24. Ty Mi Serio Nie Wierzysz...

536 47 24
                                    

-Mateusz?
-Liczyłem na to, że tu przyjdziesz.
-Co? Czemu? - usiadłam obok niego.
-Widziałem cię tutaj, ale później gdzieś poszłaś.
-Okej.
-Jesteś zazdrosna o Roksanę? - spojrzał mi w oczy.
-Nie.
-Przecież widzę.
-Nie jestem zazdrosna tylko po tym co się stało z Tomkiem jestem przewrażliwiona.
-Nie masz o co. Wiesz, że dla mnie liczysz się tylko ty.
-Wiem, ale zastanawiam się czy nasz związek ma sens.
-Dlaczego? - wstał nagle.
-Ostatnio nic tylko się kłócimy, była chwila przerwy, ale to była tylko cisza przed kolejną burzą. Strasznie się zmieniłeś, jesteś strasznie chamski w stosunku do mnie.
-Przepraszam cię, chodzi o to, że ostatnio się tyle dzieje. Dobrze wiesz, że po powrocie z obozu zaczynamy trasę koncertową. Nie wiem czy te całe próby i w ogóle tylko na mnie tak działają. Wy jesteście totalnie wyluzowani, a ja tak nie umiem.
-Kochanie, wszystko będzie dobrze. To ja powinnam być zestresowana, bo to moja pierwsza trasa koncertowa. Damy radę tylko proszę cię, nie wyżywaj się na innych, bo to jest okropne. Ostatnim czasem czułam jakbyś nie był sobą tylko jakimś tyranem.
-No dobrze, postaram się nad tym panować - przytulił mnie.

* * *

O dziwo Roksana nie udusiła mnie w nocy poduszką. Nawet gdy się obudziłam nie było jej w pokoju. Lepszego poranka wymarzyć sobie nie mogłam.

Spojrzałam na zegarek, wskazywał on godzinę 7:30. Obozowicze zapewne jedzą śniadanie. O godzinie 8 jest spotkanie dotyczące tego co dzisiaj robimy. Ja akurat nie muszę na nie iść.

Leniwie wyszłam z łóżka i skierowałam się do szafy. Wyciągnęłam z niej:

Do tego standardowo wybrałam czarne Vansy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do tego standardowo wybrałam czarne Vansy. Wykonałam poranną rutynę i o 8:05 razem z moim psem wyszłam z pokoju.

Poszłam do pokoju, gdzie byli obozowicze, moi przyjaciele i Roksana. Zajęłam wolne miejsce obok Gabi i Tomka.

Chciałam usiąść obok Mateusza, ale jedyne wolne miejsce obok niego zajęła ta wiedźma. Nie miałam ochoty robić scen, bo to było bez sensu.

Plan dnia wyglądał następująco:
-od 9 do 12 będziemy na plaży,
-o 13 mamy obiad,
-14:30 do 16 zajęcia taneczne,
-17 idziemy na miasto,
-o 19 jest kolacja.

Podobał mi się taki plan dnia, było w nim sporo czasu dla siebie. W dodatku nie było zbyt wiele zajęć i duże odstępy między nimi szły mi na rękę. Głównie dlatego, że z natury strasznie się spóźniam.

Ruszyłam do pokoju, by założyć strój kąpielowy. Gdy znalazłam się już w pomieszczeniu okazało się, że nie jestem sama. Na wstępie wpadłam na Roksanę.

-Dosyć, że śpiewać nie umiesz to jeszcze chodzić?
-Pal gumę.
-Tylko tyle umiesz powiedzieć?
-Powiedziałabym dużo więcej, ale nie chce mi się wdawać w tą bezsensowną rozmowę.
-Jedyne co jest tu bezsensowne to ty.
-Marna próba, nie dam się sprowokować.
-Nie próbuje cię sprowokować, mówię jak jest.
-Zabawna jesteś.
-Serio nie masz lepszych tekstów? Jakoś ostatnio byłaś bardziej wygadana. Może się przestraszyłaś, że zabiorę ci Mateusza? Widać, że jesteśmy blisko to tylko kwestia czasu, gdy ja i on... - przerwałam jej.
-Możesz zamknąć mordę?! Strasznie mnie wkurwiasz!

