Rozdział 11

13.1K 612 48
                                    

Alexandra POV.

Ten czwartek był pierwszym dniem, od niepamiętnych czasów, kiedy naprawdę miałam ochotę iść do szkoły. Wreszcie wszystko mi się układało, a fakt, że Amber się do mnie nie odzywa jeszcze bardziej poprawiał mi humor. Nie mieliśmy dzisiaj, ani matematyki, ani historii i wchodząc do szkoły szczerzyłam się jak idiotka, a moja twarz zaczęła naprawdę boleć.

- Nasz rocznik ma iść na salę gimnastyczną... Dyrektor chce coś ogłosić. - koło mnie pojawił się Greg.

Poprawiając torbę na ramieniu ruszyłam za chłopakiem, który jak zawsze nie przestawał gadać. Nawet nie zwróciłam mu uwagi, gdy objął mnie ramieniem, gdyż nic to nie dawało i mimo moim upomnień ciągle tak robił. Gdy weszliśmy do środka byli już chyba wszyscy, a kilka osób spojrzało się w naszą stronę. Niektóre dziewczyny patrzyła na mnie z zazdrością, inne z współczuciem, jakby naprawdę myślały, że mogłabym nabrać się na sztuczki Greg'a.

- Chodź do Ethana! - krzyknął i pociągnął mnie za rękę na szczyt trybun.

- Hej. - uśmiechnęłam się całując bruneta, co od razu odwzajemnił.

Postanowiłam lekko złamać swoje zasady dotyczące okazywania uczuć, by pokazać Ethanowi, że zależy mi by tym razem nam się udało. Chłopakowi najwidoczniej się to spodobało, ponieważ pogłębił nasz pocałunek.

- Proszę o ciszę! - po sali rozszedł się donośny głos trenera, który wszystkich uspokoił.

- Zapewne, zastanawiacie się co tu robicie... Otóż chciałem was poinformować, ze wasz rocznik nie ma dzisiaj żadnej lekcji! - oznajmił dyrektor, a w sali można było usłyszeć krzyki zadowolenia.

- Nie cieszcie się jednak, ponieważ odbędzie się dzisiaj zbiórka jedzenia. Zostaniecie podzieleni w trzy osobowe grupy, a następnie wysłani do marketów, gdzie postaracie się uzbierać jak najwięcej jedzenia, które zostanie przeznaczone do banku żywności. - wyjaśnił.

- Proszę każdego do swojej klasy, gdzie wychowawca przydzieli was do grup i supermarketów, gdzie następnie się udacie. - głos zabrała wicedyrektor, a wszyscy zaczęli wychodzić.

Słyszałam o zbiórkach żywności w naszej szkole, gdyż brał w nich udział Brent. Cieszyłam się, że w tym roku także są organizowane, gdyż mogliśmy pomóc w ten sposób wielu głodującym, ale także oznaczało to brak lekcji, co było wielkim plusem. Weszłam do klasy i usiadłam koło Ethana, a po chwili pojawiła się nasza wychowawczyni.

- Hemmings nogi z ławki. - warknęła na wejściu, a ja zaśmiałam się pod nosem.

Wyciągnęła listę i zaczęła czytać po trzy nazwiska osób, które były ze sobą w grupach. Skrzywiłam się słysząc, że Ethan będzie z Amber, ale, gdy blondynka odwróciła się do mnie uśmiechnęłam się w jej stronę i wróciłam do dalszego słuchania udając, że w ogóle mnie to nie interesuje.

- Hemmings, Irwin i Clayton pojadą, to Tesco w galerii. - uśmiechnęłam się słysząc swoje nazwisko.

Po wszystkim wyszłam z klasy, a po chwili pojawiła się koło mnie moja grupa.

- Jedziemy moim samochodem. - bardziej oznajmiłam, niż zapytałam.

- Powodzenia misiaczku. - Greg klepnął mnie lekko w tyłek, gdy koło mnie przechodził.

- Pieprz się. - wystawiłam w jego stronę język.

- Marzysz kochanie... - poruszył zabawnie brwiami.

Wywróciłam oczami przyzwyczajona do zachowania Greg'a i kazałam chłopakom iść do samochodu, a sama odebrałam od nauczycielki plakietki z naszymi imieninami i nazwą fundacji, dzięki, którym nikt nie weźmie nas za oszustów. Wsiadłam do samochodu, gdzie czekali na mnie moi pomocnicy.

No Love Allowed (Luke Hemmings FanFiction) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz