a muzyka dookoła grała mu poematy boskie

107 25 23
                                    

- Jaki będzie najlepszy model? – spytał, oglądając dokładniej jeden z miedziano-drewnianych instrumentów uwieszonych przy jednej z półek. Pod pewnymi kontami powłoka jego lśniła odrobinę dzięki delikatnemu oświetleniu pomieszczenia.

- To zależy od umiejętności... – odpowiedział mu starszy pan, z dość serdecznym uśmiechem, właściciel jednego z najlepszych sklepów muzycznych w kraju. - Niech mi pan powie, na ile się pan ocenia?

- To niestety nie zakup dla mnie, a prezent dla kogoś... – zaśmiał się pod nosem, wyobrażając sobie twarz Taehyunga w myślach. - Powiedziałbym, że średniozaawansowany. Z domieszką amatorki. No i jeśli już, to mówimy tutaj o najwyższej jakości rzecz jasna.

- Oh, oczywiście – pokiwał głową właściciel. – Jeśli tak się sprawy mają to mogę zaoferować Hofnera. Model H8 V sprawdza się perfekcyjnie przy takich umiejętnościach, dodatkowo jest wykonany ze świerku, palisandru i przypalanego, litego klonu. To ręczna robota, wykończenia z naturalnej żywicy. O lepsze nie można prosić - zakończył z iskierkami w oczach, pokazującymi, że pasjonował się tym tematem.

- Tak pan uważa? – dopytał Yoongi, śledząc właściciela w głąb sklepu, by ten pokazał mu dokładnie jak prezentował się omawiany przez nich model. – Będzie wystarczający?

- Jak najbardziej. Nie mógłbym polecić niczego lepszego – uśmiechnął się drugi, przesuwając palcami po krawędzi instrumentu. – Lepiej pan nie trafi – dodał jeszcze, a Yoongi wiedział już, że skrzypce, które oglądali będą idealne.

Prawie tak samo, jak ich przyszły właściciel.


»»————- ♔ ————-««


Kiedy przyjechał z powrotem do willi zapadał już zmierzch. Resztki zachodzącego słońca wciąż osiadały desperacko na jego roślinach w ogrodzie, czyniąc ich piękno widocznym jeszcze przez moment. Zapach wilgotnej ziemi wciąż rozchodził się dookoła po popołudniowym deszczu. Temperatura była na tyle przyjemna, że mógłby spędzić na powietrzu cały wieczór.

Nie takie miał jednak plany.

Przeszedł ścieżką wprost do wejścia. Gdy tylko otworzył drzwi, Mona podbiegła do niego i stęsknionymi oczami obserwowała sylwetkę właściciela, którego brak przez cały dzień dał się jej we znaki, choć zazwyczaj nie było go w willi za dnia. Uśmiechnął się do zwierzęcia, po czym zamknął drzwi za sobą i odłożywszy futerał na ziemię, zaczął zdejmować długi ciemny płaszcz oraz szyty cienkimi nićmi szalik.

Dopiero gdy odpowiednio dał znać Monie, że również mu jej brakowało, wziął zakupiony nabytek z podłogi i udał się do salonu. Tam odłożył go przy ścianie, obok jednego z okien, po czym udał się do piętra pod domem, gdzie składował wino. Wziął jeden z lepszych roczników, półsłodkie, a następnie wrócił powrotem, aby zastać siedzącego na kanapie Taehyunga, głaszczącego Monę po głowie.

- Nie sądziłem, że pojawisz się tak szybko – przerwał ciszę Yoongi, na co drugi odwrócił głowę w jego kierunku, racząc go niezwykle subtelną mieszanką iskierek oczu, przykrytych co poniektórymi niesfornymi kosmykami brązowych fal, jakie opadały mu na czoło.

- Ja również, ale ostatnio mogę wychodzić trochę wcześniej. Jak tylko zachodzi słońce – wyjaśnił kędzierzawy, uśmiechając się ciepło do bruneta, który właśnie nalewał wina do kieliszków. – Zazwyczaj tak jest, kiedy już wychodzę z obrazu częściej.

- Miło wiedzieć – odparł Yoongi po chwili, niosąc trunek dla drugiego i wręczając mu go ostrożnie. Ich palce musnęły się na parę sekund, lecz ta niespodziewana chwila kontaktu pozostała na ich skórze o wiele dłużej. – To oznacza więcej czasu na rozmowy – dodał jeszcze, siadając na kanapie obok, tak, jak zwykł to robić.

frames ,°' taegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz