● 12 ●

1.4K 144 37
                                        

— Medytujesz? — usłyszałam za sobą zdziwiony głos. Nie zareagowałam jednak w żaden sposób, mając cichą nadzieję, że Shuri odpuści i odejdzie w spokoju.

— Elizabeth, halo, ziemia do Eli! — bardziej wyczułam niż usłyszałam, że siostra władcy stanęła po mojej lewej stronie.

— Mhm — mruknęłam z niechęcią. Miałam wrażenie, że pomimo wielkości pałacu T'Challi, to i tak ciężko w nim było nie wpaść na kogoś znajomego. — Coś ważnego, czy tylko nie masz co robić? — spytałam po dłuższej chwili, zdając sobie sprawę, że Shuri nie zacznie konwersacji.

— Właściwie to szukałam Barnes'a, ponieważ chciałam mu przekazać, że wszystko gotowe do zabiegu, ale w sumie lepiej, że spotkałam ciebie.

— Mnie? — odtworzyłam oczy, zerkając na nią krótko. — A do czego ja jestem potrzebna?

Dziewczyna przestąpiła z nogi na nogę, niepewnie się do mnie zbliżając. Potarła w zamyśleniu ramię. Już zaczęłam się lekko denerwować brakiem odpowiedzi z jej strony, jednakże szybko się opanowałam.

— Wiesz, uważam, że on dalej ma pewne obiekcje. Wolałabym nie spotkać go, kiedy będzie miał zły humor — potarła dłonie. — Więc chciałam cię poprosić, abyś go przyprowadziła to tej sali z wielkim stołem, wiesz o który pokój chodzi — schowała ręce do kieszeni luźnych spodni.

— Spokojnie, Shuri — posłałam w jej stronę najbardziej promienny uśmiech, na jaki było mnie w tej chwili stać. — Daj mi paręnaście minut, a przyprowadzę Barnes'a na stół.

Dziewczyna nie dała rady ukryć ulgi, jaka pojawiła się na jej twarzy, kiedy zgodziłam się przyprowadzić bruneta. Czy James był rzeczywiście aż taki straszny?

Nie miałam sposobności, by głębiej się nad tym zastanowić, gdyż dziewczyna z niewyobrażalną wręcz siłą zacisnęła palce na moim ramieniu. Zostałam poderwana do góry i odprowadzona pod samą windę.

— Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło — oznajmiła z nieskrywaną ulgą, posyłając mi pełne wdzięczności spojrzenie.

— Nie przesadzaj — odsunęłam się od niej trochę. — Barnes nie jest aż tak straszny — powiedziawszy to, zauważyłam, jak dziewczyna otwiera usta, aby mi odpowiedzieć, jednakże nie miała jak tego zrobić, gdyż drzwi windy rozsunęły się. Brunetka wciągnęła mnie za sobą do środka, nerwowo wciskając jakiś przycisk.

Westchnęłam cicho, zdając sobie sprawę, że nie mam szans z opartą nastolatką, więc posłusznie podążałam za nią pałacowych korytarzami. Wbrew pozorom dziewczyna szła bardzo szybko, przez co musiałam wydłużyć krok, aby za nią nadążyć.

— To tutaj — wskazała na metalowe drzwi.

— Co jest za tymi drzwiami? — spytałam, chociaż po części obawiałam się jej odpowiedzi.

— Siłownia — odpowiedziała, a mi kamień spadł z serca.

— Gdzie go później przeprowadzić? — spytałam, kładąc dłoń na metalowej klamce, odwracając się na chwilę w jej stronę.

— Piętro niżej, naprzeciwko windy będą wielkie, szklane drzwi, za nimi po skręcie w lewo znajdziesz nasze laboratorium, w którym przeprowadzimy zabieg.

Skinęłam głową, po czym weszłam do siłowni. Pomieszczenie okazało się być bardzo przestronne, po prawej stronie znajdowały się wielkie okna, które pokochałam, będąc w Wakandzie. Na szarej wykładzinie znajdowała się masa sprzętów, mająca na celu poprawę kondycji. Mimo wszystko pachniało tu odświeżaczem powietrza o bliżej niezidentyfikowanym zapachu i przyrządy również wyglądały na zadbane. 

𝐃𝐄𝐀𝐃𝐋𝐘 𝐅𝐀𝐋𝐋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz