Do centrum Vroengardu doleciały tylko dwa smoki. Saphira z pustym siodłem oraz Noah.
Falcon i Eragon zostali na plaży we dwoje. Jeździec, chociaż był zmęczony, nalegał, aby spędzili razem jeszcze chwilę.
Chciał przejść się wspólnie trochę i porozmawiać. Nie powiedział o czym, ani dlaczego. Saphira uznała, że jej mały ma ważną sprawę i z Falconem nic mu nie będzie, więc poleciała bez protestu do swojego leża. Noah się wahał, ale zwyciężyła w nim troska o brata i także pozostawił ich w tyle. Nie mógł wiedzieć, że Ras znalazł sobie już swojego prywatnego obrońcę i próbowali we dwoje jednocześnie wyjaśnić sobie wszystko, co działo się w międzyczasie.- Zastanawia cię, dlaczego chciałem pomówić z królową Ellesmery sam? - zapytał, obejmując dłonią jego rękę. Była lekko zmarznięta. Powinien założyć rękawice, gdy latał tak długo.
Ruszył powoli w kierunku dawno nie odwiedzanego zakamarka, gdzie zawsze leżało pełno muszli. Brązowooki podążył przy nim, rozglądając się z ciekawością dookoła.
Cichy, zamyślony.- Zastanawia - przyznał dopiero po kilku minutach.
- Ustaliliśmy, że za dwa lata do Vroengardu przypłynie grupa elfów.
- Elfów? - zapytał zdziwiony, odgarniając przydługie włosy z czoła.
- To potrwa, ale pomyślałem nad wznowieniem Jeźdźców - przyznał.
Eragon zatrzymał się nagle w miejscu, mrugając intensywnie, wyraźnie zdumiony.
Falcon przystanął, spoglądając na niego.-Nie podoba ci się?
- Nie, tak... Znaczy - zaczerwieniony szatyn przez chwilę próbował mu odpowiedzieć, gestykulując przy tym z zakłopotaniem. - Falcon! - wyrzucił wreszcie, zakłopotany, ale też bardzo zdeterminowany.
- Tak?
- Jestem szczęśliwy, że chcesz przywrócić jeźdźców - zapewnił, rumieniąc się uroczo. - Po prostu... Zaskoczyłeś mnie - dokończył. - Nie spodziewałem się.
- Chodź tu - przygarnął go do siebie, obejmując jedną ręką ostrożnie, bo nie chciał, aby to się wydało młodszemu dwuznaczne. - Ta wyspa kiedyś należała do jeźdźców i smoków - powiedział miękko. - Pamiętam ten czas. Byłem już przecież sporym gadem... kiedy zapanował chaos. Teraz jesteśmy silni, wiemy, czego chcemy i że jest to właśnie takie życie jakie wiedziemy... Ale jednak istnieje coś jeszcze, coś potrzebnego i nam, i Alagaesii.
- Straż - domyślił się jeździec.
Kiwnął głową.
- Ale nie tylko. Brakuje jakiejś równowagi, porozumienia - dodał. - Chciałbym... abyście z Saphirą uczyli nowe pokolenie.
- My? - oparł głowę na jego ramieniu.
- Dwa lata to dosyć, aby doszkolić Murtagha, Rorana i Orika - wolną dłonią odepchnął na bok gałąź starej sosny, gnącej się nad ich głowami w stronę plaży. Przeszli pod nią, skręcili w lewo i dotarli do małej, zacisznej części plaży, gdzie barwne muszle zdawały się zalegać wszędzie. Lubił ten zakamarek. Wyciszony, pełen światła i spokoju. Nie miał jeszcze nigdy okazji sprowadzić tu jednak nikogo poza Noah, co jednak wcale się nie liczyło. Noah był przyjacielem i wojownikiem, pomagał mu troszczyć się o wyspę, musiał wiedzieć, gdzie go szukać w chwilach kompletnej frustracji albo doła. - Później przypłynie kilku pierwszych kandydatów.
- Będzie trzeba zadbać o ich wykształcenie żeby mogli później osiąść w Alagaesii - uznał cicho, przystając, a później nachylając się po imponującą, błękitną muszlę, która szczególnie go zaciekawiła.
- Prawda. Nie zatrzymamy wszystkich tutaj. To byłoby absurdalne.
- I ciężkie do zrealizowania. Gdy już będzie dosyć doświadczonych jeźdźców, aby także ludzie mogli przystąpić do szkoleń... Mógłby zapanować chaos - dziecinnie, ufnie uniósł muszlę do ucha. Przymknął powieki, wsłuchując się w cichy szum.
- Ulżyło mi, że nie jesteś urażony ani zły, że nie powiedziałem ci wcześniej co planuję - przyznał.
Eragon, wyginając wargi w miękkim uśmiechu, popatrzył na niego pełnym ciepła, brązowym spojrzeniem.
- Jesteś Królem Ostoii, musisz troszczyć się o wszystkich, nie tylko o mnie - przypomniał. - Dziękuję, że powiedziałeś mi wcześniej niż innym. Będę miał czas się przyzwyczaić.
Falcon kiwnął głową lekko, uspokojony.
- Chcesz zebrać jeszcze kilka muszli, czy wracać już i spotkać się z bliskimi?
- Chodźmy już... Ale... Wrócimy tu kiedyś?
- Obiecuje - mężczyzna wyciągnął ręce, aby objąć go, gdy rozkładał skrzydła w ludzkiej postaci. - Kiedy tylko zechcesz.
CZYTASZ
Widmo Przeszłości
FanfictionUwaga, niniejsza książka zawiera opowiadanie z udziałem Eragona, Smoczego Jeźdźca. Nie brakuje w niej też dziwnych magicznych rytuałów, +18, sukowatych elfek i odizolowanych od świata społeczności zajmujących skażoną, ponoć zmutowaną wyspę. >