1 <poprawiony>

3.8K 122 14
                                    

Pov Astrid

Kiedy skończyłam się pakować ruszyłam w stronę portu, skąd ja i moi przyjaciele, na czele z Pyskaczem, tutejszym kowalem, mieliśmy wypłynąć na „obóz przetrwania", na którym mamy podszlifować nasze umiejętności m.in. w walce, polowaniu, a przede wszystkim w zabijaniu smoków. Co prawda na Berk już od kilku lat nie było żadnego nalotu, ale z tymi bestiami nigdy nic nie wiadomo.

Dotarłam do portu jako pierwsza, oczywiście nie licząc Gbura, który kończył przygotowywać łódź do podróży. Przywitałam się z nim i pomogłam w ostatecznym sprawdzeniu stanu statku. Kilka minut później pojawiła się reszta moich towarzyszy, więc bez zbędnego przedłużania wyruszyliśmy na przygodę.

Podróż zajęła nam dwa dni. Byłam strasznie podekscytowana, zważywszy na fakt iż to ja wygrałam smocze szkolenie i zabiłam Koszmara Ponocnika. To było cudowne uczucie. Możecie teraz pomyśleć, że jestem chora i mam coś nie tak z głową, ale te demony od wieków zabijały mnóstwo naszych. Jeden z nich zabił nawet syna wodza. Co prawda wszyscy potajemnie cieszyli się z jego odejścia. Czkawka, bo tak miał na imię, był największą ofermą i łamagą na Berk. Nawet ja go dręczyłam i teraz mam okropne wyrzuty sumienia. Widziałam go tamtej nocy, szedł przez las. Chciałam wtedy do niego podejść, ale rozbrzmiał dźwięk rogu zwiastujący nalot smoków. Zignorowałam go i pobiegłam pomóc w wiosce, a kiedy następnego dnia wyruszyliśmy na poszukiwania chłopaka, jedyne co znaleźliśmy to sztylet Czkawki, krew i kilka czarnych łusek, należących do Nocnej Furii.

Dopłynęliśmy do brzegu. Wyspa była ogromna, pokryta cudownymi, bujnymi i zielonymi lasami, zza których wyłaniały się szczyty gór pokryte całorocznym śniegiem. Ruszyliśmy przez drzewa w poszukiwaniu materiałów na zbudowanie szałasów i rozpalenie ogniska.

Po godzinie wróciliśmy na plażę. Każdy zbudował szkielet namiotu z gałęzi znalezionych w lesie, a ów budowle zostały przykryte materiałami zabranymi z wioski. Pyskacz zaczął rozpalać ognisko, a ja postanowiłam przejść się trochę po wyspie.

- Idę się przejść!- krzyknęłam w stronę moich towarzyszy, ale najwyraźniej nikt nie zwrócił na mnie większej uwagi. Bliźniacy i Sączysmark byli zajęci nie mającą sensu kłótnią. Śledzik jak to Śledzik, siedział i studiował Księgę Smoków, a Gbur poszedł nazbierać więcej drewna na opał.

Szłam przez las i oglądałam różne rośliny. Na nasze szczęście było tutaj mnóstwo leczniczych ziół, które niewątpliwie przydadzą się w późniejszym czasie. Moglibyśmy wziąć ich trochę na Berk. Gothi z pewnością się ucieszy. Moje rozmyślenia trwały by dalej, gdyby nie hałas dochodzący z niedaleka. Postanowiłam sprawdzić, co to może być. Wzięłam mój ulubiony topór w rękę i zaczęłam powoli iść w stronę źródła dźwięku.

Stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam jakąś postać, prawdopodobnie chłopaka i...NOCNĄ FURIĘ?!
Stali na polance, bawili się razem i śmiali? Nie. Przecież to nie możliwe? Jak? Jak ktoś mógł wytresować smoka?! I to nie byle jakiego smoka, ale Nocną Furię, nieprawy pomiot błyskawic i samej śmierci! Te wszystkie pytania krążyły w mojej głowie, ale na żadne nie umiałam odpowiedzieć. Nagle, na moje nieszczęście, ruszyłam nogą, aby ostrożnie się wycofać, ale nadepnęłam na małą gałązkę, która pękła na pół i wytworzyła dość głośny trzask jak na swoją wielkość.

- Halo? Jest tam ktoś?

Po tych słowach zaczęłam biec jak najszybciej mogłam w stronę obozowiska, aby ostrzec resztę.

Pov Czkawka

Wraz ze Szczerbatkiem lataliśmy wysoko na niebie robiąc różne sztuczki. Kochałem to! Kochałem Szczerbatka! Nasze życie! Moje życie! Wspaniale jest być wolnym, móc robić co się chcę i kiedy się chcę. Nie miałem żadnych ograniczeń, odkąd uciekłem z Berk czuję się naprawdę szczęśliwy. Mimo wszystko musieliśmy już lądować ze względu na zapadający zmrok i choć nie była to żadna przeszkoda to wolałem nie ryzykować. Szczególnie, gdy na horyzoncie było widać burzowe chmury, a my byliśmy blisko terytorium Łowców smoków.

Odkryć tajemnicę- historia smoczego jeźdźca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz