Mary poszła do gabinetu Dumbledore'a. Miała nadzieję, że pozwoli jej opuścić szkołę i udać się na Baker Street bez zadawania zbędnych pytań. Na początku miała iść do Snape'a, ale się rozmyśliła. Nie miała pewności, czy on wogóle ma uprawnienia, by pozwolić jej wyjść poza teren szkoły. Nie znała hasła do gabinetu dyrektora, ale zdołała namówić gargulce, by ją przepuściły. Weszła po schodach i zapukała do drzwi. Drops zaprosił ją do środka. Przywitała się z profesorem i przedstawiła cel swojej wizyty. Dumbledore zapytał ją, gdzie chce się udać. Dziewczyna odpowiedziała zgodnie z prawdą, że chce zjawić się na Baker Street. Gdy Albus zapytał ją o powód, dla którego musi udać się do domu. Jako iż nie miała powodów, by kłamać, to powiedziała że Grindelwald czegoś od niej chce. Profesor wyraził zgodę na opuszczenie przez dziewczynę Hogwartu. Black miała wrócić dopiero następnego dnia.
Mary teleportowała się do swojego domu. Była bardzo ciekawa, czego Gellert od niej chciał. Rozejrzała się po swoim pokoju. Wszystko było na miejscu. W sumie, dlaczego miałoby nie być? Czarownica nie miała pojęcia, ale mimo to miała dziwne przeczucie, że coś jest nie tak, czuła się obserwowana. Być może popadała w paranoję... Nastolatka postanowiła zignorować swoje przeczucie. Zeszła po schodach i udała się w stronę jadalni. Nie spotkała nikogo po drodze. To było naprawdę dziwne. W jadalni spotkała Grindelwalda.
- Czekałem na ciebie - odezwał się mężczyzna.
- Och, przepraszam że nie stawiłam się od razu po otrzymaniu listu, bo przecież ja nie mam lepszych rzeczy do roboty niż wyczekiwanie na list z gotowością do udania się w podróż... - Black przewróciła oczami.
- Podróż? - czarnoksiężnik prychnął. - Ty tylko przyszłaś do swojego domu!
- Tak, ale... - zaczęła Mary.
- Nieważne - przerwał jej Gellert. - Teraz mamy ważniejsze rzeczy do omówienia. Zauważyłaś pewnie, że praktycznie nikogo nie ma w domu?
- Ciężko nie zauważyć - rzuciła czarownica. - Ale co to ma do rzeczy?
- Dużo. Nie ma ich w domu, ponieważ są na misji - powiedział czarodziej.
- Misji?! Jakiej misji?! - krzyknęła zdziwiona dziewczyna.
- Normalnej. Znalazłem ostatnio ciekawe miejsce - odparł Grindelwald.
- Dzieci też? - spytała Black.
- Co dzieci? - zadał pytanie mag.
- Czy dzieci też tam są? - doprecyzowała czarodziejka.
- Tak, ale... - zaczął mężczyzna.
- Czy ty kompletnie powariowałeś? Bo zakładam, że to był twój pomysł. Dzieci! Które jeszcze nawet nie umieją czarować! Genialny pomysł, naprawdę - wrzasnęła Mary.
- Przecież nie są tam same. I coś już umieją. Ale do rzeczy. Znalazłem wioskę - rzekł czarnoksiężnik.
- I po to kazałeś mi tu przyjść? - odrzekła zniecierpliwiona piętnastolatka.
- Ale to nie jest zwykła wioska - powiedział.
- To jaka? - mruknęła dziewczyna.
- To wioska czarodziejów. Duża wioska czarodziejów. Jeszcze większa od Hogsmeade. Nie mieszka w niej żaden mugol. I to nie wszystko. W tym miejscu, aż roi się od magicznych stworzeń. Można je spotkać dosłownie na każdym kroku. Magia tam jest bardzo potężna. Z zaufanych źródeł wiem, że mieszkają tam nie zwykli, przeciętni czarodzieje, a potężni magowie, doświadczeni alchemicy i specjaliści od magicznych stworzeń oraz badacze historii - wyjaśnił czarodziej.
- No i? Nie zrozum mnie źle, to naprawdę dobrze, że znalazłeś taką wioskę, ale co to ma do rzeczy? - rzuciła wampirzyca.
- To, że oni wszyscy się tam udali - odpowiedział jej Gellert.
- Od kiedy tam są? - dopytywała nastolatka.
- Chyba od miesiąca - odrzekł mężczyzna.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz?! Dlaczego nie poinformowałeś mnie wcześniej? - krzyknęła Black.
- Nie było takiej potrzeby. Wszystko szło dobrze, aż do wczoraj. Radziłem sobie ze wszystkim sam i nie było powodu, by cię niepokoić - powiedział były więzień.
- A więc, co się stało? - spytała piętnastolatka.
- Lauren, Rozalię i Chris zostali uwięzieni. Reszta, gdy chciała im pomóc, to podzieli ich los. Dzieci również zostały uwięzione - rzekł mężczyzna.
- Czemu zostali uwięzieni? - zapytała czarodziejka.
- Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że zostali porwani przez wodza tych czarodziejów i Lauren próbowała uciec. Niestety nie udało jej się to. Zdołała wysłać tylko do mnie krótki list, w którym była informacja, kto ich uwięził. Prosiła o pomoc. Musiałem cię zawiadomić - wyjaśnił Grindelwald.
- Szkoda tylko, że tak późno - rzuciła Mary.
- Tak, powinienem powiadomić cię wcześniej. To co zrobimy? - odrzekł czarnoksiężnik.
- Trzeba ich uwolnić - odpowiedziała wiedźma.
- Ale jak? - mruknął czarodziej.
- Jeszcze nie wiem, ale wymyślimy coś po drodze. Jutro muszę już być w Hogwarcie - rzekła panna Black.
- Mamy zrobić to w jeden dzień? - Gellert zdziwił się.
- Musimy. Hitler podbił Danię w sześć godzin, to my uratujemy ich w niecały dzień - dziewczyna zaśmiała się się nerwowo.
- Kim jest Hitler? - zapytał mężczyzna.
- Nie wiesz? No, nieważne. Mamy mało czasu - stwierdziła Mary.
- To nie może się udać - czarodziej westchnął.
![](https://img.wattpad.com/cover/166187485-288-k75301.jpg)
CZYTASZ
Panna Black
FanficPiętnastoletnia Mary Black zostaje wyrzucona z Akademii Magii Beauxbatons i idzie do Hogwartu oraz zamieszkuje w Londynie. Mary jest córką Regulusa Blacka i pewnej wampirzycy. W starych szkołach była raczej nielubiana. Dziewczyna ma dość specyficzny...