05 - Wycieczka

510 23 1
                                    

Zaparkowałam auto na trawie obok drogi. Nie wiedziałam czy można było tam parkować, ale szczerze mnie to nie obchodziło. Wysiedliśmy trójką z samochodu i poszliśmy drogą, która prowadziła w stronę ogromnych, białych liter. Już z wysokości kilku dziesięciu metrów były wielkie, a co dopiero jak stoło się tuż obok nich.

- Chłopaki zachowam się teraz egoistycznie, ale jeżeli przez was będę musiała wyrzucić swoje ulubione buty do kosza, bo jest tutaj błoto, to nie będzie z wami dobrze - rzuciłam, próbując wytrzeć obówie o trawę obok. Moje białe adidasy nie były już białe tylko jasnobrązowe.

- Julie - Jack obiął mnie ramieniem, na co łypnęłam na niego złowrogo - my kobiet się nie boimy - Jack miał poczucie humoru i trzeba było mu to przyznać, lecz czasem było ono nie na miejscu, na przykład tak jak wtedy. Chociaż chłopaki mu przytaknęli i parsknęli śmiechem to mi do śmiechu wcale nie było.

- Ty ucierpisz pierwszy Jack - o nie! Nie dałam mu wygrać. Co to to nie.

- Julie słońce - przyciagnął mnie bardziej - wiesz, że Cię kochamy i wielbimy, ale nie przesadzaj, kupisz sobie nowe - rzucił, wzruszając ramionami.

- O nie Jackie. Nie kupię sobie nowych, bo te są moje ulubione - Jack nie pozostawał mi dłużny. Miałam wielką ochotę go uderzyć w głowę.

- To te, które sobie kupisz będą rówież twoimi ulubionymi.

- Jack ni.....

- Możecie już przestać - Daniel nam przerwał i nie wyglądał na zadowolonego tym, że loczek mnie obejmował ramieniem, albo może mi się to wydawało, chociaż patrzył na nas dziwnnym wzrokiem.

Po około trzydziestu minutach byliśmy już na górze. Byłam tutaj ze dwa razy i wiedziałam, że było tam pięknie. Widok stąd był naprawdę niesamowity. Wyjełam telefon, aby zrobić zdjęcie, lecz został mi on wyrwany przez Daniela, który zmienił kamerkę na przednią i zrobiliśmy sobie selfie. Trzymając dalej mój telefon zaczął coś w nim patrzeć, już chciałam wyrwać mu urządzenie, bo nienawidziałam jak ktoś zabierał mi telefon, lecz chłopak się odwrócił przez co nie miałam szansy, aby mu go zabrać. Mój brat zawsze, gdy coś mi zabierał i ja chciałm odzyskać jakąś swoją własność, podnosił ją wysoko w górę, przez co nie mogłam jej dosięgnąć, bo byłam za niska, a tego pacana to zawsze bawiło.

- Nie ma za co! - uśmiechnął się i oddał mi urządzenie.

- Dzięki, choć nie wiem za co - odwzajemniłam uśmiech i wykonałam kilka zdjęć miasta. Spędziliśmy na górze około trzydzieści minut, po czym pokierowaliśmy się dróżką do aut. Jadąc w stronę miasta usłyszałam Zach'a, który mówił o tym, aby pójść coś zjeść.

Zdecydowanie byłam za.

Chłopaki pokierowali mnie do jakiejś resteuracji w centrum miasta. Ich ulubionej, podobno najlepsze jedzenie w Los Angeles. Ponad półtorej godziny spędziliśmy na jedzeniu i śmianiu się z siebie oraz robieniu zdjęć. Po wyjściu z resteuracji dołączyła do nas siostra Jack'a, Sydney. Była starsza ode mnie, ale odrazu złapałam z nią kontakt i czułam się lepiej jak była z nami jeszcze jakas dziewczyna. Resztę dnia kręciliśmy się po mieście, bawiąc się i robiąc fotki z spotkantmi fanami. Daniel i Zach wsiedli do samochodu dziewczyny i pojechali do ich domu. Pożegnaliśmy się wcześniej, a ja udałam się do własnego mieszkania.

Gdy już leżałam w łóżku przygotowana do snu, postanowiłam sprawdzić co działo się w social mediach. Włączyłam najpierw twitter'a i spędziłam na nim kilkanaście minut, potem weszłam na instagrama. Sprawdziłam większość instastory, które mi się wyświetliły. Ale w oczy rzuciła mi się również moja relacja, chociaż nic nie dodawałam. Wcisnęłam dymek z moją story i wyświetliło mi się zdjęcie moje i niebieskookiego, kiedy to zabrał mi telefon na wzgórzu Hollywood. Przedstawiało ono mnie i chłopaka jak się przytulamy. Chłopak oznaczył siebie samego na zdjęciu i dodał kilka serduszem. Roześmiałam się na widok tego. Naprawdę go polubiłam, lecz doskonale wiedziałam, że następnego dnia to będzie jedyny temat na stronach plotlarskich. Stwierdziłam, że do niego napiszę.

Piosenka || Why Don't WeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz