Po skończonym posiłku i wmuszonych trzech małych porcjach różnych dań, Luke zajął się dziećmi, a ja pomogłam sprzątać ze stołu. Oczywiście na początku każdy zaprzeczał, mówiąc, że jestem gościem więc nie mogę nic robić. W końcu udało mi się je przekonać, że za bardzo źle bym się z tym czuła. Zbierając talerze kątem oka spoglądałam na blondyna który nie radził sobie z dwójką energicznych malców. Uśmiechnęłam się na ten widok i ruszyłam do kuchni.
— A jak jego oceny? — usłyszałam wchodząc do pomieszczenia.
— Teraz już trochę lepiej — wzruszyła ramionami — ale na początku było ciężko. Na szczęście pojawił się cud w postaci Skyler — spojrzała na mnie uśmiechając się — która wyciągnęła go na prostą.
— Kolejna rzecz, za którą możemy ci dziękować kochanie. — powiedziała starsza kobieta.
—Nie ma o czym mówić, to nic takiego. — wzruszyłam ramionami.
—I tak się dziwię, że ktoś zgodził się mu pomóc. — powiedziała Anna wchodząc do kuchni.
—Czemu? — zapytałam patrząc w stronie kobiety.
—Cóż...
—Myślę, że powinniśmy się skupić na tym co jest teraz, nie na tym co było. — wtrąciła się mama Luka. — Tak czy inaczej, przy tobie jest lepszy, Skyler. — posłała mi krótki uśmiech i poszła w stronę toalety.
Spojrzałam w jego kierunku. Siedział na kanapie oglądając bajkę z Tobym na kolanach i Lucy siedzącą tuż obok niego.
Kim jesteś Luke?
Kiedy skończyliśmy sprzątać ze stołu, podeszłam do kanapy na której siedział Luke i usiadłam obok, w bezpiecznej odległości. Chłopiec od razu to zauważył i przeszedł po kanapie z kolan blondyna na moje. Spojrzał na mnie szybko, szczerząc się i wrócił do oglądania bajki.
Ten malec był taki uroczy. Zaczęłam go delikatnie głaskać po brązowej, bujnej czuprynie.
Kiedy bajka się skończyła zauważyłam, że Toby zasnął. Uśmiechnęłam się na ten widok co Luke zauważył. Przywołał jego ciocię która zabrała chłopca do łóżka w pokoju gościnnym. Lizabeth przyniosła kawę i słodkości, które postawiła na stoliku przy kanapie.
—Nie mogę nie skorzystać z takiej okazji. — powiedziała starsza kobieta, a wszystkie oczy powędrowały w jej stronę. —Proooszę. — stanęła naprzeciw kanapy na której siedziałam razem z blondynem.
Dopiero wtedy zauważyłam aparat w jej dłoniach. Nie wiedziałam co mam powiedzieć więc tylko spojrzałam na Luka zdezorientowana.
Na początku chłopak próbował nas jakoś z tego wykręcić jednak kiedy zobaczyłam jak uśmiech jego babci znika z jej twarzy postanowiłam tego nie niszczyć.
—W porządku. — odezwałam się za plecami Luka.
Pomyślałam o tym, co mówiły w kuchni, a bardziej o tym, o czym nie chciały mówić. Przypomniały mi się też słowa Lucy, mówiące o zmarłym bracie i o tym, że Luke tutaj jest inny.
Kobieta rozpromieniła się jeszcze bardziej. Włączyła aparat w który oboje posłusznie spojrzeliśmy. Spoglądała to na nas, to na ekran aparatu.
— Nie musicie się tak wstydzić. — machnęła nam ręką pokazując, że mamy się przybliżyć.
Poczułam jak moje serce przyśpiesza. Chłopak patrzył na mnie jakby próbował mnie przeprosić i przysunął się tak, że nasze uda się dotykały. Przeszedł przez moje ciało delikatny dreszcz.
Okej, żyje. Nie jest źle.
—Ojeju no weź ją obejmij jak facet a nie. — powiedziała kobieta.
Wiedziałam, że będzie czekać, aż tego nie zrobi. Zacisnęłam dłonie na krawędzi spódnicy i wyprostowałam się. Poczułam jak Luke przysuwa się jeszcze bardziej. Czułam jego oddech na ramieniu.
Dreszcz.
Przełożył rękę nad moją głową i zniżył ją do poziomu mojego brzucha. Poczułam gule w gardle.
Oddychaj. Tylko jedno pstryknięcie. Przeżyłaś uścisk babci, to przeżyjesz jego rękę na brzuchu.
Dla mnie trwało to całe godziny. Poczułam jak chłopak pochylił się jeszcze bliżej, starając się nie napierać na mnie swoim ciałem.
—Wciągnij brzuch. — wyszeptał dyskretnie a ja od razu wykonałam polecenie.
W momencie w którym wzięłam głęboki oddech on złapał fragment bluzki przez co moje ciało nie było w kontakcie ani z materiałem, ani z jego ręką. Nieświadoma tego kobieta zrobiła zdjęcie, a chłopak szybko się odsunął.
—Nie tak szybko kochani. — kobieta spojrzała na swojego męża dając mu znać, że ma przyjść do zdjęcia.
Mężczyzna usiadł po mojej drugiej stronie i położył dłoń na ramieniu przyciągając mocno do siebie. Zacisnął dłoń jeszcze bardziej, mocniej mnie przytulając. Przed moimi oczami pojawił się Josh.
***
—Powiedziałem coś do ciebie Skyler — złapał mnie za ramię ciągnąc mnie w stronie swojego gabinetu.
***
Stanął za mną i popchnął mnie na biurko w jego gabinecie. Położył rękę na moich plecach przyciskając mnie do zimnego drewna. Położyłam dłonie na biurku zaciskając piąstki na krawędzi stołu. Chwycił mnie za ramiona i przycisnął swoje ciało do mojego.
***
—Wstawaj. — wysyczał.
Moje nogi były jak z waty. Byłam sparaliżowana, chciałam się ruszyć, ale nie mogłam.
—Wstawaj do cholery! — złapał mnie za rękę i szarpnął do góry.***
Proszę, proszę nie.
CZYTASZ
Don't touch me, please
Short Story-Nie dotykaj mnie - powiedziała poważnym tonem. -Dlaczego? O co ci chodzi? - Nie odpowiadając ruszyła przed siebie. Bez namysłu złapałem ją za nadgarstek. Poczułem jak cała się spięła. Powoli odwróciła twarz, w jej oczach pojawiły się łzy. -Nie do...