● 17 ●

1.1K 111 12
                                        

Kobieta nie spodziewała się, że moje reakcje będą tak szybkie, widziałam to w jej oczach. Na dodatek moja postać zaczęła migotać, co również wprowadzało przeciwnika w błąd.

— Czym ty jesteś? — wysyczała, kiedy jej broń przeniknęła przez moje ciało. Miałam ochotę zaśmiać się jej w twarz. Myślała, że jeżeli przyleci z kosmosu, to na Ziemi jej zdolności na coś się zdadzą. Cóż, najwyraźniej przeceniła swoje zdolności.

— Człowiekiem, nie widzisz? — zakpiłam, uderzając ją w nos. Jej głowa odskoczyła do tyłu, a ciało zatoczyło się lekko, co dało mi trochę czasu na rozejrzenie się.

Na dachu jednego z budynków zauważyłam Vison'a, walczącego z jakimś stworem. Miałam nadzieję, że sobie z nim poradzi, jednak jego twarz, wykrzywiona z bólu trochę mnie niepokoiła. Wanda, która pojawiła się przy mnie, szybko rozwiązała tę rozterkę.

— Pomóż mu! — wykrzyknęłam, nic nie robiąc sobie z tego, że kosmitka po raz kolejny próbowała nadziać mnie na swoje ostrze.

Dziewczyna skinęła głową. Widziałam, że była wyczerpana, a zadane jej rany nie pomagają w walce, miałam jednak nadzieję, że wytrzyma.

— Ty marne stworzenie, ja ci zaraz pokażę — usłyszałam, jednak nie przejęłam się tym zbytnio, gdyż wiedziałam, że nie może mi nic zrobić.

— Zapraszam — uniosłam brwi, spoglądając na nią wyzywająco, jednak kątem oka dalej śledziłam przebieg drugiej walki.

Kobieta rzuciła się w moją stronę, pozorując atak na lewy bok, jednak zaraz zmieniła stronę na drugą i szczerze powiedziawszy, gdyby nie moje zdolności, już dawno leżałabym w dwóch kawałkach. No, może z wściekłości pokroiłaby mnie na jeszcze mniejsze części, jednak na samą myśl o tym dostaję ciarek.

W takiej sytuacji jedyne o czym mogę pomyśleć to to, że w jednej sprawie Hydra się postarała. Ale tylko w tej jednej, bo całą resztę spieprzyli do bani.

Nagle poczułam jak moje stopy odrywają się od ziemi. Spojrzałam w dół i zauważyłam znajomą, czerwoną poświatę, okalającą moje ciało.

— Nie wiedziałam, że umiesz latać! — wykrzyknęłam w stronę Maximoff, mając nadzieję, że ta mnie usłyszy.

Wyszczerzyłabym zęby w uśmiechu, jednak poczułam nieprzyjemne szarpnięcie. Wszystko zadziało się tak szybko, że ani się obejrzałam, a całowałam betonową posadzkę, czując jak coś rani moją skórę w wielu miejscach.

— Oby tylko nic się nie połamało — wykrztusiłam, podnosząc się z ziemi.

Spojrzałam w górę, a zobaczywszy szklany sufit metra, przez który się przebiliśmy, pomyślałam o tym, czemu moje ciało nie zareagowało instynktownie i nie ochroniło mnie przed zderzeniem. Chyba wychodzi na to, że muszę najpierw zobaczyć, co może mi zaszkodzić i dopiero wtedy liczyć, że moje zdolności zadziałają.

Z trudem podniosłam się na równe nogi, stękając z wysiłku. Przeniosłam spojrzenie złotych tęczówek na dwójkę leżącą przy barierce.

— Prosiłeś żebym została. Więc zostaję.

Czy ja o czymś nie wiem?

Zanim zdążyłam zadać to pytanie na głos, koledzy z innej planety właśnie wskoczyli do środka. Jednak zamiast ruszyć na nas, kobieta z zaciekawieniem przyglądała się czemuś za naszymi plecami. Po chwili uniosła swoją włócznie i rzuciła ją w tamtą stronę.

Z lekkim wahaniem spojrzałam za siebie i parsknęłam cicho, widząc charakterystyczną postać Steve'a. Ten to musi zrobić wielkie wejście.Później na horyzoncie pojawił się Sam, bombardując pociskami kosmitów. Do wesołej gromadki dołączyła również Natasha, z której pomocą szybko obezwładnili przybyszów, którzy wykorzystali chwilę słabości moich towarzyszy i wciągnęli się na statek. Wychodzi na to, że niewiele mogę już zrobić.

𝐃𝐄𝐀𝐃𝐋𝐘 𝐅𝐀𝐋𝐋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz