Rozdział 2

13.6K 659 14
                                    

Alexandra POV.

Weekend jest ulubioną częścią tygodnia każdego nastolatka. Dni, w których możemy spać cały dzień i nic nie robić. Nie musimy użerać się z nauczycielami, którzy zapomnieli jako to jest być w naszym wieku i teraz dręczą nas na każdym kroku. Zero algebry, czy innych nieprzydatnych rzeczy. Weekend w słowniku każdego nastolatka jest niczym święto. Jedyna rzecz, która trzyma nas przy życiu przez całe pięć dni katorgi jaką musimy znosić. Ten weekend nie był jednak dla mnie taki wspaniały jak można by przypuszczać. Po wydarzeniach z piątku, które miały miejsce w Neon Junge całą sobotę spędziłam na leżeniu w łóżku i oglądaniu głupich filmów. Ethan dzwonił do mnie przez pół dnia, a nawet był tutaj, ale tata go nie wpuścił specjalnie na moją prośbę. Musiał wiedzieć, że tym razem posunął się za daleko i nie wybaczę mu tak łatwo, jak zawsze. Zachował się jak totalny dupek zostawiając mnie pod klubem, samą w środku nocy, bez pieniędzy na taksówkę. Gdyby nie Hemmings najprawdopodobniej skończyłabym jako ofiara gwałtu. Ale właśnie to osoba, która w tym momencie mi pomogła była moim największym problemem. Gdyby kłótnia z moim chłopakiem została między nami najprawdopodobniej nie przejęłabym się nią wcale, ale fakt, że widział to Luke razem ze swoimi znajomymi totalnie mnie przerażał. Przez kilka godzin po powrocie wypominałam sobie to, że dałam mu się podwieźć do domu. Nie chciałam, by ktokolwiek widział mnie w takim stanie, a szczególnie oni. Z tego wszystkiego, gdy tylko podjechaliśmy pod mój dom praktycznie wybiegłam z samochodu nie powiedziawszy nawet głupiego dziękuję.

- Mama woła cię na obiad. - z zamyśleń wyrwała mnie moje młodsza siostra, która weszła do mojego pokoju.

Uśmiechnęłam się do niej i odkładając laptopa na biurko wyszłam z pokoju i zaczęłam zbiegać po schodach, co jak zawsze skończyło się upadkiem z ostatnich dwóch stopni.

- Alexis naprawdę kiedyś sobie coś zrobić. - zaśmiał się tata.

Uśmiechnęłam się jedynie do niego i ruszyłam w stronę jadalni, gdzie na stole stał przygotowany obiad.

- Ethan znów tutaj był. - oznajmiła mama, gdy tylko zajęłam swoje miejsce. - Co się wydarzyło w piątek miedzy waszą dwójką? - spojrzała na mnie.

- Nic. Po prostu trochę się pokłóciliśmy. - wywróciłam oczami.

- Jak zwykle. - mruknęła Madison, za co dostała kopniaka w nogę.

Rodzice razem z moją siostrą dalej rozmawiali, ale ja się odłączyłam. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i w tym momencie dostałam smsa od Ethana, którego nawet nie czytając usunęłam.

- Jutro przyjeżdża Brent. - powiedział mój tata.

- Serio?! - pisnęłam szczęśliwa.

- No przecież mówiłem ci już o tym wczoraj rano.

- Musiałam nie słuchać. Przepraszam. - uśmiechnęłam się w jego stronę.

Po skończonym obiedzie szybko pobiegłam do swojego pokoju. Wiadomość, że jutro przyjedzie Brent naprawdę poprawiła mi nastrój. Brent był moim o dwa lata starszym bratem, który po skończeniu liceum wyprowadził się do Canberr, gdzie studiował, a rodzice kupili mu mieszkanie. Od tamtego czasu spędzaliśmy ze sobą bardzo mało czasu i strasznie mi go brakowało. Był moim starszym braciszkiem, który doradzał mi kiedy tego potrzebowałam i pocieszał zawsze, gdy byłam smutna. Brakowało mi naszych kłótni, spacerów i wygłupów.

- Wychodzę na spacer! - krzyknęłam wychodząc z domu.

Przez prawie dwa dni kisiłam się w swoim pokoju, a byłam tak leniwa, że nawet rolet nie chciało mi się podnieść, dlatego początkowy kontakt ze słońcem strasznie mnie oślepił. Wsadziłam słuchawki do uszu i puszczając pierwszą lepszą piosenkę na swojej playliście ruszyłam w nieznaną mi stronę. Mijając dom Jess zauważyłam ją na podjeździe, ale udając, że wcale tak nie jest przyśpieszyłam kroku. Kątek oka widziałam jak do mnie macha i woła, ale zignorowałam ją. Potrzebowałam teraz ciszy i świeżego powietrza, a w towarzystwie blondynki o tym pierwszym mogłam całkowicie zapomnieć. Wsadziłam rękę do kieszonki spodni i znalazłam w niej trochę pieniędzy, więc czym prędzej ruszyłam w stronę sklepu spożywczego. Za ladą siedziała starsza kobieta, która uśmiechnęła się do mnie życzliwie. Wzięłam paczkę skittlesów i płacąc za nią wyszłam na zewnątrz. W tym samym momencie po drugiej stronie ulicy zauważyłam osobę, która była ostatnim człowiekiem na planecie, z którym miałam ochotę się w tym momencie spotkać. Przez chwilę stałam w miejscy i walczyłam ze sobą, czy mam podejść, czy uciec zanim mnie zobaczy. Westchnęłam głośno, po czym wyciągnęłam słuchawki z uszu i wciskając je do kieszeni przebiegłam przez drogę.

No Love Allowed (Luke Hemmings FanFiction) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz