Zabiję go!- krzyknąłem po zobaczeniu od kogo jest ten list. Zgniotłem kartkę w kulkę i natychmiast spaliłem.
- Czkawka?- zapytał mój ojciec z wyraźnym zmartwieniem w głosie.
- Nic się nie stało- powiedziałem już spokojniej. Stoick wręcz przewiercał mnie swoim wzrokiem.
- Coś mi się nie wydaje. Od kogo to był list?
- Od starego kolegi. Kiedyś się przyjaźniliśmy, ale potem doszło między nami do ostrej kłótni- wymyśliłem na poczekaniu.
- Więc dlaczego jesteś taki zdenerwowany?- ugh! Czy on nie może dać sobie siana?!
- Bo napisał go właśnie po to żeby mnie wkurzyć- odpowiedziałem i zawołałem Szczerbatka.- Muszę lecieć. Mam jeszcze coś do załatwienia- po tych słowach jak najszybciej wzbiłem się ponad chmury. Musiałem pomyśleć, z dala od wszystkich i wszystkiego. Po krótkiej chwili wylądowaliśmy na jednej z mniejszych wysepek, leżących całkiem niedaleko Berk. Nie było tu dużo. Mały lasek okalający praktycznie całą wyspę z kwiecistą polanką w samym jego środku. Kiedy Mordka dotknęła nogami gruntu, ja od razu zeskoczyłem i runąłem na trawę, zamykając oczy. W tle było słychać szum morza, ćwierkanie ptaków i cykanie świerszczy, które przygotowywały się do nocnego koncertu. Poczułem jak Szczerbatek trąca moją głowę swoim nosem. Otworzyłem oczy i odwróciłem twarz w jego stronę.
- Wszystko w porządku?- zapytał z troską.
- Nie, nic nie jest w porządku- kiedyś musiałem przestać udawać, przynajmniej przed moim najlepszym przyjacielem. Smok jakby wyczuwając moje emocje, położył się za mną, pozwalając mi oprzeć głowę o jego brzuch. Po krótkiej ciszy zacząłem mówić.
- Niedawno uciekliśmy od Drago, a już pojawia się Viggo. Po za tym, przez to wszystko nie mogę spać, bo śnią mi się koszmary. Berk grozi niebezpieczeństwo, nawet jeśli Krwawdoń jest osłabiony to zostaje jeszcze cała reszta naszych wrogów. Ja już naprawdę nie wiem co robić- szczerze? Ulżyło mi, a przynajmniej w jakimś stopniu.
- Na początku mógłbyś mi wytłumaczyć o co chodzi z Viggo.
- Przed chwilą Johann dał mi list od niego. Chce się ze mną spotkać. Dziś o wschodzie księżyca.
- I zamierzasz to zrobić?- przytaknąłem głową.- I, jak znam ciebie to nie chcesz o tym nikomu powiedzieć?- powtórzyłem poprzedni ruch. Szczerbatek gwałtownie się podniósł przez co moja głowa zaliczyła spotkanie z ziemią. Po chwili Nocna Furia stała nade mną. Zrobiłem zdziwioną minę.
- Nie pozwolę ci na to- powiedział stanowczym tonem.
- Co?- nie do końca ogarniałem co się właściwie stało.
- Nie polecimy tam tylko we dwójkę. Masz powiedzieć reszcie o tym liście- przewróciłem oczami i już chciałem wstać, kiedy zostałem przygwożdżony przednimi łapami Szczerbatka do ziemi. Byłem mocno zaskoczony. Chciałem go ze mnie zdjąć, ale moje próby poszły na marne, on był silniejszy.
- Złaź ze mnie!- krzyknąłem.
- Nie.
- Szczerbatek!!!
- Czkawka, nie chcę żeby znowu stała ci się krzywda. A co jeśli to pułapka? Kiedyś powiedziałeś, że nie wyobrażasz sobie życia beze mnie, nadal tak sądzisz?- tym pytaniem już kompletnie zbił mnie z tropu.
- No oczywiście- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- To działa w dwie strony- miał rację. Jak zwykle z resztą. Co mi po ochronieniu bliskich, skoro i tak będą cierpieć jeśli coś mi się stanie?
CZYTASZ
Odkryć tajemnicę- historia smoczego jeźdźca.
FanfictionCzkawka ucieka ze swojej rodzinnej wyspy, Berk. Odlatuje wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, Szczerbatkiem, który jest smokiem. Chłopak od zawsze próbował dowiedzieć się kim jest? Czy uda mu się to podczas jego podróży? Czy wróci kiedyś do domu...