Przed przyjazdem naszego transportu na stadion, mieliśmy jeszcze kilka godzin dla siebie. Po przywitaniu z dziewczynami spędzilismy razem dobrych kilka godzin. Wyszliśmy razem na miasto, zjedliśmy obiad w resteuracji i wróciliśmy do hotelu, po czym ja i Daniel zebraliśmy się. Wyszliśmy pod wymówką, że blondyn chciał mi coś pokazać, ale i tak nie obyło się bez głupich odzywek Zach'a, typu: " tylko się zabezpieczajcie " albo " Julie tym razem bądź ciszej ". Za co dostał po głowie. Czasem był tak głupi, że to, aż szok. Jednak chciałam po prostu spędzić czas z nim sama.
Oby dwoje wróciliśmy do pokoju. Wszyscy mieszkaliśmy na jednym piętrze, więc daleko do siebie nie mieliśmy. Daniel zamknął za nami drzwi, lecz ja nawet nie zdążyłam wejść w głąb pomieszczenia, gdyż złapał mnie za łokieć i pociągnął w swoją stronę, przez co wpadłam na niego. Ułożyłam przedramiona na jego piersi.
- Uwielbiam cię taką - wymruczał do mojego ucha i położył dłonie na moich biodrach. Nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały tak, że nawet kartka papieru by się między nami nie przecisnęła.
- Jaką Daniel ? - zaśmiałam się, na co on tylko pocałował moją szyję, a ja wciągnęłam głęboko powietrze i odchylilam lekko głowę.
- Ubraną w moje ciuchy - wyszeptał, poraz kolejny całując moją skórę - jesteś wtedy cholernie gorąca.
- Jeszcze dziś rano marudziłeś jak zakładałam twoją bluzę - spojrzałam w jego oczy.
- Marudziłem, bo potem ja nie mam w co się ubrać, ale jak ty masz je na sobie to pobudza moje myśli - wyjaśnił, wpijając się w moje usta - i to w bardzo zły sposób - ponownie mnie pocałował.
Nagle Daniel umocnił swój uścisk dłoni i przygwoździł mnie do ściany. Uderzyłam mocno plecami o szarą powierzchnię, lecz nie przeszkadzało mi to, gdyż byłam zbyt pochłonięta jego ustami. Złapałam go mocno za kark i przyciągnęłam do siebie. Wplotłam palce w jego włosy i ciągnęłam je co jakiś czas, a w zamian otrzymywałam ciche pomruki chłopaka. Jego ręce błądziły pod moją bluzą, którą po chwili ze mnie zdjął.
- Lepiej się prezentuję na podłodze - powiedział z chytrym uśmieszkiem, po czym złapał mnie mocno za uda i podniósł. Posadził mnie na blacie szafki, stojącej obok nas. Byliśmy na jednym poziomie przez co chłopak nie musiał się schylać, aby mnie pocałować.
Daniel ponownie przyssał się do mojej szyji i powolutku schodził coraz niżej, a ja ponownie wplotłam palce w jego włosy. Wydawałam z siebie ciche westchnienia, gdy jego usta wyprawiały cuda. Takie odprężenie się przed koncertem z pewnością pomogło mi ze stresem. Ale ja też nie próżnowałam, gdy blondyn był zajęty przyozdabianiem mojego dekoltu, pociągnęłam za rogi jego koszulki, która w sekundę spoczęła obok mojej bluzy. Widziałam ponownie chytry uśmiech na jego twarzy, co mnie w jakis sposób ucieszyło.
Nagle po pokoju rozniosło się pukanie do drzwi. A my oderwaliśmy się od siebie jak poparzeni, patrząc w stronę wejścia. Dlaczego zawsze jak ja i Daniel już coś zaczeliśmy to ktoś musiał nam przeszkadzać. Ugh...
- Jesteście tam ? - usłyszałam zza drzwi głos Zach'a. Ale jakby to mogło być inaczej. Zawsze on. Kiedyś go za to opieprzyłam, że nam przerywał, na co ten tylko stwierdził, że pomagał nam się zabezpieczać w naturalny sposób. Wtedy myśłam o tym czy by go nie udusić, ale byliśmy w towarzystwie, więc byli by świadkowie.
- Shhh... - Daniel przyłożył dłoń do moich ust, abym się nie odezwała, a ja spojrzałam w jego oczy, on także wpatrywał się w moje. Miałam nadzieję, że sobie pójdzie, gdy się nie odezwiemy.
- Wiemy, że tam jesteście - tym razem był to Besson. Co było z nimi nie tak ? Na to pytanie niestety nie znałam odpowiedzi. Oby dwoje mieli dziewczyny na miejscu, a nie potrafili się nimi zająć, z czego jeden nawet narzeczoną.
CZYTASZ
Piosenka || Why Don't We
FanfictionBędąc zwykłym i przeciętnym człowiekiem marzymy o wielkiej sławie, o milionach ludzi, którzy nas rozpoznają. Chcemy być na ustach ludzi, aby każdy o nas mówił, aby każdy wiedział kim jesteśmy. Za to osoby sławne marzą o spokojnym życiu, choć by o je...