Czkawka
Obudziłem się w jakiejś chatce. Najpewniej był to jeden z gościnnych domków, które znajdują się w praktycznie każdej wikińskiej wiosce. Nic specjalnego. Łóżko, szafka nocna, świeczka i komoda.
Nie wiedziałem co się stało ani gdzie jestem. Ostatnie co zapamiętałem to wyspa Drago i tortury. Gdy byłem już na skraju wytrzymałości usłyszałem jakiś hałas. Huk, dochodzący z zewnątrz, a potem wszystko spowiła czerń.
Teraz z pewnością nie byłem już u Krwawdonia, ale zinterpretowanie miejsca, w którym się znalazłem też nie należało do najprostszych. W głowie mi szumiało, a wszystkie dźwięki zmywały się w jeden, niewyraźny szmer. Gdy spróbowałem wstać poczułem paraliżujący ból. Po paru minutach wszystko ustąpiło, a ja powoli usiadłem na krawędzi łóżka i już kompletnie ignorując zawroty głowy wstałem, ubrałem koszulę, leżącą na pobliskim krześle i wyszedłem z pomieszczenia.
W między czasie zdążyłem się zorientować, że jestem na Berk. Nie była to najszczęśliwsza rzecz jaka mnie spotkała, ale koniec końców i tak byśmy tu trafili. Idąc, i starając się ignorować ciekawskie spojrzenia kierowane na moją osobę, usłyszałem znajomy głos.
- Czkawka! Thorze przenajświętszy, obudziłeś się!- odwróciłem się w stronę źródła hałasu, którym okazał się Pyskacz. Podszedłem do kuźni i oparłem się o jedną z belek przy wejściu.
- Jak widać- uśmiechnąłem się lekko. Go, jako jedynego naprawdę lubiłem z tej wioski. Zawsze był dla mnie oparciem, można powiedzieć, że to on mnie wychowywał.
- Muszę ci przyznać, potrafisz sobie przyjaciół dobrać. Co ten cały Me....Ma...
- Magnus- dokończyłem.
- O, właśnie. Nie mogę spamiętać ich imion. Co on wyczynia z narzędziami!- mówił z entuzjazmem. Zaśmiałem się cicho.
- Cóż, fajnie, że się dogadujecie. Myślę, że jak już poukładam pewne sprawy to będziesz mógł odwiedzić jego "królestwo".
- A jak się czujesz?
- Na pewno lepiej niż jak tu przyleciałem.
- Pamiętasz coś?- najwyraźniej był zdziwiony.
- Niekoniecznie, ale łatwo wywnioskować. Co ze Sczerbatkiem?- zapytałem zaniepokojony. Nie tylko o niego się martwiłem, ale skoro Pyskacz powiedział, że Magnus tu był, to chyba nic im nie jest.
- Nie martw się. Z tego co wiem, czuje się już dobrze. Smoki są w więzieniu- spojrzałem na niego z niezadowoleniem.- Spokojnie, cele są otwarte. Ludzie się przyzwyczaili. Przynajmniej niektórzy. Inni nadal mają cię za wariata.
- Jak miło- powiedziałem sarkastycznie.- A gdzie reszta?
- Siedzą na zabraniu. Ta rudowłosa mówiła żeby poczekać aż się obudzisz i rozmawiać w twoim towarzystwie, ale wiesz jak to wikingowie....
- No niestety, wiem. Mówili co się stało?
- Powiedzieli, że jeśli będziesz chciał to im powiesz.
- No proszę, nawet Sączysmark nic nie opowiadał?- zapytałem z lekkim rozbawieniem.
- Ogólnie mało mówią, więc musiało stać się coś poważnego- od razu spoważniał.
- Trochę się wydarzyło. Powiem ci to, ale w odpowiednim czasie. Najpierw mam sprawę do ojca. Także będę się już zbierał.
- Jasne. Czkawka?
- Hm?
- On naprawdę żałuje.
- Mógłby to zacząć okazywać- powiedziałem bardziej do siebie niż do niego, ale wydawało mi się, że i tak usłyszał. Prawda była taka, że już dawno nie chowam urazy. W końcu minęło 9 lat, ale nadal nie potrafię tak po prostu z nim porozmawiać. Fakt faktem, że przez ten czas trochę... zdziczałem? Tak to można ująć. Nie lubię, gdy mi się mówi jak mam cos zrobić i co powinienem, a czego nie. Niestety, póki Stoick tego nie zrozumie, to raczej się nie dogadamy. Nawet nie zauważyłem kiedy doszedłem do Twierdzy. Nawet tutaj było słychać wzburzone rozmowy.
CZYTASZ
Odkryć tajemnicę- historia smoczego jeźdźca.
FanfictionCzkawka ucieka ze swojej rodzinnej wyspy, Berk. Odlatuje wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, Szczerbatkiem, który jest smokiem. Chłopak od zawsze próbował dowiedzieć się kim jest? Czy uda mu się to podczas jego podróży? Czy wróci kiedyś do domu...