07 - Para królewska

479 27 2
                                    

Wiechałam na podjazd domu Clio i wysiadłam z auta. Zapukałam do drzwi, które otworzył mi Kyle, syn mojej menagerki. Siedmiolatek przywitał się ze mną i powiedział mi gdzie była jego mama. Poprosiłam go, aby ją zawołał, co odrazu uczynił, wbiegając po schodach na górę. Poczłapałam do kuchni w celu zrobienia sobie i kobiecie herbaty.  Zachowywałam się u niej w domu jak w własnym mieszkaniu. Za długo ją znałam. Lecz za nim się tam udałam weszłam jeszcze do salonu, w którym siedział jej mąż.

- Derek chcesz kawy albo herbaty? - mężczyzna, aż podskoczył na kanapie ze strachu, a ja parsknęłam cicho śmiechem, zakrywając usta dłonią.

- Dlaczego jak tutaj jesteś zawsze musisz mnie straszyć ? - zapytał i zaśmiał się.

- Wcalę cię nie straszę - brobiłam się - To jak chcesz coś do picia ?

- Nie, dzięki.

W kuchni wzięłam czajnik i nastawiłam go na gaz, uprzedzając wlaniem wody. Czekałam kilka minut, aby ciecz się ugotowała, ale w międzyczasie przyszła moja menagerka.

- Musiałam położyć spać Mię. Gorączkę dostała, ale teraz śpi.

- Biedna - szkoda było mi dziewczynki

- Chciałaś pogadać - przypomniała mi.

- No tak, ale znajdź jakieś zajęcie Derkowi, żeby nie podsłuchiwał - mimo, że lubiłam mężczyznę to wolałam pogadać z nią sama. Usiadłam na krzesełku i wzięłam do ręki kubek z ciepłym napojem.

- Dobra, o to się nie martw - uśmiechnęła się szatńsko.

Kobieta poszła do salonu i pozmawiala przez kilka chwil ze swoim mężem, po czym mężczyzna zabrał swojego syna i wyszli na spacer z psem. Szatynka wróciła do kuchni i usiadłam naprzeciw mnie po drugiej stronie wyspy.

- No to dawaj. Ciekawa jestem - uśmiechnęła się

- Po naszym pierwszym spotkaniu z zespołem powiedziałaś mi, że Daniel coś do mnie ma.

- Tak - przytaknęła - i co z tego powodu. Co zakochałaś się w nim albo on w tobie i wyznał ci miłość ? - powiedziała to tak szybko, że ledwo co zrozumiałam, a ona sama wyglądała jakby jakis czas temu wypiła kilkanaście kubków kawy.

- Nie - odpowiedziałam wrednie, na co szatynka tylko zacmokała - prawie dziś się pocałowaliśmy - wypaliłam nagle, akobieta prawie zaksztusiła się herbatą, którą popijała z czarnego kubka.

- Co prawie dziś zrobiliście ?!! Jak ? - zapytała w szoku, a ja tylko wzruszyłam ramionami, jakby była to normalna sprawa. Bądź, co bądź taka też była. Clio niestety lubila dramy, co mnie śmieszyło, ale i za razem martwiło.

- No tak jakoś wyszło.

- Nie, to jakoś tak samo nie wychodzi, musiał być jakiś powód - dociekała - no mów !

- Powiedziałam mu.

- Powiedziałaś mu o czym ?

- Że jestem adoptowana - czekałam na jej reakcję, bo o tym wiedziała tylko Clio i jej mąż, a teraz jeszcze Daniel, oprócz moich bliskich oczywiście. Zaufałam mu w bardzo krótkim czasie, reszcie w sumie też, co nie zdażało mi sie zbyt często. Ale poczułam coś, co podpowiadało mi, że mogę mu powiedzieć, a on nikomu nie powie.

- Jest trzecią osobą, która wie - stwierdziła - czekaj, ale jak to prawie się pocałowaliście ? No mów, bo jestem ciekawa - zaśmiałam się.

- No jak prawie do tego doszło to zadzwonił Zach i zapytał się gdzie jest Daniel, a my wtedy od siebie odskoczyliśmy - wyjasniłam i ponownie wzięłam łyk napoju

Piosenka || Why Don't WeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz