11

6.3K 250 214
                                    


- Wsiadaj, bo będziesz chora.

- Eghh... Tylko ten jeden raz i nigdy więcej! - chłopak przewrócił oczami i uśmiechnął się zwycięsko. Ładnie się uśmiecha~ czekaj co? Stop, stop, stop! O czym ja myśle!

°°°

- Jadłaś już? - spytał chłopak przerywając chwilową ciszę.

-Tak. - odpowiedziałam mając nadzieję, że chłopak da sobie ze mną spokój i zawiezie mnie prosto do domu. Niestety w tym momencie zaburczał mi brzuch wskazując na to, że mam pusty żołądek.

- Nie wydaje mi się. - nie odezwałam się. Chłopak miał rację. Od kiedy wróciłam do domu jedyne co zrobiłam to przebrałam się i ruszyłam prosto do szpitala.

-Gdzie ty jedziesz? To nie droga do mojego domu! - zwróciłam Gukowi uwagę, widząc jak ten wjeżdża na parking jednej z ładnie wyglądających restauracji.

- Chyba nie myślisz, że cię głodną do domu odwiozę.

- Nie muszę tu jeść! Po za tym, spieszy mi się.

- Trudno. Najwyżej sie spóźnisz. - nie dawał za wygraną, a ja nie miałam zamiaru się dalej upierać. Oboje wysiedliśmy z auta i poszliśmy w kierunku niewielkiego budynku. Jungkook otworzył mi drzwi mówiąc "panie przodem". Nie spodziewałam się tego po nim i nie wiem przed kim chce się pokazać ale niech spada.

- Co chciałabyś zjeść? - spytał chłopak po tym jak otrzymaliśmy stolik i kartę z Menu od przystojnego, młodego kelnera. Spojrzałam na listę dań i omal nie dostałam zawału patrząc na ich cenę. Chłopak odraz zauważył moje przerażenie w oczach.
- Nie patrz na cenę, ja stawiam.

- Nie, sama za siebie zapłacę.

- Słuchaj kultura wymaga od chłopaka tego, że jak zabiera dziewczynę na randkę to za nią płaci.

Zamurowało mnie. Jaka randka?! Co on kombinuje? Na nic takiego się nie umawialiśmy!

- To dla ciebie randka? - spytałam nie pewnie z kpiną w głosie.

- W sensie... nie, że dosłownie randka, chciałem tylko podać przykład... no wiesz o co mi chodzi!

Chłopak zmieszał się i zrobił lekko czerwony z nerwów, przez co wyglądał uroczo nawet dla mnie.
Ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem prawie nie widocznie, gdy tylko o tym pomyślałam.

- Co państwo zamawiają? - oboje spojrzeliśmy na kelnera przy naszym stoliku. Był to wysoki blondyn z ciemnymi oczami do tego przystojny. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił i złożyłam zamówienie.
- A co dla pana? - spytał zapisując w swoim notesiku moje zamówienie.

- Dla mnie to samo! - wyrwał sie nagle chłopak jak z jakiegoś transu.

- Dobrze, danie będzie gotowe w ciągu 30 minut. - powiedział kelner i na odchodne puścił mi oczko.

Jest na czym oko zawiesić... - pomyślałam.

- Co powiedziałaś? - Spytał pretensjonalnie. O nie tylko nie mówcie mi, że powiedziałam to na głos...

- Co? - spytałam. Dobrze wiedziałam o co mu chodzi, ale miałam tą nadzieje, że może tego nie słyszał.

- Chyba nie myślisz, że ten kelner jest lepszy ode mnie?!

- No chyba nie myślisz, że jest inaczej! - on chyba stracił wszystkie zmysły. Ten kelner serio wyglądał na porządnego i miłego chłopaka, a nie na takiego jak on, chłopaka bawiącego sie uczuciami dziewczyn.

- Pff... jeszcze zobaczymy... - powiedział pod nosem i postanowił udawać obrażonego. Przewróciłam oczami. W tej chwili zachował się jak dziecko, a jak złożył ręce na piersi wyglądał komicznie. Naprawdę miałm ochotę zacząć się z niego nabijać, bo kto normalny obraża się przez takie coś?

We don't like each other...//J.JKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz