- Pyskacz, będę mógł korzystać z twojej kuźni?- zapytałem kiedy udało mi się już trochę ochłonąć. Niestety nie miałem większego wyboru. Albo to, albo poproszenie o pomoc wodnych smoków, a póki co wolałbym nie zdradzać moich mocy. Chociaż teoretycznie jedną już pokazałem to przecież zawsze można skłamać, że po tylu latach zdążyłem się nauczyć języka smoków, prawda? Nie mogłem zostać tutaj na dłużej. Ostatnio wszystko zaczęło się nam walić na głowy. Po prostu cudownie.
- Oczywiście. Możesz korzystać z wszystkiego- powiedział niby radośnie, ale wiedziałem, że jest mu smutno. Było mi go żal. W dzieciństwie zastępował mi ojca, który zawsze stawiał swoje sprawy ponad problemy dziecka. Zawsze, gdy opowiadałem Stoickowi o tym, że inni się ze mnie śmieją lub biją, on zbywał mnie ruchem ręki. Przynajmniej do czasu, kiedy zaczęło go to na tyle irytować, że sam zaczął się na mnie wyżywać. Gbur przynajmniej próbował mnie pocieszać, zajmować moją głowę pracą w kuźni. Jestem mu za to wdzięczny aż do dziś, więc kiedyś wypadałoby spłacić ten dług.
- Zaczyna się ściemniać, więc idźcie już do domów- usłyszałem głos mojego ojca. Wszyscy zaczęli się rozchodzić, a ja stałem i czekałem aż sobie pójdą, wtedy miałem zamiar pójść do lasu nad Krucze urwisko i tam się zatrzymać, przynajmniej na czas dopóki nie naprawię ogona Szczerbatka.
- Czkawka...- powiedziała w moją stronę Astrid.- Nie idziesz spać?
- Jasne, że idę, ale nie do wioski.
- To gdzie będziesz spać? Przecież możesz iść do swojego pokoju.- zdziwiłem się kiedy wódz to powiedział. Nie chcę tam wracać. Nie będę spał z nim pod jednym dachem. Trudno. Ojciec? Nie ojciec? Bez różnicy, skrzywdził mnie i mu tego nie wybaczę. Po za tym, nie zamierzam tu zostawać dłużej niż to konieczne. Nie jestem wikingiem i nie chcę nim być.
- Będę spać w lesie. Czemu jesteście tacy zdziwieni?- to raczej moja sprawa co robię. Muszę też mieć na względzie dobro Szczerbatka, a gdzie on by wtedy spał? Na dworze? W klatce? Nigdy bym na to nie pozwolił! A mój stary pokój jest za mały żeby zmieścić tam smoka.
- Wolisz zimną ziemię niż wygodne łóżko?- nagle odezwał się, dotąd milczący Śledzik.
- Dla mnie to bez różnicy, spędzałem tak noce dopóki nie zamieszkałem na wyspie.
- Masz własną wyspę? Ale czad! Co nie siostra?- Mieczyk najwyraźniej był tym tematem bardzo podekscytowany, tak jak jego bliźniaczka. Reszta była nieco bardziej zdziwiona i podejrzliwa.
- Wiele się zmieniło przez te lata i nie mam ochoty o tym teraz rozmawiać- wyprzedziłem ich wszystkich i poszedłem w swoją stronę. Szedłem z Mordką przez las w stronę zatoczki. Byłem odrobinę skołowany. Wszyscy myśleli, że co? Że teraz wszystko wróci do „normy"? Że tu zostanę? Nigdy w życiu. W pewnym momencie będę musiał tu wrócić i zakończyć ich wojnę ze smokami, ale na razie mi się nie śpieszy. Teraz mam nowe życie. Lepsze i ciekawsze. Po za tym nie chcę ich narażać. Mam mnóstwo wrogów, a nie pozwolę aby przeze mnie cierpieli niewinni ludzie. Może nie do końca niewinni, ale wiadomo o co chodzi.
- Co się dzieje?- Szerbol zawsze wie, gdy coś mnie trapi, nie wiem jak on to robi, ale przynajmniej mam pewność, że nigdy mnie nie opuści.
- Nie wiem co o tym wszystkim myśleć Szczerbatek. Mam wrażenie, że oni wszyscy myślą, że wszystko jest w porządku, zostanę tu na wyspie, a tak nie będzie.
- Jesteś Smoczym księciem, czy tego chcesz, czy nie, tylko ty możesz zjednoczyć nasze dwa światy, wliczając w to również Berk.
- Wiem to, ale obawiam się łowców. Strzelali do nas z zatrutych strzał, które dostali właśnie od nich. Jeśli dowiedzą się, że tu jestem, zaczną węszyć, a wtedy...
CZYTASZ
Odkryć tajemnicę- historia smoczego jeźdźca.
FanfictionCzkawka ucieka ze swojej rodzinnej wyspy, Berk. Odlatuje wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, Szczerbatkiem, który jest smokiem. Chłopak od zawsze próbował dowiedzieć się kim jest? Czy uda mu się to podczas jego podróży? Czy wróci kiedyś do domu...