Kolejne uderzenie bata spowodowało falę bólu, rozchodzącą się po całym ciele jeźdźca. Najgorsze było jednak to, że nie mógł się nawet obronić. Wokół nadgarstków i kostek były owinięte smokoodporne łańcuchy. Chłopak był zmęczony, głodny i odwodniony, co przy stracie takiej ilości krwi, tylko prosiło o utratę przytomności i chwilowe zapomnienie o cierpieniu. Jednakże jego oprawca bardzo skrupulatnie dbał, aby do tego nie doszło. Kolejny świst powietrza, kolejny cios zadany w odkryte plecy szatyna i kolejna strużka krwi, powolnie spływająca w kierunku podłogi. Czkawka wiedział, że gdyby nie łańcuchy, prawdopodobnie runąłby na ziemię. Ty razem Drago przeszedł samego siebie. Jeźdźcy zostali złapani trzy dni temu, a na wyspie znajdowali się od dwóch. Krwawdoń nie marnował czasu i najpierw pozostawiając chłopaka samemu sobie na cały dzień aż do tego momentu, w którym po 10h nieustannych tortur, postanowił się odezwać.
- Mógłbyś oszczędzić sobie cierpienia i pomóc mi- powiedział, łapiąc i unosząc podbródek jeźdźca, nawet nie starał się być delikatny.
- Znasz odpowiedź- odparł lekko zachrypniętym głosem dwudziestolatek. W tym czasie Drago wyciągnął sztylet i zaczął powoli przesuwać nim wzdłuż prawego ramienia Czkawki, wciąż trzymając jego twarz, na której pojawił się grymas bólu.
- Twój wybór- prychnął i wskazał na swoich sługusów, aby kontynuowali przerwane zajęcie.
W tym samym czasie pozostali jeźdźcy zostali zamknięci w celi. Wszyscy martwili się o swojego przywódcę, a przede wszystkim o przyjaciela.
- Jak mogłam do tego dopuścić. Mogłam wybić mu ten pomysł z głowy- mówiła załamana Ashley.
- Hej, już spokojnie. To nie jest twoja wina Ash. Wszyscy daliśmy się złapać w tą pułapkę- powiedziała jak najłagodniejszym tonem Alice, chociaż sama nie wiedziała co mają zrobić. Wcześniej to oni pomogli Czkawce, ponieważ nie zostali schwytani, natomiast teraz, znajdowali się w sytuacji bez wyjścia.
- Alice ma rację. Wszyscy jesteśmy winni. Nie pomyśleliśmy i daliśmy się złapać, ale to nie oznacza końca świata. Musimy tylko obmyślić plan ucieczki, wspólnie- odparł po krótkiej ciszy Magnus.
- Macie racje. Nie mogę się nad tym użalać w nieskończoność. Nie możemy pozwolić żeby Drago wygrał- odpowiedziała, już zdecydowanie podniesiona na duchu, szatynka.
- Jak słodko. Naprawdę myślicie, że się stąd wydostaniecie?- nagle usłyszeli ironiczny głos, należący do Krwawdonia. Jednakże ich wzrok, po chwili powędrował w zupełnie innym kierunku, a mianowicie za niego, gdzie dwójka strażników trzymała ledwo przytomnego i zakrwawionego chłopaka. Astrid z trudem zaczęła powstrzymywać łzy, a wszystkich innych po prostu zatkało. Natomiast szatynka podbiegła bliżej krat i natychmiast zaczęła krzyczeć.
- Jesteś potworem! Co on ci takiego zrobił?!
- Nie jestem potworem. Po prostu dbam o swoje interesy. A co on takiego zrobił? Urodził się. A ty lepiej nie pyskuj, bo źle to się skończy- po tych słowach na jego twarz wpełzł wredny uśmieszek.
- Będę robiła co zechcę! Nie będziesz mi rozkazywać!
- Sama chciałaś- powiedział i wzruszył ramionami. Następnie podszedł do szatyna, uniósł jego podbródek, tym samym zmuszając go do spojrzenia w jego oczy- Możesz podziękować swojej przyjaciółce- potem uderzył chłopaka w twarz, a gdy ten upadł na ziemię, kopnął go, w nadal odkryty brzuch. Na ten ruch Czkawka odruchowo złapał się za bolące miejsce, dając tym jeszcze większą satysfakcję swojemu oprawcy- Masz coś jeszcze do dodania?- zapytał, a kiedy spotkał wkurzone, a zarazem zaszklone oczy wojowniczki, jego uśmiech momentalnie się powiększył. Znowu odwrócił się w stronę swojej ofiary, złapał go za włosy i pociągnął do góry- Masz kilka godzin na przemyślenie mojej propozycji. Potem, będziemy się bawić inaczej- odparł i po chwili wrzucił szatyna do celi obok, a strażnicy, łańcuchami przyczepionymi do ściany, skuli mu ręce nad głową. Po czym odeszli w tylko sobie znanym kierunku.
- Czkawka!- krzyknęła Astrid, natychmiastowo podbiegając do krat z widokiem na jeźdźca. Zaczęła je szarpać, za wszelką cenę chciała się dostać do niego i mu pomóc. Dopiero czyjeś dłonie, umieszczone na jej ramionach zdołały ją od tego odciągnąć.
- Przestań. To nic nie da. Tylko zrobisz sobie krzywdę- usłyszała uspokajający głos Magnusa, który pomimo jej wyraźnego sprzeciwu, nie zamierzał wypuścić dziewczyny ze swojego uścisku. Po kilku minutach wszyscy się uspokoili. Blondynka przestała się rzucać, a Alice i Alex skończyli uspokajać roztrzęsioną Ash, która znowu zaczęła się obwiniać za dodatkowe cierpienie Czkawki.
- Co teraz.....- to pytanie zawisło w powietrzu i nigdy nie otrzymało odpowiedzi.
___________________________
Rozdział pojawił się tak, jak obiecałam. Pomyślałam trochę i uznałam, że będę pisała trochę krótsze rozdziału niż dotychczas, ale dzięki temu będę w stanie wstawiać je częściej. To chyba dobry pomysł? Przynajmniej mam taką nadzieję.
Cały rozdział pisany z trzeciej osoby. Chciałam spróbować czegoś nowego, ale nie jestem pewna, czy to jest coś, co polubię. Dobra, nie przedłużam.
Do następnego <3
03.08.2019
No bardzo mi się udało z tym częstszym wstawianiem rozdziałów xD
CZYTASZ
Odkryć tajemnicę- historia smoczego jeźdźca.
FanfictionCzkawka ucieka ze swojej rodzinnej wyspy, Berk. Odlatuje wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, Szczerbatkiem, który jest smokiem. Chłopak od zawsze próbował dowiedzieć się kim jest? Czy uda mu się to podczas jego podróży? Czy wróci kiedyś do domu...