POV SASUKE
-Raczej wątpię... - powiedział wymijając mnie i idąc w głąb korytarza.
Świadomość, że Dekashi najprawdopodobniej żyje, a ten gnój o wszystkim wiedział, lekko wyprowadziła mnie z równowagi. Złapałem go za kołnierz koszuli i nienawistnie powiedziałem:
- Słuchaj pieprzona cioto... albo mi natychmiast wszystko wyśpiewasz, albo nawet fakt że jesteś w szpitalu, a wokoło jest pełno lekarzy nie uratuje ci życia...
Nawet nie drgnęła mu powieka
- Zapomniałem, że robienie scen przy ludziach to domena twojej byłej i jak widać twoja... Puść mnie...
Uśmiechnąłem się dziko mocniej zaciskając pięści
- Ona żyje... prawda? – spojrzałem czekając na jego reakcje, która nie nastąpiła
- Mów do cholery, bo roztrzaskam cię na tej ścianie! – warknąłem
- Jeśli panowie się nie uspokoją, wezwę ochronę! – powiedziała przechodząca pielęgniarka. Musiałem na chwilę spuścić z tonu co wykorzystał i wsiadł do windy.
Czym prędzej pobiegłem schodami ewakuacyjnymi. Gdy winda zatrzymała się już na parterze, czekałem rozwścieczony do granic możliwości. Z racji, że była późna godzina kręciło się tu bardzo mało osób, które i tak nie zwróciły uwagi jak wyciągam siłą Takumiego z windy
- Sasuke, przestań się zachowywać jak zakochana psychopatka - ironizował patrząc na mnie kpiąco – czego ode mnie oczekujesz!?
- Gadaj czy ona żyje!!?
- Tak... - powiedział po chwili, a ja byłem w takim szoku, że go puściłem. Otrzepał się i poprawił, siadając na ławce przy wyjściu. Miałem tyle pytań, ale uprzedził mnie mówiąc:
- Prosiła mnie bym nikomu nie mówił...
- Sora nie wie? – upewniłem się czy zostałem oszukany jeszcze przez kogoś
- Nikt... ty też miałeś się nie dowiedzieć... ale nawaliłem
- Mów gdzie jest – warknąłem
- Sasuke... ona zaczęła nowe życie...
- Mów, albo twoje za chwile się skończy! – krzyknąłem
Patrzył na mnie chwilę, a widząc że nie odpuszczę westchnął głęboko
- Tokyo w dzielnicy Kita... wynajmuje mieszkanie w „Modern Building"
Nie miałem ochoty już marnować na niego czasu. Czym prędzej wykręciłem numer w telefonie
- Halo?
- Załatw mi bilet lotniczy do Tokyo... na już – powiedziałem po czym się rozłączyłem i pojechałem bezpośrednio na lotnisko.
..................................................................
Siedząc w samolocie byłem cały spięty i zdenerwowany. Nie mogłem się skupić na niczym, a najbardziej drażniły mnie pytania Madary na które sam nie znałem odpowiedzi. To do niego zadzwoniłem w sprawie biletów. Miał znajomego, który był właścicielem linii lotniczych i wiedziałem, że załatwi mi lot w sekundę.
- Skąd wiesz, że Takumi nie wpuścił cię w maliny i dał ci lipny adres? – zapytał dalej nie dowierzając w tę informację podobnie jak ja.
- Wątpię by w tej sprawie kłamał... a nawet jeśli to i tak ją znajdę... - powiedziałem pewnie siebie. Byłem zdeterminowany... adrenalina i złość przejęły nade mną kontrolę do takiego stopnia, że nie odczuwałem innych emocji
CZYTASZ
Gdy miłość przychodzi zbyt późno [ Sasuke x Oc ]
FanfictionCzasami miłość pojawia się nie tylko niespodziewanie, ale także za późno. Przekonała się o tym Dekashi, która pewnego dnia trafia na przystojnego brata swojej przyjaciólki Sasuke, który nie tylko jest nazbyt pewny siebie, ale także żonaty. Co w taki...