Noah drgnął, a później odwrócił się w stronę okna. Znajoma sylwetka Eragona akurat znikała między żywopłotami i krzewami w nieskładnej mieszaninie poprzedzającej zielonym bałaganem wejście do lasu.
- Nocą... Coś było nie tak, tak?
Strażnik, poczciwy mężczyzna przed czterdziestką, potarł z zakłopotaniem kark.
- Sprawdzałem zamek, standardowo, jak zawsze, żeby nie oszaleć w jednym miejscu. No i chłodno dosyć było. Jak dotarłem w okolice wieży, tam gdzie na górze mieszka Eragon, zrobiło się trochę dziwnie.
- Dziwnie?
- Falcon prosił...
- Żeby nie mówić nikomu? - domyślił się.
Strażnik kiwnął głową.
- Dobrze - westchnął, składając na moment dłonie.
Eragon musiał mieć jakiś poważny problem...
Niewykluczone, że to dlatego na chwilę, kiedy spacerował przy księżycu po ogrodzie, próbując leczyć swoją ostatnio natarczywą bezsenność, zupełnie przestał wyczuwać myśli chłopaka, jakby ten całkiem zniknął, kiedy normalnie pilnował przestrzeni w promieniu kilkudziesięciu centymetrów od siebie nawet w trakcie snu.
Co było problemem jeźdźca?
Kiedy miewał koszmary rozsyłał myśli we wszystkich kierunkach, szukając na zewnątrz
zagrożenia, które miał w głowie. We wspomnieniach.Co wydarzyło się nocą?
Może powinien porozmawiać z małym? I z Falconem...? Nie był pewien czy przyjaciel wie, że Eragon wymknął się z zamku samotnie.
***
Zamachał skrzydłami, próbując wzbić się wyżej w powietrze.
Nadir! Nadir, jak tam wleciałeś? Prąd jest strasznie silny!
Starszy przechylił łeb, aby łypnąć na niego bystrze niebieskim ślepiem. Wydał z siebie odgłos podobny do parsknięcia, przy czym z jego paszczy uniosła się smuga szarego dymu, po czym obniżył lot.
Nauczysz się, gdy będziesz starszy - oznajmił twardo.
Dlaczego dopiero wtedy? - zamarudził, panikują nieznacznie, gdy chwilę później, rozkojarzony, stracił równowagę lotu. Wiatr, niespodziewanie nadciągający od wschodu, wygiął jedno z jego skrzydeł.
Nadir okrążył ostrożnie jego kręcące się w powietrzu ciało i zmusił go do wylądowania na najbliższych skałach.
Musisz być uważniejszy na zmiany! - ofuknął go, mierząc przy tym bardziej karcącym wzrokiem. - Taka nieostrożność może cię kosztować poważny wypadek.
Opuścił ze wstydem łeb, drapiąc pazurami kamieniste, nierówne podłoże pod sobą.
Starszy smok westchnął ciężko, przez chwilę powoli uderzając potężnymi skrzydłami. Myślał o czymś.
Słuchaj.
Tak? - poderwał wzrok, wbijając w niego pełen nadziei wzrok. Nadir wyglądał na dosyć markotnego, ale nie bardzo zawiedzionego czy złego.
Jesteś jeszcze dzieciakiem, dużo musisz się nauczyć. Póki latanie nawet w złych warunkach nie stanie się dla ciebie naturalne, absolutnie nie możesz latać bezmyślnie. Rozumiesz?
Zamrugał.
Eragon mówił, że latanie wymaga słuchania instynktu...
I dobrze mówił, ale ty jesteś odrobinę odmienny, pamiętasz?
CZYTASZ
Widmo Przeszłości
FanfictionUwaga, niniejsza książka zawiera opowiadanie z udziałem Eragona, Smoczego Jeźdźca. Nie brakuje w niej też dziwnych magicznych rytuałów, +18, sukowatych elfek i odizolowanych od świata społeczności zajmujących skażoną, ponoć zmutowaną wyspę. >