Roksana wyglądała jakby ją coś zabolało. To dziwne, bo jak słyszała inne obelgi z mojej strony to nigdy jej to nie ruszyło. Po chwili zrozumiałam dlaczego tak się zachowała.

Do pokoju weszła cała ekipa, no świetnie. Będą mieć mnie za tą złą? Jeśli tak to naprawdę ukisne.

-Nie ważne - powiedziałam po czym podeszłam do szafy.

Chwyciłam najzwyklejszy w świecie czarny kostium kąpielowy i ruszyłam do łazienki. Szybko założyłam go pod ubranie i wyszłam.

O dziwo nikogo nie było w pokoju. Podczas pakowania rzeczy na plażę, usłyszałam głos za plecami.

-Dlaczego jesteś dla niej taka niemiła?
-Mateusz? Co tu robisz?
-Chcę z tobą porozmawiać.
-Jeśli myślisz, że to ja jestem ta zła to równie dobrze możesz stąd wyjść.
-Nie uważam, że jesteś zła. Chce, żebyś mi wyjaśniła dlaczego tak do niej powiedziałaś. Gdy poszłaś do łazienki popłakała się.
-Zabawne jak dobrze udaje.
-Możesz mi wyjaśnić o co tu chodzi?
-No dobra - głośno westchnęłam - mówiła, że jesteście blisko i mi cię odbierze.
-Nie wierzę.
-No widzisz? Straszna z niej wiedźma.
-Nie o to mi chodzi. Nie wierzę, że wymyśliłaś takie coś, bym nie chciał rozmawiać z Roksaną. Aż taka zazdrosna jesteś?
-Nie wierzysz mi?
-Paulina, wszyscy wiemy, że nienawidzisz Roksany po tym co ci zrobiła w sylwestra. Nic dziwnego, że wymyślasz takie rzeczy. Boisz się, że może się takie coś powtórzyć.
-Ty mi serio nie wierzysz...
-Paulinka...
-Wyjdź.
-Ale...
-Wynoś się.
-Znowu przesadzasz.
-Wypierdalaj!
-Dobra.

Chłopak wyszedł zostawiając mnie samą z myślami. Dlaczego on nie chce mi uwierzyć? Myślałam, że wszyscy wiedzą jaka z niej wiedźma, a tu takie coś...

Mimo wszystko postanowiłam iść na plażę, w końcu i tak kiedy będę chciała to mogę z niej iść.

Mam dosyć tych kłótni z Mateuszem, zastanawiam się czy po prostu nie mam dosyć związku z nim. Wczoraj wieczorem było wszystko w porządku i dzisiaj znowu się zaczyna.

Zmęczona tym wszystkim udałam się do holu, gdzie za chwilę miałam być zbiórka. Wszyscy zebrali się wokół Roksany, naprawdę mam dosyć tego całego cyrku.

Serio jak byłam dobrze nastawiona na ten wyjazd to teraz czuję, że to będzie katorga. Jakim cudem oni jej uwierzyli? Przecież każdy wiedział jaka ona jest.

Pół godziny później byliśmy już na plaży. Rozłożyłam ręcznik daleko od ekipy, muszę ochłonąć, nie chce rozpoczynać kolejnych, niepotrzebnych kłótni.

Po jakimś czasie poczułam duże pragnienie. Skierowałam się zatem do najbliższego baru na plaży. Zamówiłam mój ukochany sok pomarańczowy, podczas czekania na napój poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy.

-Zgadnij kto to.
-Mateusz?
-Nie.
-Tomek?
-Nie wiem kurwa.

Nagle chłopak odsłonił mi oczy, odwróciłam się i zobaczyłam...

Któż to taki? Dowiecie się w czwartek 🖤.

Puste Słowa~4Dreamers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz