● 14 ●

1.4K 137 27
                                        

Syknęłam cicho, czując pociągnięcie włosów. Shuri zręcznymi ruchami zaplatała kolejne kosmyki, tworząc wymyślną fryzurę.

— Zaraz kończę, nie wierć się — na jej uwagę spróbowałam zbytnio się nie ruszać, jednak kiedy siedzisz półtorej godziny w jednym miejscu, a kończymy zaczynają drętwieć, to uważam, że mam prawo do lekkich wychyleń.

— Przecież się nie ruszam — odpowiedziałam, prostując obolałe plecy. Na prawdę odliczałam minuty do końca tej męki, gdyż tak jak na początku delikatne muśnięcia palców na włosach były przyjemne, tak teraz stały się bolesne i irytujące.

— Jestem pod wrażeniem — usłyszałam po chwili. — Nigdy nie sądziłam, że wyjdzie mi to aż tak ładnie.

Nastolatka podała mi lustro, bym mogła zobaczyć fryzurę. Gruby warkocz był wymyślnie powywijany, jakby wpleciony w głowę, a do tego Shuri powtykała gdzieniegdzie eleganckie spinki.

— Okej. Ślicznie ci dziękuję — obejrzałam swoje ciemne włosy, po czym uśmiechnęłam się złośliwie. — To teraz idę na basen.

— No teraz to chyba sobie ze mnie żartujesz — fuknęła, spoglądając na mnie groźnie.

Roześmiałam się w odpowiedzi, wstając z miękkiego krzesła. Wyszłam na balkon, wdychając świeże powietrze.

— Czemu tu musi być tak pięknie? — spytałam, obserwując jak stado ptaków wzbija się w powietrze.

W Wakandzie było niesamowicie. Było to rzeczą niepodważalną i już teraz zastanawiałam się nad podpisaniem umowy z T'Challą o zakupie działki. Wybudowałabym domek, z którego miałabym piękne widoki.

Jednakże widmo zadania, które muszę wykonać coraz bardziej nade mną ciążyło. Miałam wrażenie, że nie dane mi było spokojne życie u boku mężczyzny, w którym się zakochałam. Niedługo musiałam ruszyć na poszukiwania Blue Norman'a, ponieważ dzieciak wpakował się w niemałe kłopoty. Tylko i wyłącznie z powodu wspólnego nazwiska postanowiłam mu pomóc.

Miałam nadzieję, że nie pożałuję tej decyzji, gdyż czas na popełnianie błędów dawno się skończył. Teraz trzeba iść do przodu lub nie angażować się w ogóle.


✽✽✽


— Gdzie Barnes? — spytałam, wparowując do pomieszczenia technicznego.

— Biega. Jest przy basenie, ale powinien kończyć — usłyszałam w odpowiedzi, więc rzucając "dziękuję", szybko ruszyłam w stronę wymienionego wcześniej miejsca.

Dotarcie na zewnątrz nie zajęło mi dużo czasu, po kilku tygodniach spędzonych w pałacu nauczyłam się na pamięć układu większości korytarzy i pomieszczeń.

— James! — zawołałam, widząc znajomą sylwetkę. 

Kiedy na mnie spojrzał, w jego wzroku zauważyłam pytanie, machnęłam ręką, żeby do mnie podszedł.

— Co się stało? — spytał, po czym pocałował mnie w czoło, a w moim wnętrzu rozlało się przyjemne ciepło.

— Musimy porozmawiać — starałam się, aby moja twarz pozostała poważna, jednak kiedy na niego patrzyłam, miałam ochotę szczerzyć się cały dzień.

— Dobrze — oznajmił ostrożnie, jakby zauważając zmianę w moim zachowaniu. — Daj mi chwilę, muszę doprowadzić się do porządku.

𝐃𝐄𝐀𝐃𝐋𝐘 𝐅𝐀𝐋𝐋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz