Mary wyszła z gabinetu Knota. Szła sobie spokojnie korytarzem. Co jakiś czas mijała różnych urzędników. Niestety samych nieznajomych. Do egzaminów zostało jej jeszcze kilka godzin. Chciała jeszcze udać się do Amelii Bones. Pomyślała, że może kobieta zgodzi się, żeby zaopiekować się bratanicą. Była pewna,że Christian chciałby zaopiekować się dziewczynką, ale niestety nie miał do tego warunków. No,bo w końcu był poszukiwany i mieszkał u niej. Ciotka Olivii mogłaby się nią zająć, a przynajmniej tymczasowo. Przecież w przyszłości Christian będzie uniewinniony. Już ona tego dopilnuje. W końcu teraz ma poparcie ministra magii. Zarówno francuskiego jak i angielskiego. No i w przyszłości prawo będzie inne... Ale teraz nie pora się nad tym zastanawiać.
Była już na odpowiednim piętrze. Zapukała do gabinetu szefowej Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Po usłyszeniu zaproszenia weszła. Pani Bones spojrzała na nią. Black powiedziała:
- Dzień dobry,pani Bones. Nazywam się lady Mary Black. Ma pani chwilę? Nie chciałabym przeszkadzać.
- Witam,lady Black. Mam teraz trochę czasu. Co panią do mnie sprowadza? -zapytała pani Amelia.
- Mam do pani pewną sprawę. Jakiś czas temu udałam się do sierocińca. Spotkałam tam jedenastoletnią,a właściwie jeszcze dziesięcioletnią dziewczynkę. Nazywała się Olivia Bones,córka pani brata Edgara. Nie wiem kto jest jej matką. - rzekła wiedźma.
- Ale co ja mam do tego? - spytała kobieta.
- Jest pani inteligentną kobietą,pani Bones. Proszę pomyśleć. - odparła nastolatka.
- Mam ją adoptować,tak? - zapytała urzędniczka.
- Tylko na parę lat. Najwyżej cztery. - rzuciła piętnastolatka.
- No, dobrze. Załóżmy, że przyjmę ją do siebie. I co potem? - dociekała Amelia.
- Adoptowałaby ją pani teraz. Zanim załatwi się papierkową robotę minie jeszcze sporo czasu. Dziewczyna będzie wtedy w Hogwarcie. Przez te parę lat będzie przyjeżdżać tylko w wakacje i ewentualnie na Wielkanoc
i/lub na Boże Narodzenie. - wyjaśniła.
- A później? - dopytywała Bones.
- O to niech się pani nie martwi. - powiedziała dziewczyna.
- Jeśli mam ją adoptować, to chyba powinnam to wiedzieć,prawda? - rzekła kobieta.
- Ja się tym zajmę. Na pewno będzie w dobrych rękach. - Mary nie chciała mówić jej wszystkiego.
- No,dobrze. - westchnęła czarownica.
- Dziękuję, pani. Niedługo przyślę pani część papierów,które mogę załatwić od razu. - podziękowała Black. - Do widzenia!
- Żegnam, panno Black. - odparła urzędniczka.Wampirzyca wyszła. Chciała kupić Charlotte jakiś prezent,dlatego teleportowała się na ulicę Pokątną. Nie wiedziała,czy panna Dumbledore lubi czytać, ale książki wydawały jej się odpowiednim prezentem. Lotte pewnie dostała już list ze szkoły, tak samo jak James. Została już tylko Olivia,ale w końcu nie trzeba czekać, aż skończy jedenaście lat. Zabierze ich na Pokątną za tydzień. Na ulicy było mnóstwo ludzi. W sumie to nic dziwnego, przecież za niedługo zaczyna się rok szkolny. Najpierw wstąpiła do Esów i Floresów. Szukała jakieś ciekawej książki. Po chwili wzięła książkę z zaklęciami,bo żadnej fajnej książki z fabułą nie znalazła. No, trudno. Będzie musiała jeszcze udać się do jakiejś mugolskiej księgarni. Przechodziła koło Eeylopa i postanowiła kupić dziewczynce sowę. Weszła do sklepu i kupiła małą płomykówkę. Chciała jej jeszcze kupić coś o czarnej magii i jakąś książkę z fabułą. Na poszukiwanie dobrej książki o czarnej magii udała się na Nokturn. Zanim weszła na teren ulicy wyczarowała sobie pelerynę. Naciągnęła kaptur na głowę i weszła na ulicę Śmiertelnego Nokturnu. Rozglądała się po wystawach. Jak na razie żadnych książek. Zatrzymała się pod sklepem Borgina. Mary weszła do środka. Sklep był pusty. Nawet Borgin się zmył. Wiedźma oglądała książki. Była tak skupiona na książkach, że nie zauważyła kiedy wszedł Borgin. Mężczyzna rzekł:
-Witam,lady Black. Czym mogę służyć?
- Masz jakąś ciekawą książkę z zaklęciami? - zapytała czarownica.
- Czarnomagicznymi? - spytał czarodziej.
- A jak myślisz? Gdybym nie chciała czegoś o czarnej magii, to byłabym na Pokątnej. - odparła nastolatka.
- Racja,lady Black. Może ta? - odrzekł mężczyzna podając jej książkę z najwyższej półki.
-,, Czarna Magia. Poradnik dla zaawansowanych ". - przeczytała czarodziejka. - Potrzebuję coś dla początkujących.
- Może to? Ta sama książka tylko, że dla początkujących. - Borgin podał jej rzeczoną książkę.
- Czyli nie ta sama. Dobrze. Ile płacę? - zapytała dziewczyna.
- Dziesięć galeonów. - odpowiedział mężczyzna.
- Trochę drogo. - mruknęła Black.
- Niech się pani nie martwi,lady. Dla pani może być osiem galeonów. A wie pani, że ja nie opuszczam ceny łatwo, prawda lady? Dla pani zrobiłem wyjątek, bo jest pani wielką czarownicą i moją ulubioną klientką.- mężczyzna ukłonił się i dał Mary księgę.
-Nie podlizuj się. - rzekła piętnastolatka i wyszła ze sklepu.
CZYTASZ
Panna Black
FanficPiętnastoletnia Mary Black zostaje wyrzucona z Akademii Magii Beauxbatons i idzie do Hogwartu oraz zamieszkuje w Londynie. Mary jest córką Regulusa Blacka i pewnej wampirzycy. W starych szkołach była raczej nielubiana. Dziewczyna ma dość specyficzny...