Kolejny wyjazd. Kolejny lot znienawidzonym samolotem. Kolejne zwiedzanie miast oraz kolejny koncert. Jechałam w następną trasę, tylko że już na dłuższym dystanansie, niż poprzednio. Ostatnio była tylko Ameryka Północna, a wtedy Australia, Azja i Europa. Chociaż jechałam z przyjaciółmi, więc się nie nudziliśmy. Nie byłam sama. Znaczy nigdy nie byłam sama, bo życie solistki wcale nie było takie samotne jak się wydawało, ale mieć towarzystwo w swoim wieku to co innego.
Dlatego też o godzinie czwaretej trzydzieści pięć nad ranem stalismy szóstką w hali odlotów. Czekaliśmy na nasz lot oraz obserwowaliśmy Jack'a, który próbował uśpić swoją córeczkę, trzymając ją na rękach.
Była połowa maja, więc zaczynaliśmy naszą trasę tak jak było w ustaleniach. Lecz jechała z nami Gabi oraz Lavender. Mała urodziła się dwdziestego drugiego kwietnia, ale ani Jack, ani Gabi nie chcieli o tym mówic głośno. Zdecydowali, że ogłoszą to światu w dzień urodzin mamy Jack'a i tak się też stało. Fani chłopaków byli w niebo wzięci tą informacją. Chociaż niektóry w ogóle w to nie wierzyli albo spekulowali, że Gabriela zdradzila Jack'a lub że malutka była adoptowana, bo w ogóle nie była do niego podobna. Nie mogłam zrozumieć jak ludzie mogli tak pomyśleć. Avery nie spuszczał małej z oka nawet na sekundę. Córeczka tatusia.
Lav miała wtedy cztery tygodnie i juz pierwszy raz leciała samolotem, a ja po raz pierwszy leciałam gdy miałam dwanaście lat i gdzie ta sprawiedliwość ? Była bardzo grzeczna, mało co płakała i cały czas śpała, ale tak już małe dzieci mają, mogą spać i spać. Lecz gdy Gabi dała mi ją na ręce, żebym ją potrzymała. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Było to tak niesamowite uczucie, ale świadomość tego, że to teraz ty jesteś odpowiedzialana za taką małą istotę, że to od ciebie żależy jej życie była nie do wyobrażenia.
W głośnikach lotniskowych rozbrzmiał męski głos, który, wyzywał nas na pokład. Lecieliśmy samolotem pasażerskim, dlatego też mieliśmy miejsca w pierwszej klasie. Pierwszy kocert z tej trasy miał odbyć się dopiero za cztert dni w Sydney w Australi.
Najgorsze tego dnia było jednak to, że sam lot trwał ponad piętnaście godzin. Ale co ja nie dałalrady jak latam z Los Angeles do Gdańska czternaście godzin. Jedyne o co błagam to to, żebym nie siedziała gdzieś w pobliżu Zach'a, bo wiedziałam on nie da mi spać.
Cieszyłam się jak głupia, kiedy okazało się że Herron siedzi na drugim końcu samolotu, tak naprawdę nawet nie wiedziałam dokładnie gdzie, ale ważne, że dalekom. Nie dokuczał mim Siedziałam z Clio ledwo co przytonma, ale skoro odlatywaliśmy o w pół do piątej nad ranem to oby dwie po kilku chwilach usnęłyśmy.
***
Prawie dwadzieścia godzin później leżałam na łóżku w wynajętym dla naszej dziwiątki domku. Było bardzo wygodne. Ja miałam pokój sama, Gabi i Jack oraz Lav, Daniel i Zach, Jonah i Corbyn oraz Eben też sam. Dom był duży jak na dziewięć osób.Postanowiłyśmy razem z Gabi, że pójdziemy na mały spacer po okolicy. I tak siedziałybyśmy same, bo oni wszyscy poszli spać. Przebrałam się w niebieski, dwuczęściowy kostium kąpielowy oraz białe spodenki z czarną bluzką bez ramiączek. Było bardzo gorąco.
Wyszłyśmy po cichu z domu, żeby nie obudzić tych śpiochów i razem z Gabrielą, która pchała wózek z małą, śpiącą Lavender, szłyśmy drogą wzdłuż wybrzeża. Gdy powoli kierowałyśmy na plaże, coraz lepiej poznawałam Gabi. Polubiłam ją. Byłyśmy do siebie nawet trochę podobne. Opowiedziała mi o tym jak ona i Jack się poznali. Jack znał brata brunetki i tak zaczęła się ich znajomość. Zeszli się po roku. A gdy dowiedziała się, że była w ciąży, to loczek nie odstępował jej na krok. Tak badzo się o nie martwił. To takie słodkie. Jack jako ojciec świetnie się spisywał. Był jak chłopak ze snów. Sama w przyszłości chciałam mieć takiego faceta, który będzie się tak bardzo martwił o mnie i dziecko.
CZYTASZ
Piosenka || Why Don't We
أدب الهواةBędąc zwykłym i przeciętnym człowiekiem marzymy o wielkiej sławie, o milionach ludzi, którzy nas rozpoznają. Chcemy być na ustach ludzi, aby każdy o nas mówił, aby każdy wiedział kim jesteśmy. Za to osoby sławne marzą o spokojnym życiu, choć by o je...