialni.

- To zależy... - powiedział Takumi

- Od? – zapytałam zdezorientowana

- Od tego czy nowi właściciele cię na tym przyłapią – zaśmiał się chytrze

- Jesteś niemożliwy... Ja nie wiem jak Eri z tobą wytrzymuje – powiedziałam z lekkim uśmiechem. Mój przyjaciel od pewnego czasu zamierzał oświadczyć się brązowowłosej, ale wciąż miał lęk przed pełną odpowiedzialnością. Trudno się dziwić... po takim trybie życia jaki dotychczas prowadził... Vivi, która sama była już po zaręczynach z Gaarą

- Sam się jej dziwię... a jak tam twój romansik? – zapytał zaciekawiony idąc ze mną do samochodu

- Cóż... dalej w tajemnicy. Za jakiś miesiąc sąd powinien orzec rozwód i będziemy mogli przestać się ukrywać – wyjaśniłam przyjacielowi. Mój brat zadbał o to, by Sakura nie puściła pary z ust i zniszczyła wszystkie dowody. Nie wiem jak to uzyskał, ale liczył się najbardziej efekt. Yumi sądziła, że przekupił detektywa, a ja że po prostu groził Sakurze...

- Gratuluję – powiedział rozentuzjazmowany – zasługujesz na szczęście Sora

- Tak jak my wszyscy wariacie... zanim dojedziemy do Viv skręć na cmentarz – powiedziałam

- Chcesz wpaść do Deki? –zapytał lekko zasmucony. Jej temat zawsze sprawiał nam ból

- Nie tym razem. Muszę dać Sasuke telefon, bo znowu zapomniał wziąć go z domu

Takumi tylko westchnął. Dalej nie lubił mojego brata, ale było mu go żal... Wiedział, że jego miłość do naszej przyjaciółki była szczera.

- Iść z tobą? –zapytał parkując

- Nie trzeba. Za chwile wracam – powiedziałam.

Nie chciałam przeszkadzać mojemu bratu, który codziennie o tej porze po pracy chodził na cmentarz. Siedział tam całymi wieczorami i wpatrywał się w jej fotografie. Stał się bardziej zamknięty i ponury. Nawet na weselu Itachiego i Yumi nie wykrzesał z siebie cząstki radości. Myślałam, że po roku zacznie jakoś normalnie funkcjonować, ale nic się nie zmieniało. Nawet nie interesował się Saradą, swoją córką... Wysyłał tylko na jej konto pieniądze, ale widział się z nią tylko raz... i to dlatego, że ja go zmusiłam.

Nic nie mogłam jednak zrobić prócz czekać aż upora się z ciągle dręczącym go cierpieniem.

3 Lata później

POV SASUKE

Wróciłem do domu zmęczony całym dniem pracy. Korporacja wciąż się rozwijała, a gdy Itachi został V-ce prezesem spółki, ja przejąłem cały dział prawny.

- Witaj w domu Sasuke – przywitała mnie moja bratowa z uśmiechem – zaraz podgrzeję ci kolację

- Nie jestem głodny – powiedziałem markotnie i ignorując ją poszedłem do salonu, gdzie siedział Itachi

- Nie wiesz co tracisz... Yumi przygotowała świetny Ramen – powiedział Itachi zachęcając mnie do zmiany zdania

- Innym razem – powiedziałem siadając na fotelu.

Gdy miłość przychodzi zbyt późno  [ Sasuke x Oc ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz