Ashley
Lecieliśmy już około trzech godzin, jednak wyspa Czkawki była położona daleko po za krańcami archipelagu, więc miałam nadzieję, że zdążymy przed zmrokiem. Cały czas martwiłam się o szatyna. Kiedy wylecieliśmy, Astrid powiedziała mi, że jest ranny i chyba nie czuł się za dobrze. To był tylko jeden z powodów, dla których chciałam jak najszybciej dotrzeć do celu. Drugi... No cóż, był o wiele bardziej wkurzający.
- Dłuuuugo jeszcze?- zapytał znużony Sączysmark.
- Mniej niż pięć minut temu- odpowiedziałam zirytowana. Jak można zadawać to samo pytanie co kilka minut, od jakiś dwóch godzin?! Ten chłopak naprawdę ma coś nie po kolei w głowie. Chyba nareszcie zaczynałam rozumieć dlaczego Czkawka nazwał go, wkurzającym, pewnym siebie osiłkiem bez mózgu i mięśni. Dlaczego ja się w ogóle na to zgodziłam? Nie dość, że jeździec będzie na mnie wściekły, to jeszcze się użeraj z takim Smarkiem.
- Możesz być trochę milsza? Pamiętaj z kim rozmawiasz- wypiął dumnie pierś, co wyglądało po prostu przekomicznie. Z resztą nie tylko ja tak uważałam... Za nami, Magnus i Alex wręcz płakali ze śmiechu, a Alice próbowała opanować tych durni żeby przypadkiem nie wypadli z siodeł. W dodatku przemówił obniżonym głosem. Bardzo chciałam się zaśmiać, ale wolałam utrzymać pozory, że jednak nie robi z siebie tak wielkiego idioty. Przynajmniej będzie się z czego pośmiać. Wypada w końcu udzielić odpowiedzi.
- Z egoistycznym i natarczywym dupkiem, latającym na smoku, któremu współczuję i na jego miejscu już dawno bym utopiła swojego jeźdźca, a jego zwłoki rzuciła na pożarcie Szybkim Szpicom, zadowolony?
- Hej! Nie waż się tak do mnie mówić!
- Bo co mi zrobisz? Dziewczynę uderzysz?- przegrał i dobrze o tym wiedział. Odwrócił obrażony wzrok i więcej się nie odezwał. Odynie Wszechmogący, jak ja ci się odwdzięczę?!
- A teraz z łaski swojej, przestań zachowywać się jak książę, bo to wygląda idiotycznie, i usiądź wygodnie. Przed nami jeszcze bardzo długa droga- on tylko prychnął w odpowiedzi.
Astrid
Po dłuższym czasie na horyzoncie pojawił się zarys wyspy. Już nie mogłam się doczekać. Bardzo chciałam zobaczyć jak ona wygląda. Byłam ciekawa jak się tam urządzili. Już z daleka wyglądała na dużo większą od Berk.
Alice mówiła mi, że ona i Alex zamieszkali na Końcu Świata, bo tak nazywał się ich dom, dopiero pięć lat temu, Ashley około siedmiu lat, a Magnus podobno sześć. Z tego co się dowiedziałam, blondyn jest najstarszy, ma 21 lat, tuż po nim jest Czkawka z dwudziestką na karku, Ashley z dziewiętnastką, a brunet i rudowłosa są najmłodsi i mają po osiemnastce.
Mimo to, nie widać po nich żadnej różnicy w wieku. Wszyscy traktują sibie na równi z innymi i lata nie mają tu nic do gadania. Są naprawdę zgraną i godną zaufania drużyną, której nie da się rozdzielić. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że im nie zazdroszczę.
Przez ostatnie dni, razem z Ali ( skrót od imienia Alice~ dop. autorki) zbliżyłyśmy się do siebie. Może nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, ale mamy podobne charaktery i zainteresowania. Nauczyła mnie nawet kilku nowych sztuczek z toporem, które mogą się naprawdę przydać w walce. Nie sądziłam, że mogę się zamyślić na tak długo. Z transu wyrwał mnie dopiero głos szatynki oznajmiający, że dotarliśmy do celu.
Wyspa była cudowna. Wyglądała jak żywcem wyjęta z bajki. Piękne, bujne i zielone lasy okalały praktycznie każdy jej centymetr. W oddali widniały majestatyczne, wysokie góry pokryte śniegiem na samych szczytach. Gdzieniegdzie lśniące jeziora, mniejsze lub większe oraz kilka piaszczystych i kamienistych plaż. Wisienką na torcie okazały się smoki. Niektóre buszujące w lasach, inne pijące wodę i wygrzewające się w słońcu. Wszystko to razem wzięte dawało efekt spokoju, szczęścia i bezpieczeństwa.
CZYTASZ
Odkryć tajemnicę- historia smoczego jeźdźca.
FanficCzkawka ucieka ze swojej rodzinnej wyspy, Berk. Odlatuje wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, Szczerbatkiem, który jest smokiem. Chłopak od zawsze próbował dowiedzieć się kim jest? Czy uda mu się to podczas jego podróży? Czy wróci kiedyś do domu...