- Coś musimy z nią zrobić - zauważył poważnie Noah.
- Ukarać? - podsunął Albert.
- To odpada. Jest księżniczką z Alagaesii - mruknął niechętnie Falcon.
- Przecież nie zostawimy jej sobie u nas w celi, żeby wymyśliła jakieś inne okropieństwo.
- Odstawmy ją do Alagaesii - zaproponował Eragon, muskając palcami opatrunki na szyi.
- Jak ją wsadzimy po prostu z kolegami na statek - zaczął Falcon, marszcząc brwi z niezadowoleniem na myśl o takim rozwiązaniu całej sprawy.
- Nie myślałem o wsadzeniu ich na statek - jeździec poruszył się, trochę niepewnie opuszczając miejsce przy oknie, przez które wyglądał na błękitne niebo, aby podejść i usiąść obok niego na kanapie. - Ty i Nadir jesteście wielkimi smokami... A gdyby odnieść łódź z załogą i Aryą prosto do Ellesmery?
- Byłby to niecodzienny widok - mruknął Ras. - Ale pomysł dobry. Tylko Nadir... On raczej nie zgodzi się na współpracę w tej sprawie.
- Ja polecę - oznajmił Noah. - Jestem większy niż Nadir.
- Ty? - zapytał zaniepokojony mag. - Już od wieków żaden z nas nie przyjmował nie ludzkiej postaci... - wyraził swoje wątpliwości trochę dobitniej.
- Ciebie na pewno nie puszczę i musisz zająć się Ostoją, gdy nas nie będzie. A Shruikan z tego co wiemy z pewnością dobrze się w Alagaesii nie kojarzy.
- Eragonie, ty...
- Ja polecę na Saphirze.
Noah zakrztusił się wodą, a później wlepił w niego dwoje białych ślepi. Wyglądał na co najmniej oburzonego.
- Nie sądzę, aby to był dobry pomysł - Ras zmartwił się wyraźnie. - To dla ciebie bardzo złe miejsce...
- A na moje to powinien sobie zobaczyć z bliska okolice, w których oberwał. Żeby się pozbierać - wtrącił się niepewnie Albert.
- Również uważam, że Eragon potrzebuje tej podróży - zakończył rozmowę Falcon, przeczuwając nadchodzącą ze strony zmartwiałych bliźniaków burzę.
- Naprawdę? - jeździec podniósł głowę, spoglądając w jego twarz.
Kiwnął.
Jak niby miałby odmówić? Wspomnienie spaceru po górach Kośćca i tamtejszych lasach kilka dni wcześniej uspokoiło Eragona tak bardzo, że przez pewien czas zachowywał się jakby nie spotkało go nigdy w życiu nic złego. Zobaczyć te miejsca to było dla niego... Ważne. Chodziło o miejsce, z którego pochodził, którego nie widział od wielu lat.
- Kiedy wyruszamy?
- Upewnij się czy twoja smoczyca może opuścić wyspę na kilka dni. Jesteśmy wiele szybsi niż Kamienny, ale będziemy obciążeni łodzią z... Hm... Żywym towarem, że tak powiem.
Eragon chwilę siedział w bezruchu, a później powoli uniósł głowę i musnął wargami policzek Falcona. Zanim smok zdążył zareagować, jeździec był już na korytarzu.
***
Saphira rozłożyła skrzydła, a później wzbiła się w powietrze, jako ostatnia wzlatując ponad Vroengard. W porównaniu z Falconem i Noah była dosyć niewielka, z dołu była ledwie niebieską, podobną do ptaka postacią, zręcznie radzącą sobie z powietrznymi prądami. Anbeth tracił łbem bok Rasa, zachęcając, aby mag wspiął się na jego grzbiet.
Tak szybciej wrócimy do zamku - oznajmił pewnie, trzepocząc nierównymi skrzydłami.
Ras zerknął ostatni raz na będącego już daleko Noah, imponującego, niewiele mniejszego od Falcona, smoka o opalizujących lekko w słońcu, czarnych łuskach.
CZYTASZ
Widmo Przeszłości
أدب الهواةUwaga, niniejsza książka zawiera opowiadanie z udziałem Eragona, Smoczego Jeźdźca. Nie brakuje w niej też dziwnych magicznych rytuałów, +18, sukowatych elfek i odizolowanych od świata społeczności zajmujących skażoną, ponoć zmutowaną wyspę. >