Poderwałam się gwałtownie, słysząc huk, po którym nastąpił błysk i kolejny huk. Rozejrzałam się po zaciemnionym pokoju, szukając jakiegokolwiek zagrożenia. Nie znalazłszy niczego, co próbuje mnie zabić, przeniosłam swoje tęczówki na okno. Za przezroczystą powłoką szalała burza, ograniczając widoczność do minimum. Spod poduszki wyjęłam sztylet, którego obecność dodawała mi poczucia bezpieczeństwa gdziekolwiek bym się nie znalazła.
Jak najciszej potrafiłam, podeszłam do drzwi. Nacisnęłam klamkę, otwierając powłokę. Wyszłam na korytarz, rozglądając się uważnie dookoła. Kiedy powietrze przeciął kolejny huk, ja stałam już przy drzwiach do sypialni Rity.
Zacisnęłam kościste palce na rękojeści, wchodząc do środka. Powietrze przesiąknięte było zapachem piżmowych perfum, tak intensywnym, że musiałam zakryć nozdrza kawałkiem bluzki.
Byłam w tym pokoju tylko raz.
Kiedy Rita oprowadzała mnie po swoim domu.
Później nie miałam interesu i chęci, aby tu zaglądać.W panującym półmroku widziałam jedynie zarys przedmiotów znajdujących się w pomieszczeniu i jedyne co mogłam stwierdzić to fakt, iż lokatorka była typem osoby posiadającej niezliczoną ilość bibelotów, o połowie istnienia nie mając pojęcia.
Odetchnęłam z ulgą, widząc zwiniętą w kulkę postać. Rozluźniłam mięśnie, obserwując miarowy oddech kobiety. Bezszelestnie wyślizgnęłam się z pokoju, postanawiając zrobić obchód całego domu.
Kiedy nikogo i niczego nie znalazłam, skierowałam się w stronę swojej sypialni. Po dotarciu na miejsce, zmieniłam spodenki na czarne, sportowe leginsy. Jednak po zerknięciu na okno, zarzuciłam na siebie bluzę.
Do kieszeni wsadziłam pistolet i ze sztyletem w dłoni ruszyłam w stronę przedsionku, gdzie trzymałyśmy kurtki i buty.
Z wieszaka zdjęłam sztormiak i po zapięciu zamka, zarzuciłam kaptur na głowę. Odetchnęłam głęboko, po czym wyszłam na dwór.Pierwszy podmuch wiatru sprawił, że musiałam zmrużyć oczy.
Zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam przed siebie, przeczesując teren.Z każdym postawionym przez siebie krokiem, klęłam coraz bardziej na panującą pogodę. Z drugiej strony to jest niemożliwe, aby burza zrobiła się tak gwałtowna w przeciągu sekund. Przynajmniej nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym zjawiskiem.
Trzęsłam się z zimna, a lodowate krople deszczu wciąż spadały na mnie, nie dając chwili wytchnienia. Po raz kolejny odgarnęłam kosmyki włosów, aby nie ograniczały widoczności, jednak przez mocny wiatr - wracały na swoje miejsce, przez co poziom mojej frustracji nieznacznie podskoczył.
Po lewej stronie spostrzegłam złotą smugę, jednak kiedy zwróciłam się w tamtym kierunku — jedyne co zobaczyłam to ciemność. Niespodziewanie kontur człowieka pojawił się przede mną i zaczął kierować się w moją stronę. Sylwetka wyglądała jakby sunęła po ziemi, a po bliższym przyjrzeniu się mogłam stwierdzić, że ona również składa się głównie ze złotego pyłu.
Kiedy postać znalazła się w odległości jednego metra ode mnie, wykrzywiła twarz w grymasie i z przeraźliwym wrzaskiem rzuciła się na mnie z wyciągniętymi rękoma.
Krzyknęłam zaskoczona, czując przyjemne ciepło w klatce piersiowej, przez którą przeniknęła persona.Miałam wrażenie, że ciemność wokół zgęstniała — stała się namacalna.
Momentalnie poczułam zapierający dech w piersiach uścisk w klatce, na wysokości mostka. Musiałam wrócić do domu. Wychodzenie z niego okazało się beznadziejnym pomysłem. Z dłonią przyciśniętą do bolącego miejsca — ruszyłam do drzwi wejściowych.

CZYTASZ
𝐃𝐄𝐀𝐃𝐋𝐘 𝐅𝐀𝐋𝐋
Fanfiction❝ᴛʏʟᴋᴏ ᴍᴀʀᴛᴡɪ ᴡɪᴅᴢɪᴇʟɪ ᴋᴏɴɪᴇᴄ ᴡᴏᴊɴʏ❞ ─ᵖˡᵃᵗᵒⁿ─ 𝐭𝐨𝐦 𝟐 𝐢𝐧𝐯𝐢𝐧𝐢𝐭𝐲 𝐰𝐚𝐫 𝐛𝐮𝐜𝐤𝐲 𝐛𝐚𝐫𝐧𝐞𝐬 𝐜𝐨𝐯𝐞𝐫♡➨ 𝐠𝐞𝐫𝐦𝐚𝐧𝐢𝐳𝐚𝐜𝐣𝐚