Alexandra POV.
Leżałam na plaży, wpatrując się w oddalające i przybliżające się fale. Zamknęłam oczy wsłuchując się w ciszę panującą dookoła, którą przerywał cichy szum wody. W tej części plaży zazwyczaj znajdowało się niewiele osób, dlatego tak bardzo lubiłam tutaj przychodzić. Zmęczona tym tygodniem czułam, że mogłabym zasnąć na piasku. Ten tydzień dał mi w kość, a fakt, że nadal nie pogodziłam się z Hemmingsem dołował mnie jeszcze bardziej. Widok Aleishy powodował, że miałam ochotę rzucić w nią, tym co akurat miałam pod ręką. Zepchnięcie jej ze schodów było moim największym marzeniem. Luke unikał mnie, nie odzywał się także do Ashtona. To właśnie Irwin przez cały ten tydzień był przy mnie, w każdych chwilach słabości i wspierał, jak prawdziwy przyjaciel. Reszta nie chciała stawać po niczyjej stronie i zachowywali się neutralnie, co oczywiście rozumiałam. Nie chciałam nikogo ze sobą kłócić. Odwróciłam głowę w bok patrząc na chłopaka, który siedział kawałek dalej na swojej bluzie. Był naprawdę przystojny i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Wiele dziewczyn w szkole wzdychało do niego, ale on nie zwracał na to większej uwagi. Przez plotki jakie krążą widziałam jak niektóre patrzą na mnie z nienawiścią, co naprawdę mnie śmieszyło.
- Chyba powinniśmy już wracać do domu. - Ashton uśmiechnął się do mnie widząc, jak mu się przyglądam.
- Zjadłabym coś. - mruknęłam czując, jak burczy mi w brzuchu. - Chodźmy najpierw do KFC, ja stawiam. - zaproponowałam wiedząc, że to przekona chłopaka.
Irwin pomógł mi się podnieść, po czym równym krokiem ruszyliśmy do najbliższego KFC. Z racji, że był ostatni dzień weekendu znajdowało się tam wiele osób z naszej szkoły. Nie przejmując się tym zajęłam jeden ze stolików, a Ash poszedł zamówić jedzenie. Widząc w dzwiach Charlie, Caluma i Michaela pomachałam im, a po chwili cała trójka się dosiadła.
- Jesteś sama? - zapytał Hood, siadając na przeciwko mnie.
- Z Ashtonem. - wskazałam, na chłopaka, który szedł w naszą stronę, z zamówieniami. - A wy? Gdzie macie resztę?
- Sam musiała pomóc w czymś mamie, a Luke jest u... - Lottie przerwała patrząc na mnie niepewnie. - Nie mógł z nami przyjść.
- Możesz przy mnie powiedzieć, że jest z Aleishą. - westchnęłam, wpychjąc do buzi kilka frytków. - To jego życie, niech robi co chce.
- Boże Alex pogódźcie się wreszcie! - krzyknął Mikey. - Przez cały tydzień się unikacie, a ty przestałaś jeść lunche tylko po to, by nie pojawiać się w stołówce. Odstawiacie jakąś szopkę, zamiast porozmawiać i w końcu się pogodzić.
- Luke'owi odwala już na potęgę i udaje, że ta cała sytuacja go nie rusza. - wtrącił Calum. - Zaprosił Aleishę na dyskotekę szkolną, żebyśmy przestali mówić, że ma z tobą pogadać. Chce pokazać, że ta cała przerwa go nie rusza, ale prawda jest taka, że...
- Luke zaprosił Aleishę na szkolną dyskotekę? - spojrzałam zaskoczona na Hood'a, do którego dopiero teraz dotarło, co powiedział.
- Wczoraj nam powiedział. - westchnęła Charlie. - Dostał porządny opieprz i przestałam się do niego odzywać.
- Świetnie, po prostu wyśmienicie. - warknęłam, a po chwili poczułam, jak Ashton mnie do siebie przytula. - Widzę właśnie, jak radzi sobie z przeszłością.
- Idź na tę dyskotekę i pokaż mu co traci, idiota! - krzyknął Clifford, a kilka osób odwróciło się w naszą stronę. - Idź z Ashtonem.
- Luke zwariuje. - zaśmiał się Calum. - Nie obraź się stary, ale Hemmo w tym momencie cię nienawidzi i planuje pewnie twoje morderstwo. - zwrócił się do Irwina.
![](https://img.wattpad.com/cover/21953807-288-k355664.jpg)
CZYTASZ
No Love Allowed (Luke Hemmings FanFiction) ZAKOŃCZONE
FanfictionLiceum to najlepsze lata naszego życia... A przynajmniej tak mówią dorośli. Ona, królowa szkoły z twardymi zasadami, która w głębi potrzebuje kogoś bliskiego i On, chłopak, który jej pomoże. Dwa różne światy, dwie różne osoby... Jak potoczy się ich...