12. Wszystko W Porządku?

714 56 55
                                    

Z bijącym sercem weszłam do mieszkania Igora. Na wstępie wyczułam zapach fajek połączony z zapachem zioła.

Od razu udałam się do salonu. Nie zastałam tam nikogo, panował tu straszny bajzel. Większość rzeczy, które miały swoje miejsce na półkach lub w szafkach, aktualnie znajdowały się na podłodze.

Podeszłam do szklanego stolika, który zazwyczaj lśnił czystością. Dzisiaj wyglądał jak jedno wielkie pobojowisko.

Znalazłam na nim bongo, karty kredytowe Igora, resztki koksu, telefon szatyna, zioło, puste butelki po trunkach i coś co zmroziło mi krew w żyłach...

Strzykawki i puste buteleczki po morfinie. Przerażona dalej oglądałam pokój.

-Cześć księżniczko - usłyszałam przy uchu, ze strachu aż podskoczyłam - I jak tam? - zapytał z bananem na twarzy.
-Igor, co ty kurwa zrobiłeś?
-No jak to co? Zrobiłem sobie imprezę.
-Przeraża mnie twój stan...
-Oj, boisz się? - przybliżył się do mnie.
-Odejdź...

Dopiero teraz spojrzałam w jego oczy. Myślałam, że zemdleje, naprawdę jest źle. Nawet nie chce wiedzieć ile tego wszystkiego wziął.

-Nie bój się mnie.

Zaczęłam się cofać, ale nie trwało to długo, bo po chwili moje plecy zderzyły się ze ścianą.
Igor przyparł swoim ciałem do mojego. Moje przerażenie rosło z sekundy na sekundę.

-To co?
-Zostaw mnie - powiedziałam słabo.
-Taka dzielna dziewczynka się boi? Może poszalejemy razem?
-N-nie - łzy zaczęły cisnąć mi się do oczu.

Szatyn nagle wpił mi się w usta i zaczął namiętnie całować, próbowałam go odsunąć, ale na marne.

Jego ręce wędrowały po moim ciele, zaczął muskać moją szyję. Byłam zbyt sparaliżowana, by zareagować, po prostu płakałam. Ze strachu zamknęłam oczy.

Jedną rękę włożył pod mój podkoszulek, a drugą złapał mnie za pośladek. Nagle poczułam dziwne szarpnięcie i znajomy głos.

-Stary, co ty odpierdalasz?

Otworzyłam oczy i ujrzałam Borowskiego. Igor siedział z szyderczym uśmiechem na kanapie. Zapewne Adrian odciągnął go ode mnie i rzucił na kanapę.

Byłam tak przerażona zaistniałą sytuacją, że aż mowę mi zabrało.

-Paulina nic ci nie jest? - zapytał brunet - Halo? Wszystko w porządku? - chciał do mnie podejść, ale szybko ominęłam go i wybiegłam z mieszkania.

Biegłam ile miałam sił w nogach, moim celem była stacja kolejowa. Chciałam jak najszybciej wrócić do Warszawy.

Podczas czekania na pociąg cały czas miałam twarz szatyna przed oczami, chciało mi się płakać. Nie mogłam sobie na to pozwolić, bo ktoś mógłby mnie rozpoznać i pojawiłyby się nowe plotki na mój temat.

Nawet nie chce myśleć co by było gdyby Adrian nie przyszedł. Przecież on był w takim stanie, że mógłby mnie zgwałcić na miejscu. Godzinę później już byłam na podwórku już nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.

Będąc w domu zamknęłam za sobą drzwi, po czym skierowałam się na schody. Nagle poczułam ucisk na lewej ręce. Odwróciłam się i zobaczyłam Gabi.

-Paula, co się stało?

Nic nie odpowiedziałam tylko wyrwałam rękę i pobiegłam do pokoju. Będąc tam zamknęłam drzwi na klucz, po czym usiadłam na łóżku i wybuchnęłam jeszcze większym płaczem.

Słyszałam głosy całej ekipy zza drzwi, ale nie reagowałam. Chciałam być teraz sama, muszę sobie wszystko przemyśleć i ułożyć w głowie.

Zauważyłam, że mam kilka nieodebranych połączeń od Borowskiego. Szczerze? Nie wiem czy po tym co się stało będę utrzymywać kontakt z którymś z nich. Jak dla mnie to przeżycie było traumatyczne...

* * *

Od tego całego zdarzenia minął tydzień, w ogóle nie wychodziłam z pokoju, a jeśli już to w nocy po jedzenie i picie.

Naprawdę wprawiło mnie to w traumę, nigdy nie widziałam człowieka w tak okropny stanie. Cały czas mam koszmary, budzę się z krzykiem, a przed oczami mam twarz Igora.

Wracając, siedzę w pokoju i przeglądam internet. Moją czynność przerwało mi pukanie do drzwi.

-Nie obchodzi mnie kim jesteś i czego chcesz, ale idź sobie.
-Paulina to ja - usłyszałam głos Mateusza.
-Idź sobie.
-Wiesz, że ja akurat nie odpuszczę.
-Nie obchodzi mnie to.
-Paula, otwórz te drzwi.
-Nie.

Chłopak dalej pukał, w końcu nie wytrzymałam.

-I widzisz? - powiedział, gdy otworzyłam drzwi.
-Co niby?
-To, że nie odpuszczam.
-Dobra to czego chcesz?
-Wszyscy razem siedzimy na dole, chcesz się przyłączyć?
-Nie.
-No weź.
-Nie chce, daj mi spokój.
-Co ci szkodzi spędzić trochę czasu razem z ekipą?
-Niech ci będzie - wiedziałam, że będę tego żałować.

Dam sobie rękę uciąć, że kiedy zejdę to zasypią mnie pytaniami co się stało i tak dalej. Bez słowa weszłam do salonu i usiadłam na samym końcu kanapy.

-Cześć Paulinka - powiedział Maks.
-Hej wszystkim.
-Mateusz jak ty to zrobiłeś, że wyciągnąłeś ją z pokoju? - zapytała Natalka.
-Ma się ten urok.

Chłopak usiadł obok i objął mnie, co było dosyć dziwne. Przez to co się stało bałam się bliskości płci przeciwnej.

Dyskretnie zdjęłam z siebie jego rękę i odsunęłam się na tyle, na ile to było możliwe. Każdy chyba zauważył moje dziwne zachowanie, ale jednak kontynuowali swoją rozmowę.

Siedziałam nieruchomo patrząc w daleki punkt przede mną błądząc myślami, tak daleko jak to było możliwe. Z transu wyrwał mnie głos Zuzi.

-Możesz nam w końcu powiedzieć co się stało? - pokręciłam przecząco głową.
-Nie chcemy na ciebie naciskać, bo każdy z nas wie, że tego nie lubisz. Ale mimo wszystko jesteśmy twoimi przyjaciółmi i powinniśmy wiedzieć jeśli dzieje się z tobą coś złego.

Zacisnęłam usta i zamknęłam oczy, by się na to przygotować. Nie chcę by mieli Igora za jeszcze gorsze, aczkolwiek jak na razie sama nie chce go widzieć na oczy.

-A więc co się stało? - zapytała troskliwie Natalka.

Zebrałam się w sobie i powiedziałam im wszystko, od deski do deski. Wszystkim opadły szczeny, spojrzałam na Tomka.

Patrzył na mnie ze współczuciem, uśmiechnęłam się smutno do niego...

Puste Słowa~4Dreamers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz