16<poprawione>

1.2K 69 9
                                    

Czkawka

Obudziłem się w jakiejś chatce. Najpewniej był to jeden z gościnnych domków, które znajdują się w praktycznie każdej wikińskiej wiosce. Nic specjalnego. Łóżko, szafka nocna, świeczka i komoda.

Nie wiedziałem co się stało ani gdzie jestem. Ostatnie co zapamiętałem to wyspa Drago i tortury. Gdy byłem już na skraju wytrzymałości usłyszałem jakiś hałas. Huk, dochodzący z zewnątrz, a potem wszystko spowiła czerń.

Teraz z pewnością nie byłem już u Krwawdonia, ale zinterpretowanie miejsca, w którym się znalazłem też nie należało do najprostszych. W głowie mi szumiało, a wszystkie dźwięki zmywały się w jeden, niewyraźny szmer. Gdy spróbowałem wstać poczułem paraliżujący ból. Po paru minutach wszystko ustąpiło, a ja powoli usiadłem na krawędzi łóżka i już kompletnie ignorując zawroty głowy wstałem, ubrałem koszulę, leżącą na pobliskim krześle i wyszedłem z pomieszczenia.

W między czasie zdążyłem się zorientować, że jestem na Berk. Nie była to najszczęśliwsza rzecz jaka mnie spotkała, ale koniec końców i tak byśmy tu trafili. Idąc, i starając się ignorować ciekawskie spojrzenia kierowane na moją osobę, usłyszałem znajomy głos.

- Czkawka! Thorze przenajświętszy, obudziłeś się!- odwróciłem się w stronę źródła hałasu, którym okazał się Pyskacz. Podszedłem do kuźni i oparłem się o jedną z belek przy wejściu.

- Jak widać- uśmiechnąłem się lekko. Go, jako jedynego naprawdę lubiłem z tej wioski. Zawsze był dla mnie oparciem, można powiedzieć, że to on mnie wychowywał.

- Muszę ci przyznać, potrafisz sobie przyjaciół dobrać. Co ten cały Me....Ma...

- Magnus- dokończyłem.

- O, właśnie. Nie mogę spamiętać ich imion. Co on wyczynia z narzędziami!- mówił z entuzjazmem. Zaśmiałem się cicho.

- Cóż, fajnie, że się dogadujecie. Myślę, że jak już poukładam pewne sprawy to będziesz mógł odwiedzić jego "królestwo".

- A jak się czujesz?

- Na pewno lepiej niż jak tu przyleciałem.

- Pamiętasz coś?- najwyraźniej był zdziwiony.

- Niekoniecznie, ale łatwo wywnioskować. Co ze Sczerbatkiem?- zapytałem zaniepokojony. Nie tylko o niego się martwiłem, ale skoro Pyskacz powiedział, że Magnus tu był, to chyba nic im nie jest.

- Nie martw się. Z tego co wiem, czuje się już dobrze. Smoki są w więzieniu- spojrzałem na niego z niezadowoleniem.- Spokojnie, cele są otwarte. Ludzie się przyzwyczaili. Przynajmniej niektórzy. Inni nadal mają cię za wariata.

- Jak miło- powiedziałem sarkastycznie.- A gdzie reszta?

- Siedzą na zabraniu. Ta rudowłosa mówiła żeby poczekać aż się obudzisz i rozmawiać w twoim towarzystwie, ale wiesz jak to wikingowie....

- No niestety, wiem. Mówili co się stało?

- Powiedzieli, że jeśli będziesz chciał to im powiesz.

- No proszę, nawet Sączysmark nic nie opowiadał?- zapytałem z lekkim rozbawieniem.

- Ogólnie mało mówią, więc musiało stać się coś poważnego- od razu spoważniał.

- Trochę się wydarzyło. Powiem ci to, ale w odpowiednim czasie. Najpierw mam sprawę do ojca. Także będę się już zbierał.

- Jasne. Czkawka?

- Hm?

- On naprawdę żałuje.

- Mógłby to zacząć okazywać- powiedziałem bardziej do siebie niż do niego, ale wydawało mi się, że i tak usłyszał. Prawda była taka, że już dawno nie chowam urazy. W końcu minęło 9 lat, ale nadal nie potrafię tak po prostu z nim porozmawiać. Fakt faktem, że przez ten czas trochę... zdziczałem? Tak to można ująć. Nie lubię, gdy mi się mówi jak mam cos zrobić i co powinienem, a czego nie. Niestety, póki Stoick tego nie zrozumie, to raczej się nie dogadamy. Nawet nie zauważyłem kiedy doszedłem do Twierdzy. Nawet tutaj było słychać wzburzone rozmowy.

Odkryć tajemnicę- historia smoczego jeźdźca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz