19<poprawione>

1.2K 49 10
                                    

Do świtu pozostało kilka godzin, kiedy skończyliśmy z tatą oględziny. Nie napotkaliśmy nic, co by nas zaniepokoiło. Wódz poszedł do swojej chaty, ja natomiast postanowiłem trochę potrenować. Dawno tego nie robiłem i przydałoby się poćwiczyć kilka nowych ciosów. Ruszyłem w stronę zatoczki. Chciałem odejść dalej od wioski, ponieważ wiedziałem, że większość wikingów zaczyna swoją pracę razem ze wschodem słońca. Na miejscu spotkałem Koszmara Ponocnika. Jak na razie muszę mieć smoki za przeciwników, ponieważ najpewniej moi przyjaciele chcieliby wybić mi ten pomysł z głowy. Trochę mi się dostało, to prawda, ale nie zamierzam siedzieć bezczynnie kiedy Drago jest na wolności i najpewniej już zbiera nową armię. Trening przeszedł naprawdę dobrze. Nauczyłem się kilku nowych uników, które na pewno przydadzą się w walce. Podziękowałem za poświęcony czas i ruszyłem w stronę wioski. Na dzisiaj zaplanowałem parę rzeczy do zrobienia. Po pierwsze, musiałem udać się do kuźni. Mój ognisty miecz nie był w najlepszym stanie, więc postanowiłem zrobić nowy, ulepszony model. Tak jak się spodziewałem, Pyskacz był już na miejscu i pracował.

- Cześć Pyskacz- powiedziałem będąc bliżej pomieszczenia.

- Cześć! Widzę, że jesteś rannym ptaszkiem- odpowiedział ucieszony.

- Można tak powiedzieć. Co robisz?- zapytałem, patrząc przez ramię kowala.

- Twój ojciec poprosił, abym naostrzył mu topór na roztopy- roztopy? Nieco zdziwiony spojrzałem na niego. Gbur wychwycił moje pytające spojrzenie nawet się nie obracając.- Nie mów mi, że zapomniałeś?- zaśmiał się.- No, skończone- odwrócił się do mnie przodem, odkładając broń na stolik.

- Tak jakoś wyszło. Zawody nadal wyglądają tak samo jak dziewięć lat temu?

- Można powiedzieć, że trochę się zmieniły. Konkurencje dla młodzieży pozostały niezmienione, ale od trzech lat przybywają do nas mieszkańcy okolicznych wysp. W związku z czym, organizujemy konkurencje również dla starszyzny- trochę mnie to zdziwiło. Mieszkańcy Berk nigdy nie lubili zmieniać starych tradycji.

- Ciekawie- powiedziałem tylko.

- Nie bierzesz udziału?- spytał lekko rozczarowany.

- Nie. Po za tym, nawet gdybym chciał wątpię żeby przyjaciele mi pozwolili, ze względu na niedawne wydarzenia. Poza tym byłoby to trochę nie fair, patrząc na moje moce- ostatnie zdanie wypowiedziałem ciszej niż poprzednie, ponieważ o tym wiedział tylko mój ojciec i Pyskacz. Póki co chciałem zachować taki stan rzeczy.

- Mam nadzieję, że przynajmniej przyjdziesz oglądać.

- Nie mogę tego ominąć. Właśnie, mogę popracować trochę w kuźni. Mam coś do zrobienia.

- Oczywiście! Po co ty się mnie w ogóle pytasz!- powiedział uradowany.

Po tych słowach Pyskacz poszedł pomóc Swenowi przy owcach. Ja natomiast od razu zacząłem kreślić nowy projekt piekła. Tym razem chciałem żeby miało wysuwane ostrze, mógłbym je wtedy łatwo trzymać przy sobie tak, aby nie było widoczne dla moich wrogów. Kiedy skończyłem rysować, zabrałem się za poszukiwanie wszystkich potrzebnych materiałów. Prawie wszystko znalazłem w kuźni, musiałem jeszcze poprosić Sztukamięs o pomoc przy gronklowym żelazie. Na szczęście Gbur miał wszystkie potrzebne mi kamienie. Jak najszybciej udałem się na poszukiwanie smoków. Zobaczyłem zwierzęta latające wraz ze swoimi właścicielami. Alex i Magnus pokazywali reszcie nowe sztuczki. Szczerbatek, Camo i Violet bawili się w chmurach, obserwując poczynania jeźdźców. Ciekawe gdzie są Ashley i Alice- pomyślałem i zawołałem Śledzika. Oczywiście pierwszy obok mnie był Mordka, domagający się pieszczot. Nie mogłem mu odmówić, pogłaskałem go pod brodą, a po chwili na ziemi znaleźli się również blondyn wraz ze swoim smokiem.

Odkryć tajemnicę- historia smoczego jeźdźca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz