Luke
Pierwsza lekcja dobiegała końca, a Skyler wciąż nie ruszyła się z miejsca. Nawet nie drgnęła. Od początku zajęć siedziała przy oknie wpatrując się w boisko za oknem. Nie reagowała na żadne słowa nauczycielki ani docinki ze strony chłopaka siedzącego przed nią. Nie musiałem nawet być dyskretny żeby móc na nią patrzeć. Nie licząc Max'a który co jakiś czas coś do mnie mówił. Obserwując ich dwoje zacząłem się zastanawiać czym zawiniła ta biedna dziewczyna, że wszyscy się tak na nią uwzięli. Przecież nie była otyła czy głupia. Nie patrząc na jej ubrania, niczym się nie wyróżniała. Może po prostu miała pecha przychodząc do szkoły? Przez jakiś czas myślałem żeby kogoś o to zapytać, jednak mogłem ją w taki sposób narazić na kolejne nieprzyjemności. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka oznaczający koniec lekcji. Dziewczyna jak porażona wstała z miejsca, zabrała swoje rzeczy i ruszyła na korytarz. Bezmyślnie ruszyłem za nią licząc, że uda mi się z nią zamienić chociaż kilka słów. Szła zaledwie kilka kroków przede mną kiedy ze wszystkich sal zaczęli wychodzić uczniowie. Na korytarzu zrobił się straszny tłok i wszyscy zaczęli ocierać i obijać się o moje boki. Dziewczyna niestety musiała przechodzić przez to samo. Jakiś chłopak przypadkowo obił się o jej bok na co dziewczyna głośno syknęła i złapała się za ramię. Trzymając dłoń w tym samym miejscu ruszyła jeszcze szybciej, by wydostać się z zatłoczonego korytarza. Kiedy wydostała się na zewnątrz ruszyła wzdłuż ściany budynku, by po chwili znaleźć się za ścianą za którą nigdy nikt nie chodził nie licząc woźnego. Jedyne co dało się tam znaleźć to zejście do piwnicy w której ten trzymał wszystkie narzędzia. Dziewczyna zjechała po ścianie, usiadła na trawie i schowała głowę między przyciśnięte do piersi kolana. Zrzuciłem plecak i usiadłem obok niej zachowując komfortowy dla niej odstęp. Skyler podniosła głowę i spojrzała na mnie wzrokiem pełnym bólu.
— Hej.
— Hej. Bałem się, że już się do mnie nie odezwiesz. — odetchnąłem z ulgą. — Wszystko w porządku? — dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami
— Zależy co znaczy "w porządku". — nastała krótka cisza.
— Szczerze mówiąc zagięłaś mnie. — przyznałem otwarcie a dziewczyna odpowiedziała uśmiechem. — Zrobiłaś coś w rękę?
— Uderzyłam się, to nic takiego. — powiedziała to tak bardzo naturalnie, że wiedziałem, że kłamie.
Widać było, że stało się to jej codziennością. Cały czas kłamała bo była do tego zmuszona. Ludzie zawsze robią to co muszą żeby przetrwać.
— Mogę zadać ci pytanie?
— Nie.
— Biegasz dla kondycji czy chcesz schudnąć? — mimo wszystko musiałem spróbować.Dziewczyna odwróciła twarz w moją stronę. Jej spojrzenie mówiło "jaja sobie robisz?". Nie przerywałem naszego kontaktu wzrokowego. Nie dlatego, że chciałem wyglądać na stanowczego tylko dlatego, że lubiłem to robić. Lubiłem na nią patrzeć. Skyler w końcu zrezygnowała i wzięła głęboki, głośny wdech.
— Oba.
— Bo wiesz, dalej ci się nie odwdzięczyłem za naukę. Pomyślałem, że może c-chciałabyś chodzić na siłownie?
— Do ludzi? Z ludźmi? Ha-ha. — przewróciła oczami.
—Jestem ludziem więc po części się zgadza. — przyznałem — Jednak miałem na myśli siłownie u mnie w domu. Mamy sporo sprzętu w garażu z którego mogłabyś skorzystać.
—J-ja... ja nie wiem. Przemyśle to, dobrze? Ale dzięki za propozycję.
Skyler
Luke dość mocno zaskoczył mnie swoją propozycją. Jednak nie wiedziałam czy to dobry pomysł spędzać z nim aż tyle czasu. Z drugiej strony mając siłownie mogłam szybciej dotrzeć do celu. Z kolejnej strony nie chciałam być mu nic winna. Ale jeszcze z kolejnej stronie nie musiałabym spędzać tyle czasu w domu gdzie w każdej chwili mogę spotkać się z Joshem. Miałam mętlik w głowie. Postanowiłam przemyśleć to po powrocie do domu. Z zamyśleń wyrwał mnie głos chłopaka.
— Wiesz, że lekcja zaczęła się 5 minut temu?
Na jego słowa podskoczyłam jak poparzona. Bez słowa chwyciłam plecak i ruszyłam biegiem w stronę klasy. Słyszałam za sobą śmiech chłopaka biegnącego za mną. Zatrzymałam się przed klasą i wzięłam głęboki wdech. Blondyn również się zatrzymał jednak oparł się jedynie o ścianę i wyciągnął komórkę.
— Nie idziesz?
— Chcesz, żebyśmy razem weszli spóźnieni do klasy? — zaskoczył mnie tymi słowami jednak wiedziałam, że miał rację.
Poprawiłam torbę na ramieniu i weszłam do klasy. Wszystkie pary oczu skierowały się w moim kierunku. Nauczycielka siedziała niewzruszona. Usiadłam pośpiesznie na swoje miejsce i spojrzałam na stolik przy którym siedziałam. Przez całą długość ławki był wielki, czarny napis "SUKA". Wszyscy dalej patrzyli na mnie i śmiali się w najlepsze.
Gdy byłam młodsza mama zawsze powtarzała mi, że mam się nie przejmować. Powtarzała, że jeżeli nie będę w żaden sposób reagować na docinki, znudzi im się to. Niestety, z tymi ludźmi to nie działało. Wciąż słuchałam szeptów w około na mój temat.
Po niedługiej chwili wszedł Luke. Usiadł na swoim miejscu, czyli obok mnie, i wpatrywał się w napis na ławce. Przejechał po nim palcem, by dowiedzieć się, że został napisany markerem który wcale nie chce zejść tak łatwo. Cóż, to również była jego ławka więc spodziewałam się takiej reakcji.
Wróciłam do klasycznego wpatrywania się w okno. Lekcja minęła w miarę szybko. Na dźwięk dzwonka wszyscy zerwali się ze swoich miejsc i rozmawiając ze sobą ruszyli do wyjścia. Wyszłam prawie na samym końcu. Za mną szedł Luke do którego podszedł Max pytając się co sądzi o jego dziele na mojej ławce. Starałam się zignorować jego irytujący głos i czym prędzej ruszyłam do wyjścia.
W ciągu 20 minut byłam już w domu. Na moje szczęście w domu była jedynie mama.
— Cześć. — rzuciłam krótko i pobiegłam po schodach do swojego pokoju.
Rzuciłam torbę na podłogę, otworzyłam laptopa i napisałam krótką wiadomość do Charlie informując ją, że wróciłam już do domu. Dziewczyna nie była aktywna więc usiadłam przy biurku i otworzyłam zeszyt. Zapisałam kilka kolejnych liczb podsumowując ile kalorii dzisiaj zjadłam czyli równe 120, w postaci jabłka. Spojrzałam na lustro stojące po drugiej stronie pomieszczenia. Wstałam i stanęłam przed nim. Zrzuciłam z siebie ubrania, zostając w majtkach i podkoszulku. Zaczęłam znów zastanawiać się nad propozycją chłopaka. Stałam tak chyba z 15 minut. Na przemian zakrywałam swoje siniaki, łapałam się za części ciała sprawdzając ile jest w nich tłuszczu. Usiadłam podciągając kolana pod samą brodę. Poczułam jak kumuluje się we mnie złość, a znajome uczucie mokrych łez na policzkach znowu się pojawiło.
CZYTASZ
Don't touch me, please
Short Story-Nie dotykaj mnie - powiedziała poważnym tonem. -Dlaczego? O co ci chodzi? - Nie odpowiadając ruszyła przed siebie. Bez namysłu złapałem ją za nadgarstek. Poczułem jak cała się spięła. Powoli odwróciła twarz, w jej oczach pojawiły się łzy. -Nie do...