Charlotte POV.
Budząc się rano, czułam wielki ból głowy. Wczorajsza impreza była naprawdę udana, a fakt, że Alex i Luke zniknęli w tym samym czasie, świadczył o tym, że chyba udało im się pogodzić. Luke wrócił długo po mnie, więc nie miałam jeszcze z nim okazji porozmawiać, ale byłam szczęśliwa. Ta dwójka pasowała do siebie jak nikt inny i od początku wiedziałam, że muszą skończyć razem. To była prawdziwa miłość, która musiała przejść przez wszystkie złe rzeczy. Widząc, że jest już po dwunastej, siłą podniosłam się z łóżka i ubierając pierwsze lepsze ciuchy, zeszłam do kuchni, gdzie oczywiście spotkałam już moich przyjaciół. Mama zrobiła im śniadanie, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy czasem nie ma ich dość. Calum i Michael bywali tu tak często, jak ja, czy Luke.
- Pogodzili się? - zapytałam cicho Hooda, wskazując na Luke'a, który jadł swoją jajecznicę.
- Nic nie mówił. - szepnął chłopak. - Ale nie wydaje się zbyt szczęśliwy.
- Tak w ogóle to was nienawidzę. - spojrzałam zaskoczona na Michaela. - Przez wasze głupie zachowanie straciliśmy wczoraj szansę na występ. Jednak z racji, że ta szkoła jest pełna osób, które nie mają wystarczającego talentu, aby być ze mną w zespole, poczekam, aż się pogodzicie.
- Jeżeli to kiedykolwiek nastąpi. - warknął Luke. - Obecnie się na to nie zapowiada.
- Rozmawiałeś wczoraj z Alex? - zapytałam.
- Tak. - mruknął Luke, nie odrywając się od jedzenia.
- I co? - uniosłam brwi, patrząc na niego jak na idiotę.
- I nic. - spojrzałam na niego zdziwiona. - Każdy żyje sobie dalej, swoim życiem.
- A myślałeś chociaż trochę o zespole? - Michael tracił już cierpliwość. - Jak zawsze najważniejszy jest twój tyłek.
- Zespół będzie dalej istniał, przecież nie muszę rozmawiać z Ashtonem. - warknął zdenerwowany.
- To jest twój przyjaciel do cholery! - krzyknęłam.
Chciałam mu zrobić wykład na temat jego zachowania. W tym momencie myślał tylko o sobie i miał głęboko swoich przyjaciół. Naprawdę przez Aleishę chce stracić najlepszych przyjaciół? Zanim jednak zdążyłam coś powiedzieć, w kuchni rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Calum spojrzał na wyświetlacz i zmarszczył brwi.
- Mama Ashtona do mnie dzwoni. - powiedział zaskoczony, po czym odebrał. - Słucham?
Widząc minę Hooda, zaczęłam się martwić. Po co mama Irwina miała do niego dzwonić? A skoro Luke i Alex się ze sobą nie pogodzili, to znaczy, że ta zniknęła wczoraj z Ashtonem. Naprawdę miałam nadzieję, że wczoraj uda im się wszystko wyjaśnić.
- Ash i Alex mieli wypade.. - spojrzałam zaskoczona na Caluma, który powtórzył słowa pani Irwin, a kubek, który trzymałam w dłoni, rozbił się na kawałki, po zderzeniu z podłogą.
Potem wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet nie zdążyłam zareagować. Z moich oczu leciały łzy, a Calum cały czas mnie do siebie przytulał. Nawet nie wiedziałam, kiedy udało nam się dojechać do szpitala.
Luke POV.
Czekając na szpitalną windę, czułem, że zaraz nie wytrzymam i pobiegnę schodami. Spojrzałem na Lottie, która cały czas płakała wtulona w Caluma i sam czułem, że mam ochotę płakać. Jedyną nadzieją było to, że przez wypadek mama Ashtona miała na myśli lekką stłuczkę, a ta dwójka jest teraz na obserwacji. Wchodząc na korytarz i widząc zapłakanych rodziców Alex i mamę Ashtona wszelkie nadzieje jakie miałem, rozpłynęły się.
CZYTASZ
No Love Allowed (Luke Hemmings FanFiction) ZAKOŃCZONE
FanficLiceum to najlepsze lata naszego życia... A przynajmniej tak mówią dorośli. Ona, królowa szkoły z twardymi zasadami, która w głębi potrzebuje kogoś bliskiego i On, chłopak, który jej pomoże. Dwa różne światy, dwie różne osoby... Jak potoczy się ich...