● 11 ●

1.5K 150 132
                                    

— Nie denerwuj mnie, Barnes — warknęłam w stronę mężczyzny, stojącego nieopodal. — Co się z tobą stało?! Leń w dupę wlazł, czy co? — wybuchnęłam, ciskając gromy w bruneta.

— Nie mam ochoty na trening — powtórzył tonem, którego nienawidziłam. Tak pretensjonalnym, że miałam ochotę mu przywalić.

— W dupie mam to, czy chcesz, czy nie — zaatakowałam go prawym sierpowym.

Oczywiście Pan Obrażalski nawet nie raczył zablokować ciosu, więc z jego nosa zaczęła sączyć się czerwona posoka. Nie powiem, satysfakcjonowało mnie to, ponieważ od kiedy przywiozłam go z powrotem do pałacu, na każdym kroku uprzykrzał mi życie.

— Kurwa — usłyszałam ciche przekleństwo, dochodzące z jego ust.

Patrzyłam jak prostuje się i ociera wargi z krwi. Posłał mi spojrzenie, od którego dostałam dreszczy. Nie mogłam stwierdzić czy w pozytywnym znaczeniu, jednak mimo to nie odwróciłam od niego wzroku.

— Mówiłem, że nie mam ochoty na trening. Przestań obijać mi mordę za każdym razem, kiedy ci odmówię — warknął w moją stronę, uciekając wzrokiem w lewo.

Nie zatrzymałam go, kiedy zaczął szybkim krokiem oddalać się w stronę pałacu. Przetarłam dłońmi zmęczoną twarz. Nie miałam pojęcia, co się z nim stało. Od kiedy przywiozłam go z powrotem do pałacu, stał się zimny w stosunku do mnie. Z innymi nie miał tego problemu — zachowywał się całkowicie naturalnie. Jednak kiedy tylko zjawiałam się w pobliżu — jego postawa zmieniała się diametralnie.

Na początku chciałam dać mu czas, jednak z każdym dniem miałam po prostu tego dosyć. Brakowało mi ciepłego James'a, sprzed paru lat. Miałam wrażenie, że znowu cofnęliśmy się do czasów, kiedy nasza relacja była chłodna.

Nie chciałam tego. Nie, kiedy widziałam go każdego dnia. I, cholera, ciężko mi to przyznać, ale tęskniłam za nim.

— Już ja ci pokażę — mruknęłam do siebie pod nosem, kierując się do kuchni.

Będąc tutaj poszerzyłam swoje smakowe horyzonty i muszę przyznać, że afrykańskie dania najlepiej smakowały, kiedy jadło się je na łonie natury. Były naprawdę pyszne, chociaż nie mogłam stwierdzić, co się w nich znajdowało i za żadne skarby nie dałabym rady wymówić ich nazwy.

— Cześć, Neo — przywitałam mulata, który na mój widok, odsłonił swoje lśniące, białe zęby.

— Liz! Co podać? — wytarł ręce w fartuszek, podchodząc w moją stronę. 

— Hm, w sumie to przyszłam zapytać, czy ci w czymś nie pomóc, ale przy okazji coś skubnę — uśmiechnęłam się w kierunku ciasta, które stało na blacie za mężczyzną. Jego ciemne tęczówki podążyły za moim wzrokiem, a kiedy zobaczył obiekt moich westchnień, uśmiechnął się półgębkiem w moją stronę.

— Akurat tego nie pozwolę ci zjeść, ponieważ księżniczka zamówiła u mnie to ciasto. Ale możesz spróbować zjeść coś ostrzejszego...

Nie odpowiedziałam, tylko uniosłam brew, zaintrygowana jego propozycją.

— Znasz mnie, z chęcią spróbuję. Ale najpierw... — przeszłam przez metalowe drzwi, by znaleźć się po jego stronie. — W czym ci pomóc? — spytałam, podwijając rękawy.


✽✽✽


Znalezienie jego sypialni było prostym zadaniem. Weszłam do zaciemnionego pokoju, nie pytając o pozwolenie na wejście. Zakładam, że nie pozwoliłby mi przekroczyć progu swojego małego królestwa. Nie jest dla mnie zaskoczeniem fakt, że nie zastałam właściciela.
Stanęłam na środku pokoju, rozglądając się dookoła.

𝐃𝐄𝐀𝐃𝐋𝐘 𝐅𝐀𝐋𝐋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz