Rozdział 16

133 15 6
                                    

-Eragonie!

Westchnął ciężko i skrzywił się nieznacznie, kiedy ktoś chwycił go za rękę w trakcie przechodzenia z dziedzińca w główny hol i wciągnął w jedną z małych, niemal niezauważalnych wnęk w murze. Nie spodobało mu się to. Było już późno i robiło się ciemno, a ubranie kleiło się do jego spoconego ciała.

-Co się stało, Aryo? – zapytał poważnie, bo obiecał Rasowi, że weźmie się w garść i sam sobie dodatkowo jeszcze to samo raz drugi, patrząc kobiecie prosto w oczy.

Wyglądała na trochę zaskoczoną jego oziębłym zachowaniem.

-Przyszłam z tobą porozmawiać – wyjaśniła, przysuwając się. Natychmiast cofnął się o duży krok w tył, bacznie obserwując jej elficką, pozbawioną skaz, ale niezaprzeczalnie doskonale kobiecą twarz. Nie odnalazł w niej... Nie odnalazł nic z tego, co kilka lat wcześniej go przyciągało. Wydawała się zimna i nieprzenikniona jak kamień.

-O czym? - Falcon, jesteś może w pobliżu wrót od strony dziedzińca? - zastanowił się, próbując znaleźć ze smokiem kontakt, albo... Cóż... Ściągnąć go myślami?

-O tej całej sytuacji… no wiesz, twoim pobycie w tym miejscu i Alagaesii. Wszyscy cię potrzebują i martwią się o ciebie…

-Dlatego cieszę się, że gdy tam wrócisz, uspokoisz ich – cofnął się o następny krok. Falcon!

Koszmary koszmarami, próby wychodzenia do świata próbami wychodzenia do świata, ale w swoich planach nie bycia bezbronnym nie przewidywał nagłego najścia Aryi.

-Powinieneś być bardziej rozumny –  spojrzała na niego przeszywająco, trzepocząc zalotnie rzęsami. – Pora wracać do domu. Podziękować wszystkim tutaj i wracać.

-Posłuchaj, ja… - FALCON, NIE OBCHODZI MNIE, CO ROBISZ, JAK SIĘ ZARAZ NIE POJAWISZ, TO NA PEWNO NIE BĘDZIE MNIE NA NASTĘPNYM DNIU UCZUĆ! - Cieszę się, że o mnie myślicie i w ogóle, ale… nie mogę używać magii, nie jestem też w stanie wystarczająco dobrym, aby móc gdziekolwiek płynąć… - przerażała go. Autentycznie czuł strach stojąc z nią twarzą w twarz. - Zdejmowanie tak silnych zaklęć i klątw, i cokolwiek jeszcze było we mnie upchnięte kilkanaście lat temu, to nic łatwego. Zostawiło bardzo głębokie… skazy. I przez te skazy moje egzystowanie jest dosyć skomplikowane, dlatego…

-Już nie chcesz być ze mną?

KTOKOLWIEK. KTOKOLWIEK. KTOKOLWIEK. KTOKOLWIEK. KTOKOLWIEK. KTOKOLWIEK. KTOKOLWIEK. KTOKOLWIEK. KTOKOLWIEK...

-Jesteś przepiękną kobietą, ale elfką – powiedział, przeklinając fakt, że za jego plecami był już zimny, twardy mur. – Sama chyba najlepiej wiesz, jakie to skomplikowane. Jestem człowiekiem i nawet w obecnym wieku, dla kogoś takiego jak ty, wciąż niemal dzieckiem…

Kończył mu się zasób słowny. I czuł się coraz gorzej w związku z jej nieubłaganie rosnącą bliskością. Pobladł mocno, oblał go zimny pot, zacisnął bezradnie dłonie i spróbował odetchnąć głęboko, kiedy zakręciło mu się w głowie.

-Wiem, że nie układało się najlepiej, ale była wojna i… - pocałowała go.

Arya go pocałowała.

Wdarła się w jego bezpieczną, prywatną przestrzeń, bez żadnego skrępowania.

W jednej chwili zrobiło mu się przeraźliwie zimno, tak jakby całe ciepło odpłynęło z jego ciała.  Odepchnął kobietę od siebie i wytoczył się z wnęki z trudem. Jego oddech przyspieszył, ciało zaczęło się mocno trząść, a umysł zalały okropne wspomnienia. Potknął się o swoje nogi, upadł na kolana i zwymiotował, obejmując swoje ramiona rękoma.
Świat wokół wirował, powietrze wydawało się tak ciężkie, jakby przylegało do ciała, próbując je przycisnąć do ziemi i zmiażdżyć. Szumiało mu w uszach…

Widmo PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz