Był w jego myślach.
Nieznośnie realny, kuszący, w postaci wizji tak gładko kryształowej, że Yoongi zapewne nigdy nie znalazłby słów by to opisać. Coraz mniej panował bowiem nad barwami wizerunku kędzierzawego w swoich myślach. Uwielbiał strukturę jego warg widzianych z bliska, blask konstelacji w namalowanych farbami tęczówkach i jego całą prezencję, nawet zapach zmieszany z pięknem słów, którymi się posługiwał.
Zdawał sobie sprawę, iż niepodważalnie dla niego upadał.
Z ciągu rozmyślań wyrwał go dopiero znajomy widok za oknem, kolejne żywopłoty i drzewa otaczające jego posiadłość. Wzrok utkwił w kwitnących roślinach dookoła, które zwykły go tak urzekać.
W palce, mimowolnie ujął nowo nabyty pierścień, który kazał sobie zrobić na zamówienie. Biżuteria ta coraz mocniej stawała się dla niego potwierdzeniem iż oddał nie tylko umysł ale i serce.
Nieistniejącej postaci.
Przesunął opuszkiem po powierzchni żywicznego, zastygniętego kamienia, w którym to utopiony został żółty płatek kwiatu, tak mu znajomy.
Obecnie mogący być blisko niego
»»————- ♔ ————-««
Yoongi stał ubrany w jedwabny szlafrok, noc stawała się już coraz wyraźniejsza, mimo to wciąż było mu ciepło. Trawę dawno zrosiła wieczorna rosa, podobnie jak białe wino robiło to z jego ustami, wydostając się na nie od czasu do czasu z kryształowego kieliszka.
Czuł się sam.
Nawet Mona leżąca do tej pory na kafelkach balkonu postanowiła wrócić do środka budynku, zostawiając go z myślami i trunkiem.
Dopiero moment później, który poświęcił na kosztowanie napoju usłyszał kroki, tak boleśnie znajome, że jego serce samo zaczęło bić szybciej.
Przyszedł.
Odwrócił delikatnie głowę w kierunku mężczyzny za nim, ubranego w złoto i biel, wyglądającego w istocie jak książę, obecnie nie mającym być jednak podziwianym przez nikogo.
Za wyjątkiem bruneta, księżyca i gwiazd.
- Nie spodziewałem się ciebie tutaj – stwierdził Taehyung, przyglądając się drugiemu, jego sylwetce okalanej jedwabiem, oświetlanej bladym światłem i dłoni trzymającej kieliszek równie uwodzicielsko co kochankowie swoje ciała.
To wykraczało poza jego pojęcie sztuki.
- To chyba ja powinienem to powiedzieć – odezwał się Yoongi, odwracając się zupełnie i prezentując więcej odsłoniętej skóry o lekko mlecznej barwie, wystającej miejscami spod materiału.
W tym momencie kędzierzawy stracił słowa gdzieś między ustami a gardłem. Nie wiedział bowiem, czy którekolwiek było w ogóle godne opisywania postaci Yoongiego w tym konkretnym momencie. Zrobił kilka kroków, by móc dokładniej badać całość obrazu przed sobą, skrycie pragnąc czegoś o wiele większego od samego widoku.
- Co tu robisz w takim razie? – zapytał miękko, sprawiając, że brunet poczuł delikatnie ciepło w każdej komórce.
- Rozmyślam o rzeczach niemożliwych – odparł tajemniczo drugi, nadając głosowi odrobiny głębi, choć przecież właśnie dawał się pochłaniać tej w tęczówkach Taehyunga.
- Na przykład? – dopytał kędzierzawy, znów zmniejszając odległość, na tyle, że brunet powolnie czuł się w pewien sposób niezdolny do ruchu, jakby coraz mniejsza przestrzeń między nimi paraliżowała go i kazała robić dokładnie to, co rozkażą mi dłonie mężczyzny przed nim.
CZYTASZ
frames ,°' taegi
أدب الهواةkoneser sztuki trafia na taką, która nie mieści się w ramach obrazu lub yoongi kupuje portret mężczyny, jakiego warstwa farby skrywa coś więcej niż tylko płótno warnings: light fantasy, magic, angst, soft, light smut, top!tae...