DESCRIPTIVE CHAPTER

4.5K 180 108
                                    


Słowa pani Pomfrey wywołały nieprzerwaną ciszę, trwającą dobre kilka minut, dopóki kobieta nie postanowiła wrócić do gabinetu, tym samym pozwalając dziewczynom oswoić się z sytuacją.

Tracey tępo patrzyła w przeciwległą ścianę. W jej głowie wciąż rozbrzmiewał głos pielęgniarki. Siedziała skołowana, przerażona i zła do granic możliwości. Zła na siebie.

- Tracey... - zaczęła cicho Hermiona, siadając na łóżku przyjaciółki. Delikatnie złapała jej dłoń i ścisnęła, we wspierającym geście.

- To niemożliwe... Nie, nie, nie... - szeptała Ślizgonka, a łzy spływały po jej jasnej twarzy i ginęły w załamaniu żuchwy. To na pewno jakiś nieśmieszny żart i zaraz zza drzwi wyskoczy Blaise, krzycząc "Mam cię!"

- Skarbie, to nie koniec świata. - mruknęła Miona, a Tracey spojrzała na nią z taką siłą, że aż się wzdrygnęła.

- To jest koniec świata, Herm! Merlinie, jestem taką kretynką i szmatą. - jęknęła, ponownie zalewając się łzami. Gryfonka zgarnęła ją w swoje ramiona, delikatnie głaszcząc po włosach. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy, ale teraz już nic na to nie poradzą. Trudno, stało się. Czasu nie zmienią.

- Będzie dobrze, jasne? Pomożemy ci, wszyscy. Dasz sobię radę, bo jesteś dzielną Ślizgonką, która niczego się nie boi i wszystko przyjmuje na klatę.

- Ale to nie chodzi o to czy ja dam radę, czy nie! - Davis odsunęła się gwałtownie od Hermiony i wplątała dłonie w ciemne włosy. Jakim cudem do tego dopuściła?
- Zdradziłam ją, cholera. Popełniłam największy błąd w całym moim życiu, a teraz jestem w ciąży z chłopakiem przyjaciółki! Zjebałam na całej lini. Znienawidzą mnie... - ostatnie słowa wyszeptała, szlochając i kuląc się w sobie. To, co zrobiła, było niewybaczalne.

Granger westchnęła, przecierając twarz dłońmi. Ta sielanka w ich życiu trwała zdecydowanie zbyt długo. Było za spokojnie, a świetne imprezy to cisza przed burzą. Czuła, że przyjaźń ich paczki zawiśnie na bardzo cienkim i wątłym włosku.

- Tracey... - zaczęła ostrożnie, bawiąc się palcami. Chciała spytać o najbardziej istotną rzecz, ale bała się odpowiedzi. - Kto jest ojcem?

Ślizgonka spojrzała na przyjaciółkę załzawionymi oczami. Czuła, że jeszcze chwila i popadnie w obłęd. Co ona najlepszego narobiła?

- Harry. - wydusiła, po kilku minutach, napiętej do granic możliwości, ciszy.

Hermiona wciągnęła z sykiem powietrze. Co prawda spodziewała się, że między tą dwójką coś zaszło, ale liczyła na jakiś pocałunek, a nie seks, którego owocem ma być nowe życie. Draco od tygodni mówił, że się przespali. Mogła mu wierzyć.

- Co teraz? - spytała cicho, obserwując załamaną ciężarną.

- Muszę im powiedzieć, ale, Salazarze, jak mogłam być tak lekkomyślna i głupia i nieodpowiedzialna. Zniszczyłam życie sobie, Harry'emu, Pansy i Dafne. Powinni mnie spalić na stosie. - wyszlochała Tracey, ponownie wplątując drżące palce we włosy. Zacisnęła oczy, błagając wszystkie bóstwa o wybaczenie, rozgrzeszenie i cofnięcie czasu.

Gryfonka objęła jej rozdygotane ciało, szepcząc uspokajające słowa.

Właśnie nastały najcięższe miesiące w ich nastoletnim życiu.


----------------------------------
okej, nie jestem zadowolona.
jejku nie wiem co sie odjaniepawliło ale jest ponad 95 000 wywietlen,ym nie wiem co dzieje jestem confused
???????????????????????????

jejku nie wiem co sie odjaniepawliło ale jest ponad 95 000 wywietlen,ym nie wiem co dzieje jestem confused???????????????????????????

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
HOGWART - INSTAGRAM STORY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz